Z kolei Michael Gove, niemal rówieśnik Johnsona, to żaden „chłopiec z wyższych sfer”, ale zwykły śmiertelnik, adoptowany syn drobnego biznesmena i pracownicy laboratorium na Uniwersytecie w Aberdeen. Najpierw uczęszczał do państwowej szkoły, żadna Eton czy Harrow, a potem za dobre wyniki w nauce otrzymał grant, który umożliwił mu studia w Oksfordzie. Podobnie jak Johnson, wzięty dziennikarz, pisujący do „Timesa” i broadcaster BBC, następnie poseł z ramienia konserwatystów i bliski współpracownik Davida Camerona z czasów, gdy ten był tylko szefem partii. Ale – co ciekawe – nie cameronista, lecz thatcherysta i jeden z nielicznych „jastrzębi” w drużynie Camerona. Kiedy już został ministrem edukacji, wsławił się wielką reformą szkolnictwa, zrujnowanego przez 13 lat rządów labourzystów, wróg poprawności politycznej w edukacji i wychowania bezstresowego. Jakim był szefem departamentu szkolnictwa i edukacji, niech świadczy fragment oświadczenia lewicowego Krajowego Związku Dyrektorów Szkół, które brzmi ni mniej ni więcej tak: ”wprowadził do szkół klimat strachu, tyranię i zastraszanie”.
Po zmianach w gabinecie Camerona został chief whipem czyli jednoosobową komisją etyki partyjnej, a po wyborach w 2015 roku otrzymał tekę ministra sprawiedliwości. Jako szef departamentu sprawiedliwości okazał się wrogiem niskich wyroków dla morderców, gwałcicieli i rozbojowiczów, więzień o lekkim rygorze oraz przepustek do domu dla tychże i wykazywał niewiele entuzjazmu dla Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, lekceważącego wyroki sądów brytyjskich. Za to mnóstwo – dla Edmudna Burke’a, ojca brytyjskiego konserwatyzmu i jego epokowego dzieła „Rozważań o Rewolucji we Francji”. Słowem, neokonserwatysta i thatcherysta. A relacja Michael Gove jako premier a losy Polaków w Wielkiej Brytanii? O ile Borisa Johnsona, zwolennika miękkiego kursu wobec imigrantów Polacy nie musieliby się specjalnie obawiać – gdyby premierem został Michael Gove, mógłby wykazać się twardszą postawą wobec przybyszów ze świata, w tym Polaków.
A teraz, co z Theresą May, która minimalnie zdystansowała Johnsona, a teraz o wiele punktów Michaela Gove’a? To eurofilka, słabo widoczna w kampanii wyborczej, w której głosowała za REMAIN, a więc pozostaniem w Europie. Jako minister spraw wewnętrznych zawsze wspierała swojego pryncypała Camerona, i nigdy nie pozwoliła sobie na sprzeciw. A podczas kilku lat jako szefowa Home Office, wsławiła się gromkim hasłem „stańmy i poprowadżmy Unię w przyszłość!” i utyskiwaniami na Trybunał Praw Człowieka – z czego jednak nic nie wynikało, bo zamiast zmniejszyć kwotę przyjmowanych imigrantów z 250 do 50 – 80 tys., zwiększyła ją do 330 tys. Czyli – mocna w buzi, ale jako minister mało skuteczna. Polityk słaby, mało efektywny i bez charyzmy. No, ale kto powiedział, że elektorat lubi charyzmatycznych przywódców za ich życia? Bo po śmierci, owszem, i mamy na to wiele przykładów.
PS. I kolejny zwrot akcji – Nigel Farage zrezygnował z przywództwa UKIP. Dlaczego to zrobił, i kim jest Nigel Farage, który rezygnuje teraz, kiedy ma prawie 4-milionowy elektorat, kiedy może budować struktury partyjne i nareszcie wprowadzić swoich ludzi do Westminsteru?
felieton ze strony SDP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z kolei Michael Gove, niemal rówieśnik Johnsona, to żaden „chłopiec z wyższych sfer”, ale zwykły śmiertelnik, adoptowany syn drobnego biznesmena i pracownicy laboratorium na Uniwersytecie w Aberdeen. Najpierw uczęszczał do państwowej szkoły, żadna Eton czy Harrow, a potem za dobre wyniki w nauce otrzymał grant, który umożliwił mu studia w Oksfordzie. Podobnie jak Johnson, wzięty dziennikarz, pisujący do „Timesa” i broadcaster BBC, następnie poseł z ramienia konserwatystów i bliski współpracownik Davida Camerona z czasów, gdy ten był tylko szefem partii. Ale – co ciekawe – nie cameronista, lecz thatcherysta i jeden z nielicznych „jastrzębi” w drużynie Camerona. Kiedy już został ministrem edukacji, wsławił się wielką reformą szkolnictwa, zrujnowanego przez 13 lat rządów labourzystów, wróg poprawności politycznej w edukacji i wychowania bezstresowego. Jakim był szefem departamentu szkolnictwa i edukacji, niech świadczy fragment oświadczenia lewicowego Krajowego Związku Dyrektorów Szkół, które brzmi ni mniej ni więcej tak: ”wprowadził do szkół klimat strachu, tyranię i zastraszanie”.
Po zmianach w gabinecie Camerona został chief whipem czyli jednoosobową komisją etyki partyjnej, a po wyborach w 2015 roku otrzymał tekę ministra sprawiedliwości. Jako szef departamentu sprawiedliwości okazał się wrogiem niskich wyroków dla morderców, gwałcicieli i rozbojowiczów, więzień o lekkim rygorze oraz przepustek do domu dla tychże i wykazywał niewiele entuzjazmu dla Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, lekceważącego wyroki sądów brytyjskich. Za to mnóstwo – dla Edmudna Burke’a, ojca brytyjskiego konserwatyzmu i jego epokowego dzieła „Rozważań o Rewolucji we Francji”. Słowem, neokonserwatysta i thatcherysta. A relacja Michael Gove jako premier a losy Polaków w Wielkiej Brytanii? O ile Borisa Johnsona, zwolennika miękkiego kursu wobec imigrantów Polacy nie musieliby się specjalnie obawiać – gdyby premierem został Michael Gove, mógłby wykazać się twardszą postawą wobec przybyszów ze świata, w tym Polaków.
A teraz, co z Theresą May, która minimalnie zdystansowała Johnsona, a teraz o wiele punktów Michaela Gove’a? To eurofilka, słabo widoczna w kampanii wyborczej, w której głosowała za REMAIN, a więc pozostaniem w Europie. Jako minister spraw wewnętrznych zawsze wspierała swojego pryncypała Camerona, i nigdy nie pozwoliła sobie na sprzeciw. A podczas kilku lat jako szefowa Home Office, wsławiła się gromkim hasłem „stańmy i poprowadżmy Unię w przyszłość!” i utyskiwaniami na Trybunał Praw Człowieka – z czego jednak nic nie wynikało, bo zamiast zmniejszyć kwotę przyjmowanych imigrantów z 250 do 50 – 80 tys., zwiększyła ją do 330 tys. Czyli – mocna w buzi, ale jako minister mało skuteczna. Polityk słaby, mało efektywny i bez charyzmy. No, ale kto powiedział, że elektorat lubi charyzmatycznych przywódców za ich życia? Bo po śmierci, owszem, i mamy na to wiele przykładów.
PS. I kolejny zwrot akcji – Nigel Farage zrezygnował z przywództwa UKIP. Dlaczego to zrobił, i kim jest Nigel Farage, który rezygnuje teraz, kiedy ma prawie 4-milionowy elektorat, kiedy może budować struktury partyjne i nareszcie wprowadzić swoich ludzi do Westminsteru?
felieton ze strony SDP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/299444-kandydaci-na-premiera-wielkiej-brytanii-a-sprawa-polska?strona=2