Syndyk masy upadłościowej. Z takim prezydentem jak Hollande Francja nie ma szans uporać się z islamskim terroryzmem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Prezydent Francji François Hollande postawił wszystko na jedną kartę i przegrał. Nie udało mu się uzyskać zgody obu izb parlamentu na rewizję konstytucji, która pozwoliłaby pozbawić skazanych terrorystów francuskiego obywatelstwa. Można argumentować, że to i tak byłby zaledwie symboliczny gest (nowe przepisy miały dotyczyć małej garstki osób z podwójnym obywatelstwem), porównywalny do próby opróżnienia morza łyżeczką od herbaty. Tym gorzej.

Czytaj także: Francja wpisze do konstytucji stan wyjątkowy w razie zagrożenia terrorystycznego

To oznacza bowiem, że francuski prezydent nie jest w stanie przeprowadzić swojej woli nawet w przypadku inicjatyw nie pociągających za sobą poważnych konsekwencji prawnych i instytucjonalnych. To już kolejne potknięcie Hollande’a w podczas prezydentury naznaczonej jego własnym oportunizmem, niespełnionymi obietnicami, brakiem reform, islamskim terroryzmem i  postępująca utratą znaczenia Francji na arenie międzynarodowej. Hollande chwilami robi wrażenie, jakby nie był głową państwa, tylko syndykiem masy upadłościowej własnego kraju.

Po zamachach ubiegłego listopada w Paryżu, „budyń”, jak go złośliwie nazywają krytycy, obiecał Francuzom, że „bezlitośnie” rozprawi się z terrorystami. Zamiast podjąć jednak konkretne kroki w celu poprawienia bezpieczeństwa obywateli, wystąpił z pomysłem pozbawienia sprawców zamachów obywatelstwa. Wydawało mu się zapewne, że spodoba się to opozycyjnej centroprawicy, od której ten pomysł zapożyczył.

Ta go jednak odrzuciła, twierdząc, że nie godzi się na jakąkolwiek zmianę konstytucji. Ot tak, dla zasady. Jego własna partia zaś od początku otwarcie lobbowala przeciwko reformie. Minister sprawiedliwości Christiane Taubira podała się nawet w proteście do dymisji. Cztery miesiące trwała – bardziej niż burzliwa - debata na ten temat. Francuzi niewiele z niej zrozumieli. Mają jednak świadomość, że ten czas można było spożytkować lepiej. Nad Sekwaną lubi się wytykać niedociągnięcia innych, szczególnie Belgów. Prawda jest jednak taka, że francuskie służby nie działają nawet w połowie tak sprawnie, jakby mogły działać, gdyby istniała do tego polityczna wola i odpowiednie środki. Czar prysł. Za fasadą kolebki praw człowieka, czyhają chaos i anarchia.

Radykalizacja muzułmanów w imigranckich gettach francuskich miast postępuje, i nie tylko tam. Radykalizują się także policjanci wyznania Allaha. Nie chcą chronić synagog ani ścigać terrorystów. Jedna z funkcjonariuszek wzywała otwarcie do dżihadu na portalach społecznościowych, nazywając swój mundur „republikańską szmatą”. W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano kilkanaście takich przypadków, z tendencją rosnącą. Podobnie sytuacja wygląda w wojsku. Jest to poważny problem, bowiem ok. 20 proc. żołnierzy to muzułmanie. O tym debaty nie ma. Ani w parlamencie, ani Pałacu Elizejskim, ani nawet w mediach. Po paryskich zamachach zostały pocztówki z napisem „Je suis Paris”, zdjęcia z marszu pokojowego po francuskiej stolicy i kilka zwiędłych kwiatków.

Czytaj także: Francuska policja zaniepokojona radykalizacją funkcjonariuszy wyznania Allaha. „Nie chcą chronić synagog ani ścigać terrorystów”

Można by wprowadzić bardziej surowe kary dla terrorystów, deportować ich rodziny jako sygnał wysłany ekstremistom, że ich decyzje będą miały dotkliwe konsekwencje nie tylko dla nich, ale także ich bliskich. Można by, ale można też maszerować ze znakiem pokoju wymalowanym flamastrem na kawałku kartonu i klepać puste frazesy. Jak sugerował jeden z publicystów „Le Figaro” liczba zamachów jest na razie „zbyt mała” na podjęcie działań, które stanowiłyby radykalną rewizję pomylonej polityki imigracyjnej ostatnich 30, 40 lat. „Jeszcze dwa, albo trzy zamachy, kolejne setki zabitych i może, tylko może, się coś ruszy” - przekonuje.

Jeśli Hollande zostanie prezydentem na kolejną kadencję, nawet dziesięć zamachów nic nie zmieni. Pozostawanie w politycznym bezruchu, to w końcu jego specjalność. W ten sposób przetrwał 11 lat w roli sekretarza generalnego Partii Socjalistycznej, i tak najwyraźniej zamierza przetrwać prezydenturę. Pod jego rządami Francja jest jak okręt bez sterownika. Islamiści o tym wiedzą.

W ostatnich latach kraj pogrążył się w recesji, obiecana poprawa na rynku pracy nie nastąpiła, wręcz przeciwnie, wielkie reformy poszły w odstawkę. A te, które gospodarz Pałacu Elizejskiego chce przepchnąć dekretem, jak poluzowanie 35-godzinnego tygodnia pracy, spotykają się z ostrym sprzeciwem społeczeństwa i związków zawodowych. Te zapowiedziały już strajki i demonstracje. Społeczna rewolta w czasach islamskiego terroru. Na końcu czeka dalsza destabilizacja.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych