Setki osób demonstrowały w niedzielę w stolicy Korsyki Ajaccio, ignorując zakaz manifestacji wydany przez tamtejsze władze po dwóch dniach protestów i antymuzułmańskich wystąpień oraz zniszczeniu sali modlitewnej dla muzułmanów.
Demonstranci unikali biednej dzielnicy Ajaccio, zamieszkanej przez imigrantów, gdzie w piątek miał miejsce atak na salę modlitewną. Według portalu BBC News protestowano w innych rejonach miasta.
Demonstranci odrzucali oskarżenia o to, że ich protest ma rasistowski charakter. Uczestnicy wiecu wykrzykiwali: „Walczymy z szumowinami, a nie z Arabami!”, „Nie jesteśmy zbirami, nie jesteśmy rasistami!”.
Sala modlitw muzułmanów została zaatakowana w odwecie za atak w nocy z czwartku na piątek na policjantów i strażaków wezwanych do pożaru, o dokonanie którego podejrzewani są przedstawiciele społeczności arabskiej. Według francuskich mediów strażacy zostali zaskoczeni przez niezidentyfikowanych „zakapturzonych młodych ludzi”, uzbrojonych w metalowe pręty i kije bejsbolowe. Dwóch strażaków i policjantów zostało rannych.
Francuski rząd potępił zarówno protesty, jak i atak na salę modlitw, którą splądrowano, a znajdujące się w niej książki, w tym Koran, częściowo spalono. Premier Francji Manuel Valls uznał to za „profanację nie do przyjęcia”. Atak potępiła również Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego.
Minister spraw wewnętrznych Francji Bernard Cazeneuve zapowiedział, że sprawcy obu ataków zostaną zidentyfikowani i aresztowani. Podkreślił również, że we Francji nie ma miejsca na „rasizm ani ksenofobię”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Setki osób demonstrowały w niedzielę w stolicy Korsyki Ajaccio, ignorując zakaz manifestacji wydany przez tamtejsze władze po dwóch dniach protestów i antymuzułmańskich wystąpień oraz zniszczeniu sali modlitewnej dla muzułmanów.
Demonstranci unikali biednej dzielnicy Ajaccio, zamieszkanej przez imigrantów, gdzie w piątek miał miejsce atak na salę modlitewną. Według portalu BBC News protestowano w innych rejonach miasta.
Demonstranci odrzucali oskarżenia o to, że ich protest ma rasistowski charakter. Uczestnicy wiecu wykrzykiwali: „Walczymy z szumowinami, a nie z Arabami!”, „Nie jesteśmy zbirami, nie jesteśmy rasistami!”.
Sala modlitw muzułmanów została zaatakowana w odwecie za atak w nocy z czwartku na piątek na policjantów i strażaków wezwanych do pożaru, o dokonanie którego podejrzewani są przedstawiciele społeczności arabskiej. Według francuskich mediów strażacy zostali zaskoczeni przez niezidentyfikowanych „zakapturzonych młodych ludzi”, uzbrojonych w metalowe pręty i kije bejsbolowe. Dwóch strażaków i policjantów zostało rannych.
Francuski rząd potępił zarówno protesty, jak i atak na salę modlitw, którą splądrowano, a znajdujące się w niej książki, w tym Koran, częściowo spalono. Premier Francji Manuel Valls uznał to za „profanację nie do przyjęcia”. Atak potępiła również Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego.
Minister spraw wewnętrznych Francji Bernard Cazeneuve zapowiedział, że sprawcy obu ataków zostaną zidentyfikowani i aresztowani. Podkreślił również, że we Francji nie ma miejsca na „rasizm ani ksenofobię”.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/276338-nielegalne-protesty-we-francji-walczymy-z-szumowinami-a-nie-z-arabami