Co najmniej siedmiu policjantów zginęło, a ok. 27 osób zostało rannych w czwartek w zamachu bombowym w pobliżu dworca autobusowego w zamieszkanym głównie przez Kurdów mieście Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji - poinformował przedstawiciel władz.
Wcześniej podawano, że w wyniku silnego wybuchu co najmniej 14 osób odniosło obrażenia. Do eksplozji doszło, gdy w pobliżu przejeżdżał pojazd sił bezpieczeństwa. Agencja Reutera, powołując się na źródło we władzach bezpieczeństwa, poinformowała, że w minibusie przewożącym funkcjonariuszy policyjnych oddziałów specjalnych podłożono bombę. Ranni policjanci trafili do wojskowego szpitalu w Diyarbakir.
W piątek miasto ma odwiedzić premier Turcji Ahmet Davutoglu. Według tureckiej agencji Dogan za zamachami stoi zdelegalizowana w Turcji Partia Pracujących Kurdystanu (PKK).
Diyarbakir to największe miasto na kurdyjskim południowym wschodzie Turcji. W regionie jest niespokojnie od lipca 2015 roku, kiedy zerwany został rozejm między rządem a bojownikami PKK. W lutym w centrum miasta, m.in. w historycznej dzielnicy Sur, toczyły się intensywne walki pomiędzy Kurdami a armią z użyciem karabinów maszynowych i artylerii.
Turecka armia ofensywę przeciwko Kurdom prowadzi także w Cirze w prowincji Sirmak, przy granicy z Syrią.
Ryb, PAP, ABC News
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/287089-atak-na-sily-bezpieczenstwa-w-tureckim-diyarbakir-w-przeddzien-wizyty-premiera-sa-ofiary-to-zemsta-kurdow