Ciekawa opinia! Ekspert ds. terroryzmu: "Wojna z IS potrwa co najmniej 25 lat. Nawet jeśli uda się je rozbić, to problem nie zniknie"

fot. wPolityce.pl/youtube.com
fot. wPolityce.pl/youtube.com

Można wskazać trzy przyczyny fali ataków dżihadystów. Pierwsza, to utrudniony wyjazd z Europy do Syrii, aby dołączyć do Państwa Islamskiego. To sprawia, że część europejskich muzułmanów, którzy chcą dołączyć do Daesh, zostaje w domu. Drugim problemem jest sytuacja w samej Syrii, a trzecim jest bariera językowa

— zwraca uwagę w wywiadzie dla „Polska The Times” Magnus Ranstorp, specjalista od terroryzmu.

Jak wskazuje ekspert, te trzy bariery sprawiają, że w Europie mamy do czynienia z terroryzmem w wersji „zrób to sam”. Muzułmanie walczą tam, gdzie się znajdują, za pomocą broni im dostępnej. Mówiąc o ostatnim zamachu i zamordowaniu księdza Hamela zauważył, że starannie wybrali swój cel oraz zaplanowali dokładnie, kto miał być ich ofiarą - niewinne osoby.

Faktem jest, że w letnich miesiącach ataki zdarzają się częściej, są też bardzie efektywne. W listopadzie 2014 roku Abu Bakr al-Baghdadi, przywódca IS, wydał rozkaz, by po prostu atakować dostępne cele. Później jeszcze go powtarzał. Zdaje się, że teraz widzimy, w jaki sposób jego rozkaz jest realizowany

— podkreślił Magnus Ranstorp.

Ostatnie zamachy pokazały, że celem Państwa Islamskiego jest nie tylko Francja i Belgia, ale teraz również Niemcy. Jak zauważył Ranstorp, IS już od dawna wysyłało sygnały, że to właśnie Niemcy będą następne.

IS wcześniej skupiało się na Francji, ale Niemcy od dawna były obecne na ich radarze. Przy tak dużym napływie uchodźców, jakiego doświadczyły Niemcy w poprzednim roku, to stało się łatwiejsze. Z kolei ataki na Francję to próba wciągnięcia ją głębiej w obecną wojnę. Temu ma służyć chociażby ostatni zamach na kościół w Normandii. We Francji zbyt mocno reaguje się na te uderzenia, co jeszcze zwielokrotnia ich efekt

— zwrócił uwagę ekspert.

Jego zdaniem, Francja poprzez swoje działania w stosunku do muzułmanów, stała się inkubatorem do wylęgania terrorystów.

Brakuje jednolitej europejskiej polityki poświęconej problemowi uchodźców. Najgorzej radzi sobie z tym wszystkim Francja. Używają jedynie represji wobec muzułmanów, natomiast nie przygotowują programów prewencyjnych, które by pozwalały zapobiegać radykalizacji. W ten sposób Francja stała się inkubatorem islamskich terrorystów

— mówił Magnus Ranstorp.

Od 11 września 2001 roku na świecie mówi się o problemie z islamskimi terrorystami. Ranstorp powiedział w wywiadzie dla „Polska The Times”, że nie powinniśmy mówić o wojnie z islamem, ale raczej o wojnie wewnątrz islamu.

Kluczem do zrozumienia problemu jest bowiem konflikt między światem szyitów i sunnitów. Na to jeszcze nakłada się salafizm, ruch wewnątrz islamu, który stał się podstawą do najbardziej radykalnych interpretacji Koranu, dających ideowe podłoże do działań dżihadystów. Salafici są bardzo ekspansywni, krzewią swe przekonania coraz szerzej. Ale to nie jest tak, że wszyscy muzułmanie podzielają ich interpretację Koranu - dlatego mówię o napięciach w świecie islamu. Zamachy w Europie są niejako efektem ubocznym tego konfliktu wśród muzułmanów

— zaznaczył w rozmowie ekspert.

Czytaj dalej na następnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.