Cameron chce przekonać Beatę Szydło do swojej wizji. "Londynowi zależy na zbliżeniu stanowisk z Polską"

PAP/EPA/CPL LU SCOTT (RLC) / BRITISH MINISTRY OF DEFENCE / HANDOUT
PAP/EPA/CPL LU SCOTT (RLC) / BRITISH MINISTRY OF DEFENCE / HANDOUT

Brytyjski premier David Cameron przybywa w środę do Warszawy, by podjąć próbę przekonania Polski do swego projektu renegocjacji członkostwa W. Brytanii w UE. Kwestią sporną będzie postulowane przez Londyn ograniczenie świadczeń socjalnych dla imigrantów.

Brytyjskie media zwracają uwagę, że polski rząd popiera zdecydowaną większość postulatów wyrażonych przez brytyjskiego premiera w liście do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, dotyczących m.in. zwiększenia konkurencyjności Unii Europejskiej, wzmocnienia roli parlamentów narodowych i zabezpieczenia interesów państw pozostających poza strefą euro.

Polska jest jednak zdecydowanie przeciwna - podobnie jak inne kraje środkowoeuropejskie - postulowanemu przez Brytyjczyków ograniczeniu migrantom z państw Unii Europejskiej dostępu do zasiłków. Według brytyjskiej propozycji prawo do świadczeń uzyskiwałoby się dopiero po czterech latach rezydentury podatkowej w Wielkiej Brytanii, co, zdaniem ekspertów, stanowi wyraźne zakłócenie podstawowej zasady swobodnego przepływu osób.

Osiągnięcie szybkiego porozumienia jest niemożliwe, ale Londynowi zależy na zbliżeniu stanowisk z Polską

— mówi PAP Agata Gostyńska-Jakubowska z think tanku Centre for European Reform.

Głównym celem wizyty jest przekonanie polskiego rządu (…) do większej elastyczności w kwestii postulatu dotyczącego świadczeń społecznych. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby którakolwiek z jego (Camerona) ofert mogła przekonać polski rząd do poparcia propozycji, która ewidentnie uderzyłaby w obywateli innych państw UE, w tym 850 tys. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii**

— mówi Gostyńska-Jakubowska.

Jej zdaniem obszar, na którym Cameron może szukać poparcia lub przynajmniej milczącej zgody, to kwestia zasiłków rodzinnych, pobieranych przez imigrantów na rzecz dzieci przebywających w innym państwie członkowskim niż Wielka Brytania.

Wydaje się, że tutaj jest pewne pole do negocjacji

— oceniła.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych