To, że w ogóle doszło do tej debaty pokazuje, że Unia ma zbyt dużą władzę. Trzeba jej ją odebrać. Brukselscy eurokraci nie mogą decydować o losach Wielkiej Brytanii czy Polski. Artykuł 7 TUE, którego Bruksela używa przeciwko Polsce, to nowość, wprowadzona do Traktatu Lizbońskiego. Co wprowadza do kolejnych traktatów? Aż strach się bać
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” europoseł brytyjskiej Partii Konserwatywnej Andrew Lewer.
wPolityce.pl: Czego się pan spodziewa po dzisiejszej debacie w PE?
Andrew Lewer: Spodziewam się burzliwej, a wręcz histerycznej wymiany zdań. Niektórzy koledzy w PE, szczególnie po lewej stronie politycznego spektrum, mają dużą skłonność do histerii. Tolerancyjni są tylko wobec objawów bezgranicznego zachwytu nad UE. Gdy ktoś lub coś odbiega od tej jedynie słusznej linii, przystępują do ataku. Stanowisko brytyjskiej Partii Konserwatywnej, jako takiej, a więc brytyjskich europosłów jest proste: kraje członkowskie UE są suwerenne i samodzielnie podejmują decyzje, szczególnie w dziedzinie polityki wewnętrznej. Bruksela ma to szanować. Jeśli spojrzymy na to, co robił wcześniej rząd Platformy Obywatelskiej, jak szanował demokrację, staje się jasne, że nie o to tu chodzi.
Rząd PiS odważył się po prostu wyłamać z szeregu i pójść własną drogą. Stąd zmasowany atak unijnych instytucji. Dla nas Brytyjczyków ma to jednak także pozytywny aspekt. Pomaga nam udowodnić, że UE idzie w złym kierunku, w kierunku europejskiego superrządu zamiast być tym, czym jest i po co została powołana: organizacją suwerennych państw. Urządzając nagonkę na Polskę PE i KE dostarczają nam tylko argumentów dla odzyskania kolejnych dziedzin suwerenności od Brukseli.
Czyli obecny spór zbliży Warszawę i Londyn?
Zdecydowanie. Pomoże on także Brytyjczykom zrozumieć, że w Unii panuje nie tylko sentyment anty-brytyjski. Tu panuje wrogość wobec każdego, kto myśli inaczej. Może to wszystko pomoże także Polakom zrozumieć, że mimo iż korzystają obecnie na członkostwie w Unii, otrzymują m.in. pomoc strukturalną, płaca za to także pewną cenę. Musza m.in. znosić upokarzające debaty, podczas których jacyś unijni politycy w aroganckim tonie mówią im, co maja robić. Unia wymaga reformy i możemy tą reformę wywalczyć. Wspólnie. Polacy i Brytyjczycy. Dobra zmiana jest także w Brukseli pilnie potrzebna. Jeśli chodzi o debatę dziś w PE oraz procedurę wszczętą przez KE nie przejmowałbym się jednak za bardzo. Dzisiejsza debata będzie kolejnym festiwalem popisów europosłów różnych frakcji, którzy będą wygłaszali dyrdymały na temat Polski i będą czuli się z tego tytułu bardzo z siebie zadowoleni. Że wygarnęli Polakom. Pokrzyczą, pogrożą i na tym się skończy. Żadnych sankcji nie będzie. To, że w ogóle doszło do tej debaty pokazuje jednak, że Unia ma zbyt dużą władzę. Trzeba jej ją odebrać. Brukselscy eurokraci nie mogą decydować o losach Wielkiej Brytanii czy Polski. Artykuł 7 TUE, którego Bruksela używa przeciwko Polsce, to nowość, wprowadzona do Traktatu Lizbońskiego. Co wprowadza do kolejnych traktatów? Aż strach się bać. Wszystko po to, by zyskać więcej władzy. Nie pozwólmy im na to.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To, że w ogóle doszło do tej debaty pokazuje, że Unia ma zbyt dużą władzę. Trzeba jej ją odebrać. Brukselscy eurokraci nie mogą decydować o losach Wielkiej Brytanii czy Polski. Artykuł 7 TUE, którego Bruksela używa przeciwko Polsce, to nowość, wprowadzona do Traktatu Lizbońskiego. Co wprowadza do kolejnych traktatów? Aż strach się bać
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” europoseł brytyjskiej Partii Konserwatywnej Andrew Lewer.
wPolityce.pl: Czego się pan spodziewa po dzisiejszej debacie w PE?
Andrew Lewer: Spodziewam się burzliwej, a wręcz histerycznej wymiany zdań. Niektórzy koledzy w PE, szczególnie po lewej stronie politycznego spektrum, mają dużą skłonność do histerii. Tolerancyjni są tylko wobec objawów bezgranicznego zachwytu nad UE. Gdy ktoś lub coś odbiega od tej jedynie słusznej linii, przystępują do ataku. Stanowisko brytyjskiej Partii Konserwatywnej, jako takiej, a więc brytyjskich europosłów jest proste: kraje członkowskie UE są suwerenne i samodzielnie podejmują decyzje, szczególnie w dziedzinie polityki wewnętrznej. Bruksela ma to szanować. Jeśli spojrzymy na to, co robił wcześniej rząd Platformy Obywatelskiej, jak szanował demokrację, staje się jasne, że nie o to tu chodzi.
Rząd PiS odważył się po prostu wyłamać z szeregu i pójść własną drogą. Stąd zmasowany atak unijnych instytucji. Dla nas Brytyjczyków ma to jednak także pozytywny aspekt. Pomaga nam udowodnić, że UE idzie w złym kierunku, w kierunku europejskiego superrządu zamiast być tym, czym jest i po co została powołana: organizacją suwerennych państw. Urządzając nagonkę na Polskę PE i KE dostarczają nam tylko argumentów dla odzyskania kolejnych dziedzin suwerenności od Brukseli.
Czyli obecny spór zbliży Warszawę i Londyn?
Zdecydowanie. Pomoże on także Brytyjczykom zrozumieć, że w Unii panuje nie tylko sentyment anty-brytyjski. Tu panuje wrogość wobec każdego, kto myśli inaczej. Może to wszystko pomoże także Polakom zrozumieć, że mimo iż korzystają obecnie na członkostwie w Unii, otrzymują m.in. pomoc strukturalną, płaca za to także pewną cenę. Musza m.in. znosić upokarzające debaty, podczas których jacyś unijni politycy w aroganckim tonie mówią im, co maja robić. Unia wymaga reformy i możemy tą reformę wywalczyć. Wspólnie. Polacy i Brytyjczycy. Dobra zmiana jest także w Brukseli pilnie potrzebna. Jeśli chodzi o debatę dziś w PE oraz procedurę wszczętą przez KE nie przejmowałbym się jednak za bardzo. Dzisiejsza debata będzie kolejnym festiwalem popisów europosłów różnych frakcji, którzy będą wygłaszali dyrdymały na temat Polski i będą czuli się z tego tytułu bardzo z siebie zadowoleni. Że wygarnęli Polakom. Pokrzyczą, pogrożą i na tym się skończy. Żadnych sankcji nie będzie. To, że w ogóle doszło do tej debaty pokazuje jednak, że Unia ma zbyt dużą władzę. Trzeba jej ją odebrać. Brukselscy eurokraci nie mogą decydować o losach Wielkiej Brytanii czy Polski. Artykuł 7 TUE, którego Bruksela używa przeciwko Polsce, to nowość, wprowadzona do Traktatu Lizbońskiego. Co wprowadza do kolejnych traktatów? Aż strach się bać. Wszystko po to, by zyskać więcej władzy. Nie pozwólmy im na to.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/278700-nasz-wywiad-brytyjski-europosel-andrew-lewer-niektorzy-koledzy-w-pe-maja-duza-sklonnosc-do-histerii-rzad-pis-odwazyl-sie-po-prostu-wylamac-z-szeregu-i-pojsc-wlasna-droga?strona=1