O polską „Wilkommenskultur”. Powinniśmy się otworzyć na falę uchodźców z coraz bardziej przerażonego Zachodu!

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Bankowcy rozumieją za to nieźle sytuację finansową Europy. I wskazują nieuchronne konsekwencje całkowitego zapomnienia o grożącej katastrofie całego systemu euro, o nierozwiązanym przecież problemie Grexitu, milczenia mediów i polityków w sprawie drukowania bez żadnych zahamowań miliardów euro przez prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, który ma zalać tą walutą bez pokrycia problem absolutnej niewspółmierności gospodarek strefy euro. Jakie są owe konsekwencje? Dowiaduję się o nowym zjawisku: Niemcy chętnie przenoszą się teraz na Węgry; jeden z moich interlokutorów kupił sobie działkę w Konstancinie pod Warszawą. Tu przecież, w tej naszej rzekomo „gorszej”, Europie – mamy coś, czego tak dramatycznie zaczyna brakować w Badenii – spokój i względne bezpieczeństwo w życiu codziennym. Infrastruktura, poziom życia, a przede wszystkim komfort związany z możliwościami dobrego wypoczynku (od kawiarni do siłowni) nie różnią się już zasadniczo od tego, co można otrzymać w tym zakresie nad Neckarem czy Renem.

Część Niemców, jak w popularnym w ostatnich miesiącach filmie fabularnym „Er ist wieder da” (On tu znowu jest) – o przebudzeniu nowego wcielenia Adolfa Hitlera i jego triumfalnej podróży przez dzisiejszą RFN – zaczyna poważnie myśleć o takim „rozwiązaniu”. Inni, coraz więcej, jest gotowych oddać swój głos na Alternative für Deutschland, nacjonalistyczną partię antyimigrancką. Niektórzy, jak część moich rozmówców – rozważa coraz poważniej możliwość emigracji: tam, gdzie jest bezpieczniej.

Musimy się na nich otworzyć. A raczej razem powinniśmy zmienić Zachód, bo wszystkich potencjalnych uchodźców z przerażonych Niemiec, Francji, Belgii, Danii, Holandii – w Polsce i na Węgrzech nie pomieścimy. Powinniśmy razem zmienić Zachód na wspólnotę wartości, która chce żyć, a nie ginąć powodu ślepoty swoich ideologicznych, medialno-politycznych pasterzy.Na tę wspólnotę, którą tworzyli razem Bach i Chopin, Szekspir i Dante, Cervantes i Mickiewicz – a nie tę, którą tak butnie chcą dyktować Schulz i Verhofstadt. Jeszcze mamy wybór. Ofiary z Orlando już go nie mają.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.