Były oficer kontrwywiadu o ataku w Nicei: "Mówienie, że napastnik był powiązany z Państwem Islamskim jest kolejnym sukcesem myślenia terrorystycznego". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Telewizja Republika/YouTube/wPolityce.pl
fot. Telewizja Republika/YouTube/wPolityce.pl

Radykalny islam wykorzystuje naszą słabość i brak zrozumienia istoty 2000 lat europejskiej historii

– mówi mówi portalowi wPolityce.pl dr Łukasz Kister, były oficer kontrwywiadu, ekspert ds. bezpieczeństwa z Collegium Civitas.

wPolityce.pl: W Nicei doszło do ataku, w którym zginęło kilkadziesiąt osób. Czy możemy mówić, że sprawca jest powiązany z Państwem Islamskim?

Dr Łukasz Kister, Collegium Civitas: Tak naprawdę jeszcze niewiele możemy powiedzieć o tym człowieku, o jego zamiarach, a przede wszystkim o tym, czym się kierował dokonując tego czynu. Stąd ogromna prośba do mediów i polityków, by nie używać terminu terroryzm jako wytrychu do wszystkiego. Dzisiaj każdy bandytyzm, każde działanie wynikające chociażby z choroby psychicznej, nazywamy terroryzmem. Równo dwa lata temu doszło wydarzeń na sopockim molo, gdzie młody człowiek rozjeżdżał ludzi samochodem. Wtedy nikt go wtedy nie nazwał terrorystą. Był to po prostu młody i niezrównoważony człowiek. Pozostaje pytanie dlaczego on został uznany za niepoczytalnego, a dziś po wydarzeniach w Nicei mówimy o terroryście. Nie używałbym zbyt często słów terroryzm i terroryści, bo to dezawuuje ich znaczenie. W końcu przestaniemy się bać terrorystów, bo to słowo przestanie wywoływać negatywne skojarzenie albo wręcz przeciwnie - cały nasz lęk będzie wywoływany jednym słowem. Będzie to słowo, które już samo w sobie będzie nas przerażało. W ten sposób zrobimy dobrze terrorystom. Tym prawdziwym, którym zależy na zmianie świata. Dopóki służby francuskie nie potwierdzą motywów, którymi się ten człowiek kierował, to mówienie, że jest powiązany z Państwem Islamskim jest kolejnym sukcesem ISIS. Państwo Islamskie może się teraz podpisać pod udanym zamachem. To sukces myślenia terrorystycznego.

O tym, że ten człowiek jest islamistą mówimy tylko dlatego, że ma tunezyjskie korzenie…

A gdyby był to z pochodzenia Polak, Słowak albo Rosjanin? Mielibyśmy mówić, że to zielony ludzik przysłany przez Kreml?

Co jednak, gdy za 5 minut okaże się, że jednak był powiązany z ISIS?

Tylko jak mielibyśmy to sprawdzić? Ja też mogę dzisiaj powiedzieć, że jestem bojownikiem Państwa Islamskiego. Mogę kogoś zabić, policja mnie zastrzeli, a ISIS uzna, że byłem ich człowiekiem. Kiedyś Al-Kaida, a dzisiaj ISIS, podpisują się pod wszystkimi udanymi zamachami terrorystycznymi. A bardzo trudne do zweryfikowania jest to, czy sprawca zamachu był w jakikolwiek sposób powiązany z jakąkolwiek organizacją. Realnym problemem jest kwestia weryfikowania przez służby zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego, skoro ono może „podpiąć” się do każdego wydarzenia.

Jest jeden element wspólny przy okazji wszystkich ostatnich zamachów - radykalny islam. Możemy mówić, że zamachowiec z Nicei też był islamskim fundamentalistą, czy jest na to za wcześnie?

Możemy o tym mówić. Radykalny islam daje łatwość prawdziwym terrorystom, kierującym tym ruchem, do indoktrynowania ludzi wyznających tę religię. Islam jest religią z założenia bardzo konserwatywną. Ten konserwatyzm pozwala na radykalizowanie i budowanie w młodych zagubionych ludziach przeświadczenia, że ich bóg wymaga od radykalnych działań. Pozwala im to czuć się lepszymi. Radykalizacja budzi instynkt powrotu do wiary. Objawia się to neofictwem. Przez swój radykalizm czują się bardziej wierzący niż wszyscy inni. To niewątpliwie groźna sytuacja. Nie należy jej jednak utożsamiać z całym islamem, tak jak radykalizmów chrześcijańskich utożsamiać ze wszystkimi religiami chrześcijańskimi.

Co należy w tej sytuacji zrobić?

Ponieważ radykalny islam jest w ostatnich latach katalizatorem wszystkich tych tragicznym wydarzeń, należy zmaksymalizować nacisk na to, by ograniczać możliwość funkcjonowania radykalnych grup islamskich. Jeżeli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym problemem w inny sposób, to należy wręcz zwalczać fizycznie takie zagrożenie. I chodzi tu o fizyczną eliminację tych, którzy radykalizują i rekrutują do organizacji terrorystycznych.

Tylko, że po każdym kolejnym zamachu słyszymy tę samą serię zaklęć, które mają uratować Europę. Podjęto jakiekolwiek działania, które mogłyby pomóc w walce z zagrożeniem?

Nie podjęto. Europejscy politycy, przez poprawność polityczną, wciąż poruszają się w zaklętym kręgu. Mówią o wolności religijnej, wolności sumienia. Trudno się nie zgodzić, bo ja sam nie życzyłbym sobie, by ktoś ograniczał mi prawo do wyznawania wiary. Nie może być jednak przyzwolenia na radykalizowanie postaw, namawianie do popełnienia przestępstw, zmuszanie psychiczne do udziału w zbrodni. Przeciwko temu musimy występować, nie przeciwko religii jako takiej.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych