Imigranci za przerzut z Grecji do Niemiec płacą 2 tys. euro - teraz utknęli w Serbii, na granicy Unii Europejskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Kilkadziesiąt osób dziennie dociera do jednej z dwóch stref tranzytowych na granicy serbsko-węgierskiej, szczelnie ogrodzonej płotem i zasiekami. To migranci, którzy dotarli tu za pieniądze zapłacone przemytnikom. Jak sami mówią, za przerzut z Grecji do Niemiec zapłacili 2 tys. euro - teraz utknęli w Serbii, na granicy UE.

Organizacje pozarządowe alarmują, że przybysze bytują po stronie serbskiej w bardzo trudnych warunkach.

Ludzie próbują przedostać się na Węgry i wnioskować o azyl. Są tu jednak trzymani, ponieważ zgodnie z systemem tylko pewna liczba osób dziennie może zostać wpuszczona na teren Węgier. Dlatego czekają po stronie serbskiej. Nikt nie zapewnia tu odpowiedniego wsparcia: namiotów, wody, pożywienia, pomocy medycznej. Ci ludzie czekają tu całymi dniami, wśród nich także dzieci oraz osoby chore. Pomoc można otrzymać dopiero po przekroczeniu granicy, a więc nie tu, gdzie się właśnie znajdujemy

— mówi PAP Montserrat Feixas Vihe, przedstawicielka UNHCR na Europę Środkową.

Węgierskie władze podkreślają, że uchodźców jest znacznie mniej niż w ubiegłym roku, ale w ostatnim czasie ich liczba znowu wzrasta.

W zeszłym roku policja węgierska objęła procedurami około 400 tys. osób w związku z przekroczeniem granicy państwowej, w tym roku było to jedynie ponad 6,5 tys. osób. Różnica w liczbach wynika z prostego faktu, jakim stała się przeszkoda zbudowana na granicy, a więc płot i zasieki kolczaste. W tej chwili liczba uchodźców u węgierskich granic znów wzrasta w związku z sytuacją w Grecji i Macedonii, dlatego wysyłamy na granice zwiększone patrole

— opowiada dowódca węgierskiej policji granicznej Laszlo Balazs.

Przekonuje, że wszyscy, którzy docierają do granicy Węgier, robią to przy pomocy przemytników ludzi.

W związku z tym faktem notujemy też zwielokrotnione próby sforsowania płotu i zasieków i przedostania się na nasze terytorium

— dodaje Balazs.

Migranci, z którymi rozmawiała PAP, potwierdzają, że płacili za przerzut do UE.

Zapłaciłem 2000 euro za przerzut do Niemiec. Pieniądze dałem pośrednikowi. Kiedy dotrę do Niemiec, mój organizator przeprawy+ otrzyma ode mnie pieniądze

— opowiada jeden z migrantów, który utknął na serbsko-węgierskim pograniczu.

Mieszkańcy pogranicza boleśnie odczuli napływ fali uciekinierów z Bliskiego Wschodu.

Jesienią sam odczułem na własnej skórze, co to znaczy, że oni tędy idą. Mam niedaleko sad, w którym rosną jabłonki. Nagle 200-300 osób napadło mój sad, zerwali jabłka i obrzucali nimi policję węgierską, która pilnowała prowizorycznej barykady. Wszystkie jabłka mi ukradli

— opowiada PAP rolnik Jozsef Rajtik.

Byli i tacy rolnicy, którzy stracili fortuny, bo ludzie koczowali na ich polach

— dodaje.

Mly/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych