Zamachy w Paryżu. Szkoła alarmowała o podejrzanych zachowaniach jednego z zamachowców. Dlaczego zignorowano ostrzeżenia?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
 Bilal Hadif/fot. Internet
Bilal Hadif/fot. Internet

Szkoła, w której uczył się jeden z zamachowców odpowiedzialny za ataki w Paryżu, ostrzegała władze o podejrzanym zachowaniu 20-latka. Dyrektor twierdzi, że jego słowa zostały zignorowane.

Bilal Hadfi posiadał francuskie obywatelstwo, ale mieszkał w Belgii, gdzie uczęszczał do szkoły. Jego zachowanie jednak niepokoiło nauczycieli, którzy informowali służby o swoich obawach.

Uczeń stwarzał wiele problemów - palił marihuanę, spędzał czas z podejrzanymi osobami, wagarował. Na początku roku uciekł do Syrii, choć przekonywał rodzinę, że jedzie do Maroko odwiedzić krewnych.

Jednak największy niepokój budziło jego zachowanie po zamachu na redakcję Charlie Hebdo. Hadfi otwarcie pochwalał atak, przekonując, że dziennikarze zasłużyli na śmierć za znieawżenie islamu. Na Facebooku zamieszczał wpisy o ekstermistycznych treściach, ilustrując je m.in. flagą Państwa Islamskiego.

Dyrektor szkoły, Chris Pijpen, zaalarmował władze o podejrzanych zachowaniach ucznia.

W takiej sytuacji człowiek spodziewa się jakiejś reakcji

— mówi rozczarowany w „The New York Times”.

Prosiliśmy przez lata o większe wsparcie dla naszej szkoły, o zatrudnienie specjalistów. Nikt nam nie pomógł

— żali się.

To prawda, że pan Pijpen powiadomił nas o ucieczce ucznia do Syrii, ale wtedy było już za późno

— tłumaczy w rozmowie z gazetą kontaktująca się z dyrektorem urzędniczka.

20-letni Bilal Hadif wysadził się w okolicach stadionu Stade de France w Paryżu. W zamachach zorganizowanych w tym samym czasie w różnych częściach miasta zginęło 130 osób, a ok. 350 zostało rannych.

lap/wyborcza.pl/nytimes

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych