Rosja przysyłała do nas instruktorów, którzy szkolili nas w działaniach mających na celu rozbicie państwa tureckiego
– Mówi tygodnikowi „wSieci” Osman Öcalan, brat słynnego „Apo” Abdullaha Öcalana przywódcy Partii Pracujących Kurdystanu.
„Apo” to legendarny przywódca, który od lat przebywa w tureckim więzieniu skazany za działalność terrorystyczną. Polscy dziennikarze – Witold Gadowski, Maciej Gabrysa i Michał Król - dotarli do jego brata Osmana, który od lat ukrywa się przed tureckim rządem. Osman Öcalan mówi o gorzkiej codzienności Kurdów walczących o swoją wolność. Zwraca uwagę na zagrożenie islamskim terroryzmem, rosnące w siłę Państwo Islamskie. Ujawnia kulisy współpracy kurdyjskich partyzantów z rosyjskimi instruktorami wojskowymi.
Wśród Kurdów jego nazwisko budzi albo pogardę, albo krańcowe uwielbienie. Szczególnie Kurdowie tureccy darzą go wielkim szacunkiem i estymą. Abdullah Öcalan, założyciel i lider marksistowskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK jest obecnie zdelegalizowana i wpisana na listę organizacji terrorystycznych), do dziś jest niekwestionowanym autorytetem dla milionów Kurdów
– czytamy o Abdullahu Öcalanie. Choć polskim dziennikarzom nie udało się skontaktować z samym Abdullahem, docierają do jego brata Osmana.
Nasze siły walczą o prawa Kurdów, które ciągle są deptane przez Ankarę. Turecki reżim usiłuje forsować wizję państwa jednego narodu i jednego języka. Od 90 lat tureckie władze eliminują Kurdów z życia publicznego, ba, do niedawna Ankara zaprzeczała nawet temu, że Kurdowie w ogóle na terenie Turcji istnieją
– mówi Osman.
Kurdyjscy działacze i politycy nadal siedzą w tureckich więzieniach, wielu z nich zostało skrytobójczo zabitych, do niedawna używanie języka kurdyjskiego było prawnie zakazane, nie wolno było w nim mówić nawet w prywatnych kontaktach
– dodaje.
Mówi o tym jak jego brat szanowany jest przez swoich rodaków.
To on właśnie ocalił tureckich Kurdów przed przymusową asymilacją. Nie dziwię się temu, że Turcy tak go nienawidzą
– mówi.
„Apo” był twarzą walki Kurdów o wolność. Dlatego stał się celem tureckich służb, a końcu odebrano mu wolność.
PKK musiała walczyć zbrojnie, nie było innej drogi, tureckie władze nie chciały negocjować. Co więcej, wszelka działalność kulturalna, polityczna i społeczna Kurdów była przez Ankarę brutalnie zwalczana.
Jego zdaniem, w latach ‘80 nie było dla Kurdów innej drogi niż walka zbrojna.
Dziennikarze zwracają uwagę, że Partia Pracujących Kurdystanu jest organizacją marksistowską, co budzi poważne wątpliwości co do jej działania.
>Oczywiście popełniliśmy wiele błędów. Niepotrzebnie zginęło wielu ludzi. Dziś, gdy na to spoglądam, widzę, ile tych działań było rezultatami prowokacji ze strony tureckich służb specjalnych, ile było też błędów wynikających z nienawiści i złych emocji. Proszę pamiętać o tym, że Turcja, która ma drugą co do wielkości armię w NATO, zaatakowała nas z pełną siłą i bezwzględnością. Popełniliśmy wiele błędów, które okazywały się dla nas zabójcze, ale byliśmy wtedy zbyt młodzi, zbyt nieprzygotowani do trudnej walki z potężnym państwem. Jedno chcę jednak z mocą podkreślić — w ciągu tych 30 lat walki nigdy nie zaplanowaliśmy ani jednej akcji, w której celowo mogliby ucierpieć cudzoziemcy i niewinni cywile
– tłumaczy Osman.
Nie mieliśmy i nie mamy żadnych terrorystycznych celów
– zapewnia brat „Apo” i twierdzi, że wszelkie ataki terrorystyczne im przypisywane były sterowane przez tureckie służby specjalne.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rosja przysyłała do nas instruktorów, którzy szkolili nas w działaniach mających na celu rozbicie państwa tureckiego
– Mówi tygodnikowi „wSieci” Osman Öcalan, brat słynnego „Apo” Abdullaha Öcalana przywódcy Partii Pracujących Kurdystanu.
„Apo” to legendarny przywódca, który od lat przebywa w tureckim więzieniu skazany za działalność terrorystyczną. Polscy dziennikarze – Witold Gadowski, Maciej Gabrysa i Michał Król - dotarli do jego brata Osmana, który od lat ukrywa się przed tureckim rządem. Osman Öcalan mówi o gorzkiej codzienności Kurdów walczących o swoją wolność. Zwraca uwagę na zagrożenie islamskim terroryzmem, rosnące w siłę Państwo Islamskie. Ujawnia kulisy współpracy kurdyjskich partyzantów z rosyjskimi instruktorami wojskowymi.
Wśród Kurdów jego nazwisko budzi albo pogardę, albo krańcowe uwielbienie. Szczególnie Kurdowie tureccy darzą go wielkim szacunkiem i estymą. Abdullah Öcalan, założyciel i lider marksistowskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK jest obecnie zdelegalizowana i wpisana na listę organizacji terrorystycznych), do dziś jest niekwestionowanym autorytetem dla milionów Kurdów
– czytamy o Abdullahu Öcalanie. Choć polskim dziennikarzom nie udało się skontaktować z samym Abdullahem, docierają do jego brata Osmana.
Nasze siły walczą o prawa Kurdów, które ciągle są deptane przez Ankarę. Turecki reżim usiłuje forsować wizję państwa jednego narodu i jednego języka. Od 90 lat tureckie władze eliminują Kurdów z życia publicznego, ba, do niedawna Ankara zaprzeczała nawet temu, że Kurdowie w ogóle na terenie Turcji istnieją
– mówi Osman.
Kurdyjscy działacze i politycy nadal siedzą w tureckich więzieniach, wielu z nich zostało skrytobójczo zabitych, do niedawna używanie języka kurdyjskiego było prawnie zakazane, nie wolno było w nim mówić nawet w prywatnych kontaktach
– dodaje.
Mówi o tym jak jego brat szanowany jest przez swoich rodaków.
To on właśnie ocalił tureckich Kurdów przed przymusową asymilacją. Nie dziwię się temu, że Turcy tak go nienawidzą
– mówi.
„Apo” był twarzą walki Kurdów o wolność. Dlatego stał się celem tureckich służb, a końcu odebrano mu wolność.
PKK musiała walczyć zbrojnie, nie było innej drogi, tureckie władze nie chciały negocjować. Co więcej, wszelka działalność kulturalna, polityczna i społeczna Kurdów była przez Ankarę brutalnie zwalczana.
Jego zdaniem, w latach ‘80 nie było dla Kurdów innej drogi niż walka zbrojna.
Dziennikarze zwracają uwagę, że Partia Pracujących Kurdystanu jest organizacją marksistowską, co budzi poważne wątpliwości co do jej działania.
>Oczywiście popełniliśmy wiele błędów. Niepotrzebnie zginęło wielu ludzi. Dziś, gdy na to spoglądam, widzę, ile tych działań było rezultatami prowokacji ze strony tureckich służb specjalnych, ile było też błędów wynikających z nienawiści i złych emocji. Proszę pamiętać o tym, że Turcja, która ma drugą co do wielkości armię w NATO, zaatakowała nas z pełną siłą i bezwzględnością. Popełniliśmy wiele błędów, które okazywały się dla nas zabójcze, ale byliśmy wtedy zbyt młodzi, zbyt nieprzygotowani do trudnej walki z potężnym państwem. Jedno chcę jednak z mocą podkreślić — w ciągu tych 30 lat walki nigdy nie zaplanowaliśmy ani jednej akcji, w której celowo mogliby ucierpieć cudzoziemcy i niewinni cywile
– tłumaczy Osman.
Nie mieliśmy i nie mamy żadnych terrorystycznych celów
– zapewnia brat „Apo” i twierdzi, że wszelkie ataki terrorystyczne im przypisywane były sterowane przez tureckie służby specjalne.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/284678-rosyjskie-inspiracje-terroryzmu-mocny-wywiad-w-tygodniku-wsieci-kurdyjski-przywodca-w-rozmowie-z-gadowskim-moskwa-przysylala-do-nas-instruktorow?strona=1