Powrót do 1938 roku. Front Narodowy we Francji chce „końca UE” i nie mówi, jak potem ułożyć stosunki w Europie

PAP/EPA
PAP/EPA

Front Narodowy na czele z przewodniczącą Marine Le Pen utrwalił swoją pozycję najbardziej popularnej siły politycznej Francji. Zdobył największą liczbę głosów w trzech kolejnych wyborach: najpierw do Parlamentu Europejskiego, potem do samorządu departamentów, a ostatnio do samorządu regionów (w pierwszej rundzie z 6 grudnia 2015 roku – druga runda będzie 13 grudnia). Ma szansę przejęcia władzy państwowej w wyborach prezydenckich (wysoką) i parlamentarnych (niższą) w 2017 roku. Wszelka moc przyciąga, a moc promieniejąca z Paryża –Miasta Świateł – przyciąga podwójnie. Ostrzegam: w Polsce radość na widok rządów Frontu Narodowego we Francji byłaby radością karpi w stawie na widok pierwszego śniegu.

Polacy mogli poznać z mediów między innymi rusofilstwo, proputinizm i antyamerykanizm partii Marine Le Pen. Przebił się także konkretny skandal: udzielona Frontowi Narodowemu przez bank z Rosji pożyczka na preferencyjnych warunkach w wysokości 40 milionów euro – polityczny i etyczny odpowiednik „moskiewskiej pożyczki” z 1990 roku od KGB dla PZPR i następców. Ale brak w Polsce świadomości, jaki jest ostateczny cel Frontu Narodowego w sprawie Europy.

Jasną odpowiedź zawiera sławny na Zachodzie „Apel do narodów Europy”, ogłoszony przez Marine Le Pen 2 kwietnia 2013 roku. Widnieje na stronach internetowych Frontu Narodowego – tylko po francusku, niedostępny dla polskich polityków (z rzadkimi wyjątkami). Celem jest „koniec Unii Europejskiej”. Nie ma planu ułożenia stosunków międzynarodowych – politycznych, gospodarczych ani społecznych – na epokę pounijną.

Środek do celu to referenda narodowe o wyjściu z UE. Marine Le Pen wzywa wszystkie narody unijne, aby zażądały takich referendów w swoich państwach. Lecz zakłada, że „koniec Unii” można osiągnąć jednostronnym wyjściem samej Republiki Francuskiej. Francja jest centrum Europy nawet, gdy Niemcy mają więcej mocy. Unia bez Francji nie powstałaby i bez Francji nie przetrwałaby.

Wraz z Unią Europejską zniknęłyby między innymi – obok wielu innych – wolności przysługujące na całym jej terytorium wszystkim jej obywatelom, w tym obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej: wolność przekraczania granic państw członkowskich (również tam, gdzie nie obowiązuje Schengen – jedyna różnica to sprawdzanie na granicy), wolność pobytu i zamieszkania, wolność podejmowania pracy (z wyjątkiem administracji publicznej), wolność zakładania i prowadzenia przedsiębiorstw, wolność podejmowania nauki w szkołach i na uczelniach, oraz wolność eksportu i importu towarów, usług i technologii, rozciągająca się (czasem z ograniczeniami) także na kilkadziesiąt krajów nieczłonkowskich, mających z Unią umowy o wolnym handlu.

Nie oferując nic w zamian, Marine Le Pen chce poprowadzić narody Europy z powrotem do rzeczywistości na przykład 1938 roku – tylko częściowo złagodzonej istnieniem ONZ i Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jest jeszcze NATO, ale uważane przez Front Narodowy za instrument amerykańskiego imperializmu, więc prawdopodobnie następne do usunięcia i zastąpienia „sojuszem strategicznym z Rosją”. Nie radujmy się.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych