W PE zaprezentowano raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na Ukrainie. Dokument trafi do MTK w Hadze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na wschodniej Ukrainie zaprezentowano we wtorek na konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Dokument sporządzony na podstawie zeznań ofiar trafi do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.

Celem inicjatorów raportu jest doprowadzenie do międzynarodowego oficjalnego dochodzenia w sprawie zbrodni wojennych popełnionych w 2014 r. przez rosyjskich żołnierzy i funkcjonariuszy oraz wspieranych przez Rosję separatystów w trakcie wojny w Donbasie. Udokumentowane zbrodnie obejmują bezprawne pozbawianie wolności, fizyczne i psychiczne tortury, rabunki i zabójstwa.

Udało się zidentyfikować niektórych sprawców zbrodni. Już wkrótce raport zostanie przekazany do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze

— powiedział dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło.

Jak poinformował, opracowanie raportu zainicjowała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska. Wywiady z ofiarami i świadkami prowadzili wolontariusze, byli policjanci, doświadczeni w zbieraniu tego typu dowodów. Spisali oni zeznania 60 ofiar, które opisując swoje doświadczenia wskazywały także miejsca, gdzie były przetrzymywane i torturowane, oraz sprawców.

Nazwisk ofiar nie ujawniono, głównie dla ich bezpieczeństwa. Jednak we wtorek dwoje z nich zgodziło się wystąpić publicznie i opowiedzieć w Brukseli o tym, co ich spotkało.

W sierpniu 2014 r. Irina Dowgań została pojmana w swoim domu pod Donieckiem za pomaganie ukraińskim żołnierzom walczącym z separatystami w Donbasie. Najpierw była przesłuchiwana, bita i poniżana. Pytano ją o nazwiska innych osób zaangażowanych w zbieranie funduszy dla ukraińskiej armii. Potem została przywiązana do słupa z tablicą oznajmiającą, że jest faszystką i zabijała dzieci.

Ludzie wyzywali mnie, pluli na mnie i robili sobie ze mną zdjęcia

— opowiadała Dowgań.

Zdjęcie zrobił też dziennikarz. Zostało ono opublikowane w dzienniku „New York Times”.

To uratowało mi życie

— powiedziała. Po upublicznieniu fotografii i interwencji dziennikarzy kobieta została uwolniona.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych