Brytyjski europoseł o wyniku referendum: „Źle się stało, ale Brytyjczycy mieli dość buty i arogancji brukselskich elit”. NASZ WYWIAD

Fot. eu40.eu
Fot. eu40.eu

„Spodziewam się, że obywatele krajów Unii Europejskiej pracujący i mieszkający od lat w Wielkiej Brytanii będą mogli tam zostać. Jeśli chodzi zaś o tych, którzy będą chcieli w przyszłości zamieszkać na Wyspach Brytyjskich i podjąć tam pracę, to dla nich zostaną ustanowione nowe przepisy i reguły w ramach umów bilateralnych” - mówi w rozmowie z wpolityce.pl Ashley Fox, prawnik i europoseł brytyjskiej Partii Konserwatywnej.

wPolityce.pl: Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem kraju z Unii Europejskiej. Spodziewał się pan takiego wyniku referendum?

Ashley Fox: Nie spodziewałem się i przyznaje, że jestem w głębokim szoku. Wczoraj wieczorem idąc spać byłem dobrej myśli, że zwyciężą zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w UE, nawet jeśli niewielką przewagą. Jestem bardzo rozczarowany, ale musimy uszanować wybór Brytyjczyków, nawet jeśli się on nam nie podoba. Osobiście lobbowałem za „Remain”.

Wszyscy zadają sobie pytanie jak długo potrwa rozwód Londynu i Brukseli. Dwa lata, może nawet dłużej?

Brytyjskie referendum - z czysto formalnego punktu widzenia - nic nie zmienia w relacjach Londynu z Unią Europejską. Dopiero oficjalny list brytyjskiego rządu do Rady Europejskiej o zamiarze wyjścia ze wspólnoty uruchomiłby artykuł 50. traktatu UE. Premier David Cameron dał wyraźnie do zrozumienia, że to nie on wyśle ten list, ponieważ do października zamierza zrezygnować z urzędu. List wyśle więc jego następca. Wcześniej w Partii Konserwatywnej odbędą się wybory nowego lidera. Kto nim zostanie jeszcze nie wiadomo, ale największe szanse ma obecnie były burmistrz Londynu Boris Johnson. Nowy premier zdecyduje kiedy powoła się na artykuł 50 TUE i na jakich warunkach wyprowadzi kraj z UE. Następne trzy miesiące będą więc okresem „nieformalnych negocjacji” między państwami członkowskimi Unii, formalna decyzja o wyjściu Wielkiej Brytanii z europejskiej wspólnoty zapadnie więc najwcześniej późną jesienią. Następnie procedura potoczy się dalej. Bez wątpienia nie będzie to szybki rozwód.

Partia Konserwatywna nie pogrąży się w wewnętrznych sporach? W końcu co najmniej połowa Torysów, tak jak pan, jest bardzo rozczarowana wynikiem referendum, a podziały już wcześniej były głębokie…

Wręcz przeciwnie. Partia Konserwatywna się zjednoczy. Wokół wyniku referendum. O podziałach czy wręcz rozpadzie partii nie może być mowy.

Co stanie się z Polakami przebywającymi na Wyspach? Będą musieli wrócić do kraju?

Spodziewam się, że obywatele krajów Unii Europejskiej pracujący i mieszkający od lat w Wielkiej Brytanii będą mogli tam zostać. Jeśli chodzi zaś o tych, którzy będą chcieli w przyszłości zamieszkać na Wyspach Brytyjskich i podjąć tam pracę, to dla nich zostaną ustanowione nowe przepisy i reguły w ramach umów bilateralnych. Zresztą Cameron mówił dziś o tym w swoim przemówieniu: nic się na razie nie zmieni, a później będziemy negocjować. Reszta to spekulacje.

Dlaczego Brytyjczycy - pana zdaniem - zagłosowali za wyjściem kraju z UE?

Były dwa główne powody: po pierwsze poczucie utraty kontroli. Bruksela miała zbyt wiele wpływu na funkcjonowanie kraju. Drugim powodem jest masowa imigracja, czyli brak kontroli nad liczbą osób przyjeżdżających do naszego kraju. Cameron usiłował to renegocjować, ale liderzy innych krajów UE nie chcieli mu na to pozwolić. Osiągnięty kompromis był daleko niewystarczający.

Szefowie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego Jean-Claude Juncker i Martin Schulz ogłosili, że sprawdzane są obecnie ścieżki przyśpieszenia wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Bruksela chce się pozbyć Londynu „jak najszybciej”…

Buta i arogancja brukselskich elit to kolejny faktor, który miał wpływ na wynik referendum. Choć Brytyjczycy w swojej zdecydowanej większości nie maja pojęcia kim są Juncker i Schulz, zaprotestowali przy urnach przeciwko ogólnej postawie Unii Europejskiej, brukselskim absurdom regulacyjnym, przeciwko utracie suwerenności. Większość Brytyjczyków uważa Unię za odległą biurokrację, która tylko utrudnia im życie. Wracając jednak do Schulza i Junckera, którzy chcą się nas jak najszybciej pozbyć. To nie od nich zależy tylko od nas. To my zdecydujemy kiedy, powołując się na artykuł 50 TUE, rozpoczniemy procedurę wyjścia z UE. Zrobimy to w wygodnym dla nas, a nie Bruskeli, terminie.

Jak widzi pan przyszłość Wielkiej Brytanii? Skończy się na modelu norweskim, a może szwajcarskim?

Naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że chcemy mieć dobre relacje z naszymi europejskimi partnerami i chcemy w sposób wolny uprawiać z nimi handel. To wszystko trzeba będzie na nowo wynegocjować. Źle się stało, ale nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Gdy coś się kończy zazwyczaj zaczyna się coś nowego.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.