Lekcja Kohla i salami Orbána. Niemcom nie jest na rękę wzrost znaczenia państw środkowowschodniej Europy

PAP/EPA
PAP/EPA

Niemcy uprawiają pragmatyczną Realpolitik. Nie jest im na rękę wzrost znaczenia państw środkowowschodniej Europy, które m.in. dzięki staraniom Polski zaczynają mówić jednym głosem. Może być to siła nie do zlekceważenia, ani przez Berlin, narzucający ton w Brukseli, ani przez samą UE. Choć nikt nie mówi o tym głośno, rozbicie tego monolitu leży w interesie polityków znad Szprewy, im szybciej, tym lepiej. Najlepiej jeszcze na etapie wstępnym, zanim rządy krajów środkowowschodniej Europy uświadomią sobie na dobre, że nie muszą być bezwolnymi wykonawcami narzucanej im polityki, lecz partnerami, których nie da się traktować jak unijne peryferia i rozstawiać po kątach. To po pierwsze. Po drugie, premier Orbán jest twardym, wytrawnym graczem, który również wolałby mieć Niemcy po swojej stronie, podobnie, jak nie jest zainteresowany chronicznym zatargiem z Rosją, czego dowody dał wcześniej.

Okazja do choćby tylko kosmetycznych korekt na linii Berlin-Budapeszt akurat się nadarzyła. Było nią właśnie - jak nagłośniły niemieckie media - „prywatne, przyjazne spotkanie” Orbána ze starym kanclerzem. Przed domem Kohla zebrał się tłum reporterów. Nieprzytomne spekulacje komentatorów o tej wizycie, jakoby miała ona być wyrazem dezaprobaty ekskanclerza i premiera Węgier wobec polityki imigracyjnej Merkel okazały się wydmuszką. Są wyższe racje…

Węgry i ja, jako premier, jesteśmy zdecydowanie po stronie Berlina i wspieramy Angelę Merkel w dalszych inicjatywach zmierzających, jak nasz plan, w pokonywaniu obecnych, europejskich wyzwań

— zadeklarował gość Kohla, któremu wręczył pachnący jeszcze drukarską farbą pierwszy egzemplarz węgierskiego tłumaczenia jego książki pt. „Z troski o Europę” („Aus Sorge um Europa”), opatrzonej specjalnie napisanym przez byłego kanclerza słowem wstępnym. Słów podczas tej „prywatnej wizyty” padło notabene wiele, wszystkie w uprzejmym i wyważonym tonie: „Przyjechałem, aby dowieść mu nasz szacunek”, skomentował później na użytek dziennikarzy węgierski premier. Co należy podkreślić: urzędujący premier, który przybył do byłego szefa rządu. Zahaczony, jak ocenia stan zdrowia Kohla, Orbán komplementował, że kojarzy mu się z podeszłym wiekiem papieża Jana Pawła II, któremu kondycja fizyczna nie pozwalała na wyrażanie wszystkiego, lecz pod względem umysłowym pozostał bardzo sprawny. Prócz książki stanowiącej swoistą lekcję Kohla o Europie, wręczył gospodarzowi węgierską salami i butelkę czerwonego wina - krótko mówiąc, coś dla ducha i ciała.

„Orbán w odwiedzinach u Kohla: prawdziwi przyjaciele”, zachłysnął się dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, kanclerz Merkel „może spokojnie przejść do porządku dziennego ze swą polityką”, skwitował „Der Spiegel”. W polityce nic nie dzieje się przypadkowo. Wizyta Orbána w domu Kohla w Oggersheim (dzielnica Ludwigshafen), jest równocześnie, choć zapewne niezamierzoną, lekcją dla postronnych, udzieloną tym razem na żywo przez byłego kanclerza i jego węgierskiego gościa. Lekcją, z której powinna wyciągnąć wnioski także Polska, kraje Grupy Wyszehradzkiej i cała, środkowowschodnia Europa…


Opowieść o jednym z najbardziej barwnych i kontrowersyjnych przywódców politycznych ostatnich lat: „Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbanie”. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.

« poprzednia strona
12

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych