Z różnych stron polityki dobiegają coraz to nowsze informacje na temat pobytu prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. Jak wiadomo, Nuklearny Szczyt zgromadzi przywódców rozmaitego kalibru i rozmaitej politycznej namiętności, ale u nas mało kto interesuje się przedmiotem sprawy, bo przecież najbardziej frapującym wątkiem amerykańskiego szczytu jest bliskość bądź odległość naszego prezydenta od Baracka Obamy. Określana na dodatek przez tak wprawnych mierniczych, jak Tomasz z Newsweeka, Grzegorz z Wrocławia, czy Stefan znikąd.
We wrześniu ubiegłego roku, zaraz na początku swej kadencji, Andrzej Duda spożywał już posiłek przy jednym stole z Obamą i wówczas ci sami krajowi eksperci wmawiali, że to czysty przypadek, kaprys kierownika sali, który rozkładając wizytówki potasował je, a potem kładł jak leci, czyli po kolei. I w ten sposób Obama dosiadł się do Dudy. Teraz ponoć amerykański prezydent patrzeć już na rządzących w Polsce nie może, więc nakazał zmienić kierownika sali, a nowy ma dopilnować, by Andrzej Duda zasiadł wygodnie z kelnerami tuż przy bufecie. Ma to być równocześnie wyraziste wyróżnienie zawodu kelnera za czynny udział w rozwijaniu demokracji, ze szczególnym uwzględnieniem Polski.
Jak słychać, nie przyjmie też Obama na osobnym spotkaniu nikogo z europejskich przywódców, bo mu się już znudzili i z góry wie, co chcieliby powiedzieć. Zresztą za kilka miesięcy oddaje Biały Dom z Owalnym Gabinetem i zawoalowanymi skutkami swych reform, więc niech sobie Europejczycy szukają nowych znajomości. Pani Clinton już przebiera nogami, co oznacza, że w razie powodzenia, wszystkie drzwi, którymi wchodziła niegdyś młoda stażystka o dźwięcznym imieniu Monika, zostaną wyrzucone na śmietnik i żadne interwencje tamtejszych konserwatorów zabytków nic nie pomogą. Może być ciekawie. Ale wracajmy na bankietową salę.
Spożyje też w tym towarzystwie wieczerzę Donald (chwilowo z Brukseli). Z nim także Barack z Honolulu nie pogawędzi, ale w sprawie kulinariów dyspozycje zostały wydane. Na stolik Donalda powędruje specjalny półmisek pełen ośmiorniczek, a zakrapiane będą one buteleczką Chablis Grand Cru (2003) od pana Moreau. Gospodarz wieczerzy słyszał o szczególnym umiłowaniu tej zakąski przez ekipę Donalda, zatem i jej szef musi w niej gustować. Wybitni, wymienieni wcześniej komentatorzy będą mieli za chwilę okazję do głębokich, jak to w ich zwyczaju, analiz, ale tym razem ja byłem pierwszy.
„400 lat stosunków polsko amerykańskich” - Longin Pastusiak.
Obszerna praca naukowa prezentująca w dwóch tomach całokształt stosunków polsko-amerykańskich w okresie 400 lat. Pozycja do kupienia „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/286937-najnowsze-wiesci-z-usa-obama-chce-by-duda-zjadl-obiad-z-kelnerami-a-dla-tuska-zamowil-polmisek-osmiorniczek-z-butelka-chablis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.