Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” uważa, że prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zasłużył na kpiny. Gazeta krytykuje próby zablokowania przez Ankarę telewizyjnej satyry, uznając postawę Turcji za przejaw widocznego na świecie odwrotu od oświecenia.
Ze śmiechem nie ma żartów
— pisze autor opublikowanego w środę komentarza Stefan Ulrich przypominając sławną powieść Umberto Eco „Imię róży”, której akcja dotyczy zaginionego dzieła Arystotelesa o komedii.
Każda władza szczególnie obawia się drwiny i śmiechu, gdyż ten, kto się śmieje, przezwycięża strach
— tłumaczy komentator.
Świeccy władcy i religijni fanatycy próbowali od zawsze walczyć z satyrą jako obrazem majestatu i bluźnierstwem
— pisze Ulrich, podając przykład ateńskiego polityka Kleona, który w V wieku przed narodzinami Chrystusem usiłował przed sądem „zamknąć usta” komediopisarzowi Arystofanesowi.
Jednym z jego (Kleona) następców jest Erdogan
— czytamy w „SZ”.
Jak podkreśla komentator, Erdogan nie jest jedynym politykiem walczącym z satyrą. „W wielu krajach tolerancja kurczy się, satyrycy są prześladowani, a wolność słowa ograniczana” - pisze Ulrich wymieniając Rosję, Chiny, Iran i Egipt, a także Francję, gdzie islamscy terroryści „nawiedzili” redakcję „Charlie Hebdo”.
Ulrich zwraca uwagę, że na przełomie tysiącleci zdawało się, iż „myśli oświecenia przekonają krok za krokiem cały świat”.
Stało się jednak inaczej - oświecenie jest w odwrocie
— twierdzi niemiecki dziennikarz. Tym ważniejsza staje się jego zdaniem „rozbrajająca broń, jaką jest humor”.
Czy satyrze wolno wszystko?
— pyta Ulrich. Zastrzega, że nie jest to takie proste, jak chcieliby ludzie o poglądach liberalnych. Pyta, jak byśmy reagowali, gdyby neonaziści wyszydzali Holokaust, a islamscy ekstremiści ofiary terroru.
Satyra może wszystko, jednak nawet ona ma pewne granice, którymi są prawo do życia i godność człowieka
— pisze Ulrich. Satyra, która nawołuje do przemocy, jest tak samo zakazana jak satyra, która jest jedynie zakamuflowanym oszczerstwem - precyzuje komentator.
W krajach liberalnych prawodawcy i sądy pokazują, jak można rozwiązywać konflikty między wolnością słowa a prawami jednostki. W przypadku wątpliwości należy dać pierwszeństwo wolności słowa, która chroni nas przed „świętymi prawdami i totalitarnymi zapędami” - uważa autor.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” uważa, że prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zasłużył na kpiny. Gazeta krytykuje próby zablokowania przez Ankarę telewizyjnej satyry, uznając postawę Turcji za przejaw widocznego na świecie odwrotu od oświecenia.
Ze śmiechem nie ma żartów
— pisze autor opublikowanego w środę komentarza Stefan Ulrich przypominając sławną powieść Umberto Eco „Imię róży”, której akcja dotyczy zaginionego dzieła Arystotelesa o komedii.
Każda władza szczególnie obawia się drwiny i śmiechu, gdyż ten, kto się śmieje, przezwycięża strach
— tłumaczy komentator.
Świeccy władcy i religijni fanatycy próbowali od zawsze walczyć z satyrą jako obrazem majestatu i bluźnierstwem
— pisze Ulrich, podając przykład ateńskiego polityka Kleona, który w V wieku przed narodzinami Chrystusem usiłował przed sądem „zamknąć usta” komediopisarzowi Arystofanesowi.
Jednym z jego (Kleona) następców jest Erdogan
— czytamy w „SZ”.
Jak podkreśla komentator, Erdogan nie jest jedynym politykiem walczącym z satyrą. „W wielu krajach tolerancja kurczy się, satyrycy są prześladowani, a wolność słowa ograniczana” - pisze Ulrich wymieniając Rosję, Chiny, Iran i Egipt, a także Francję, gdzie islamscy terroryści „nawiedzili” redakcję „Charlie Hebdo”.
Ulrich zwraca uwagę, że na przełomie tysiącleci zdawało się, iż „myśli oświecenia przekonają krok za krokiem cały świat”.
Stało się jednak inaczej - oświecenie jest w odwrocie
— twierdzi niemiecki dziennikarz. Tym ważniejsza staje się jego zdaniem „rozbrajająca broń, jaką jest humor”.
Czy satyrze wolno wszystko?
— pyta Ulrich. Zastrzega, że nie jest to takie proste, jak chcieliby ludzie o poglądach liberalnych. Pyta, jak byśmy reagowali, gdyby neonaziści wyszydzali Holokaust, a islamscy ekstremiści ofiary terroru.
Satyra może wszystko, jednak nawet ona ma pewne granice, którymi są prawo do życia i godność człowieka
— pisze Ulrich. Satyra, która nawołuje do przemocy, jest tak samo zakazana jak satyra, która jest jedynie zakamuflowanym oszczerstwem - precyzuje komentator.
W krajach liberalnych prawodawcy i sądy pokazują, jak można rozwiązywać konflikty między wolnością słowa a prawami jednostki. W przypadku wątpliwości należy dać pierwszeństwo wolności słowa, która chroni nas przed „świętymi prawdami i totalitarnymi zapędami” - uważa autor.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/286858-niemiecka-gazeta-atakuje-prezydenta-turcji-sueddeutsche-zeitung-erdogan-zasluzyl-na-kpiny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.