Konrad Szymański: "W całej debacie na temat Polski coraz bardziej ofensywną rolę odgrywają środowiska lewicowe". NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl/Fratria
fot. wPolityce.pl/Fratria

Czyli zgodzi się Pan z teorią, że odpowiedzialność za Brexit i nastroje eurosceptyczne ponoszą instytucje europejskie?

Nie ma jednej przyczyny. Pamiętajmy, że w kampanii na rzecz Brexitu zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej poruszali bardzo wiele argumentów oderwanych od rzeczywistości politycznej czy gospodarczej. W szczególności w zakresie wspólnego rynku padało wiele naiwnych i stereotypowych opinii. Płytki populizm odegrał tam swoją rolę, ale to nie jest jedyna przyczyna. Poza tym zawsze warto zadać sobie pytanie dlaczego takie postawy robią się tak popularne.

Na przykład?

Cała ta teoria dotycząca szkodliwego wpływu pracowników migrujących na gospodarkę Wielkiej Brytanii. Nie ma to potwierdzenia w danych ekonomicznych, które pokazują chociażby, że stopień aktywizacji Polaków na Wyspach jest dużo wyższy niż Brytyjczyków. Dlatego sugerowanie opinii publicznej, że Polacy przyjeżdżają tam dla zasiłków jest nie tylko szczuciem, ale jest po prostu oderwane od rzeczywistości gospodarczej. Z drugiej jednak strony, jeżeli dany proces polityczny jakim jest integracja europejska wpada w tak kryzysową sytuację, to byłoby bardzo dziwne, aby wszyscy, którzy mieli wpływ na ten proces, nie byli w stanie podjąć krytycznej refleksji na temat tego czy czasami nie dołożyli się do tej sytuacji. Dotyczy to wszystkich – brytyjskiej klasy politycznej, ale także europejskich instytucji. Brexit nie jest przypadkowy.

Czy w razie powrotu debaty nt. Polski mamy się czego obawiać?

Parlament może debatować o czym chce. Powinien jedynie pamiętać o tym, że robi to na własny rachunek i własną odpowiedzialność, w ten sposób kształtując obraz swój i co gorsza całej Unii Europejskiej w oczach opinii publicznej.

Rozmawiał Tomasz Karpowicz.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych