Decyzja kanclerz Angeli Merkel, która zaaprobowała ściganie przez wymiar sprawiedliwości satyryka Jana Boehmermanna oskarżanego przez Turcję o obrazę prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, spotkała się w sobotę zarówno z aprobatą, jak i z krytyką komentatorów.
„Merkel zapowiedziała jedynie, że sprawę Boehmermanna i Erdogana zbada wymiar sprawiedliwości. To brzmi tak, jakby kanclerz zdradziła satyryka. Ale to bzdura. Przekazanie sprawy wymiarowi sprawiedliwości nie jest oznaką płaszczenia się przed Erdoganem, lecz normalnym trybem w państwie prawa”
— czytamy w „Sueddeutsche Zeitung”.
Autor komentarza Heribert Prantl przyznaje, że wydane przez rząd upoważnienia do ścigania „brzmi dwuznacznie”. To nie oznacza jednak, że Boehmermann będzie teraz ścigany i ukarany - zastrzega komentator. Upoważnienie oznacza jedynie, że wymiar sprawiedliwości „może uczynić to, co jest jego zadaniem: zbadać, czy popełniony czyn, czyli satyra, podlega karze” - tłumaczy Prantl.
„SZ” odnosi się do zapowiedzi Merkel zniesienia paragrafu 103 kodeksu karnego, który jest podstawą prawną w sprawach dotyczących obrazy zagranicznych głów państwa, i sugeruje, że należałoby też zastanowić się nad likwidacją innych podobnych zapisów, w tym paragrafu o szkalowaniu prezydenta Niemiec, co jest zagrożone karą więzienia do 5 lat.
„Satyra Boehmermanna była nieudana, ale to nie oznacza, że jest karalna”
— ocenia Prantl. Boehmermann chciał „za pomocą drewnianego młota udzielić Erdoganowi korepetycji w kwestii wolności słowa”.
„Sąd musi rozstrzygnąć, czy w tym celu wolno posługiwać się bezczelnymi sformułowaniami, które oderwane od kontekstu są mocno obraźliwe”
— czytamy w „SZ”.
Podobne stanowisko reprezentuje inna czołowa niemiecka gazeta - „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Merkel podjęła słuszną decyzję - przekazała sprawę niezależnemu wymiarowi sprawiedliwości”
— chwali wydawca dziennika Berthold Kohler. To dobrze, że sprawa Boehmermanna znajdzie się w rękach niezależnych sędziów, czyli „w dobrych rękach”.
„W przeciwieństwie do Rosji czy Turcji, niewinni ludzie nie muszą się obawiać państwa prawa i jego organów”
— zauważa autor komentarza.
Całkowicie inną ocenę znajdujemy w dzienniku „Die Welt”.
„Angela Merkel poniżyła się przed Erdoganem”
— pisze autor komentarza Torsten Krauel. Niemiecki dziennikarz wyraża zdziwienie, że skargę „autokraty przeciwko niemieckiemu satyrykowi” zaakceptowała niemiecka kanclerz, która po zamordowaniu francuskich satyryków z redakcji „Charlie Hebdo” poleciała do Paryża, aby wraz innymi przywódcami Zachodu zademonstrować solidarność w obronie wolności sztuki i zachodnich wartości.
„Die Welt” podkreśla, że w rzeczywistości decyzja Merkel nie dotyczy tylko Erdogana, lecz wpłynie na relacje także z innymi politykami w rodzaju prezydenta Rosji Władimira Putina.
„Nazywanie Putina kłamcą, chociaż jest nim, stanie się teraz - po pokłonie Merkel przed Erdoganem - bardziej ryzykowne”
— ocenia komentator.
Jego zdaniem niemiecka prasa będzie co prawda nadal pisać o Putinie, że jest kłamcą, ale „będzie czynić to ze świadomością, że rząd nie zajmie twardego stanowiska, gdy w trudnej sytuacji międzynarodowej zażąda on zadośćuczynienia i zagrozi konsekwencjami”. Zdaniem Krauela taki szantaż jest bardzo prawdopodobny w kwestii Ukrainy.
Wydawany w Berlinie „Tagesspiegel” stoi na stanowisku, że Merkel nie powinna była ustępować przed żądaniami polityka, który w swoim kraju uciska wolność mediów i wolność słowa. Jej decyzja jest „niewłaściwym sygnałem” pod adresem tych, którzy są w Turcji zamykani w więzieniach za walkę o demokratyczne prawa”. Postawa Merkel „nie przyczyni się do obrony wolności słowa w Turcji” - ostrzega autor.
ansa/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/289010-angela-merkel-ponizyla-sie-przed-erdoganem-merkel-podjela-sluszna-decyzje-burza-w-niemieckiej-prasie-po-decyzji-kanclerz-ws-satyryka