Zasada symetrycznego odwetu zawsze była przez Rosjan przestrzegana, więc coś podobnego - czyli zestrzelenie tureckiego samolotu nad Syrią, gdzieś w pobliżu granicy, mieści się w ramach tego, co można sobie wyobrazić
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Włodzimierz Marciniak, politolog, znawca Rosji, sowietolog.
wPolityce.pl: Z czego wynika taka dosyć słaba - jak na potencjalne możliwości - rosyjska reakcja na poważny bądź co bądź incydent ze strąceniem ich samolotu, w wyniku czego zginął pilot?
prof. Włodzimierz Marciniak: Po pierwsze Rosja ma do czynienia z Turcją. Nie może więc tak od razu odpowiadać bez przygotowania. Turcja dysponuje poważnym potencjałem militarnym, jest w NATO itd.
Turcja jest mocarstwem regionalnym.
Tak. I notabene to był do tej pory bardzo ważny partner gospodarczy i polityczny Rosji. Tysiące więzów łączy oba kraje, więc sprawa jest dosyć poważna. To po pierwsze. No, a po drugie - jeszcze wszystko przed nami. Nie traćmy „nadziei”. (śmiech)
Zasada symetrycznego odwetu zawsze była przez Rosjan przestrzegana, więc coś podobnego - czyli zestrzelenie tureckiego samolotu nad Syrią, gdzieś w pobliżu granicy, mieści się w ramach tego, co można sobie wyobrazić.
Ale to będzie samolot wojskowy?
Zakładam, że tak. Wiele lat temu w odwecie za incydent chuligański w Warszawie (pobito dzieci rosyjskich dyplomatów - przyp. red.), w Moskwie pobito adekwatną liczbę dyplomatów i pracowników polskiej ambasady. I bardzo starannie przestrzegano rang dyplomatycznych podczas typowania do pobicia, tak aby zgadzały się z rangami dyplomatycznymi ojców tych pobitych dzieci.
I pomyśleć, że w Moskwie bili Polaków tzw. „nieznani sprawcy”.
No tak, ale to naród wykształcony i dobrze się orientuje w szczegółach protokołu dyplomatycznego.
Rosja zaangażowała się w konflikt syryjski i wysłała sygnał do Zachodu, że może wejść z nim w koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu. Jednocześnie zaczęła znowu prowokować na wschodzie Ukrainy. To dziwne zachowanie kraju, który chce zdjęcia sankcji i robi wszystko jednocześnie, aby te sankcje utrzymać, prawda?
Parę miesięcy temu Moskwa wysyłała pod adresem Zachodu sygnały i proponowała jakąś formę współpracy w Syrii i udział w koalicji antyterrorystycznej w zamian za złagodzenie sankcji nałożonych na Rosję w związku z konfliktem z Ukrainą. Te sygnały były wysyłane za pomocą artykułów Łukianowa, Arbatowa czy Karaganowa.To w gruncie rzeczy była propozycja „handlu powietrzem”, bo Rosja zaproponowała, że pomoże Asadowi (prezydentowi Syrii, którego zwalcza Zachód), a w zamian za to Zachód zniesie sankcje. Czyli to była propozycja dosyć „nie ekwiwalentna, że tak powiem, wymiana i do transakcji nie doszło. Być może Rosjanie jeszcze będą chcieli wrócić do tej propozycji. Na dodatek, gdy to zaproponowali, to zaostrzyli stosunki z Ukrainą.
Polska należy do jednych z niewielu krajów, które przestrzegają przed włączaniem Rosji w skład jakiejkolwiek koalicji z Zachodem w celu rozwiązywania konfliktu syryjskiego. Zachód wydaje się poddawać tej błogiej myśli, że Moskwa mogłaby być dobrym aliantem. Znowu więc ktoś nie potrafi wyciągnąć wniosków z historii i to całkiem nieodległej.
Mam pewną wątpliwość, czy rzeczywiście można posłużyć się takim zarzutem, że Zachód w ogóle nie odrobił lekcji z historii. Prezydent Obama wydaje się być sceptyczny. Doszło oczywiście do nawiązania roboczych kontaktów między wojskowymi, aby unikać incydentów, gdy Rosja włączyła się w konflikt. Ale nic więcej. Żadnego proklamowania koalicji nie było. Rosjanie podjęli akcję na własną rękę ku niezadowoleniu Stanów Zjednoczonych. Wielka Brytania też bardzo krytycznie się wypowiada w tym temacie.
Sankcje zostaną chyba przedłużone. Więc ja raczej nie widzę tego typu tendencji, poza zachowaniem prezydenta Francji. Ale ja już nie wiem, czy on w ogóle prowadzi politykę, czy tylko wykonuje puste gesty.
Ciąg dalszy czytaj na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zasada symetrycznego odwetu zawsze była przez Rosjan przestrzegana, więc coś podobnego - czyli zestrzelenie tureckiego samolotu nad Syrią, gdzieś w pobliżu granicy, mieści się w ramach tego, co można sobie wyobrazić
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Włodzimierz Marciniak, politolog, znawca Rosji, sowietolog.
wPolityce.pl: Z czego wynika taka dosyć słaba - jak na potencjalne możliwości - rosyjska reakcja na poważny bądź co bądź incydent ze strąceniem ich samolotu, w wyniku czego zginął pilot?
prof. Włodzimierz Marciniak: Po pierwsze Rosja ma do czynienia z Turcją. Nie może więc tak od razu odpowiadać bez przygotowania. Turcja dysponuje poważnym potencjałem militarnym, jest w NATO itd.
Turcja jest mocarstwem regionalnym.
Tak. I notabene to był do tej pory bardzo ważny partner gospodarczy i polityczny Rosji. Tysiące więzów łączy oba kraje, więc sprawa jest dosyć poważna. To po pierwsze. No, a po drugie - jeszcze wszystko przed nami. Nie traćmy „nadziei”. (śmiech)
Zasada symetrycznego odwetu zawsze była przez Rosjan przestrzegana, więc coś podobnego - czyli zestrzelenie tureckiego samolotu nad Syrią, gdzieś w pobliżu granicy, mieści się w ramach tego, co można sobie wyobrazić.
Ale to będzie samolot wojskowy?
Zakładam, że tak. Wiele lat temu w odwecie za incydent chuligański w Warszawie (pobito dzieci rosyjskich dyplomatów - przyp. red.), w Moskwie pobito adekwatną liczbę dyplomatów i pracowników polskiej ambasady. I bardzo starannie przestrzegano rang dyplomatycznych podczas typowania do pobicia, tak aby zgadzały się z rangami dyplomatycznymi ojców tych pobitych dzieci.
I pomyśleć, że w Moskwie bili Polaków tzw. „nieznani sprawcy”.
No tak, ale to naród wykształcony i dobrze się orientuje w szczegółach protokołu dyplomatycznego.
Rosja zaangażowała się w konflikt syryjski i wysłała sygnał do Zachodu, że może wejść z nim w koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu. Jednocześnie zaczęła znowu prowokować na wschodzie Ukrainy. To dziwne zachowanie kraju, który chce zdjęcia sankcji i robi wszystko jednocześnie, aby te sankcje utrzymać, prawda?
Parę miesięcy temu Moskwa wysyłała pod adresem Zachodu sygnały i proponowała jakąś formę współpracy w Syrii i udział w koalicji antyterrorystycznej w zamian za złagodzenie sankcji nałożonych na Rosję w związku z konfliktem z Ukrainą. Te sygnały były wysyłane za pomocą artykułów Łukianowa, Arbatowa czy Karaganowa.To w gruncie rzeczy była propozycja „handlu powietrzem”, bo Rosja zaproponowała, że pomoże Asadowi (prezydentowi Syrii, którego zwalcza Zachód), a w zamian za to Zachód zniesie sankcje. Czyli to była propozycja dosyć „nie ekwiwalentna, że tak powiem, wymiana i do transakcji nie doszło. Być może Rosjanie jeszcze będą chcieli wrócić do tej propozycji. Na dodatek, gdy to zaproponowali, to zaostrzyli stosunki z Ukrainą.
Polska należy do jednych z niewielu krajów, które przestrzegają przed włączaniem Rosji w skład jakiejkolwiek koalicji z Zachodem w celu rozwiązywania konfliktu syryjskiego. Zachód wydaje się poddawać tej błogiej myśli, że Moskwa mogłaby być dobrym aliantem. Znowu więc ktoś nie potrafi wyciągnąć wniosków z historii i to całkiem nieodległej.
Mam pewną wątpliwość, czy rzeczywiście można posłużyć się takim zarzutem, że Zachód w ogóle nie odrobił lekcji z historii. Prezydent Obama wydaje się być sceptyczny. Doszło oczywiście do nawiązania roboczych kontaktów między wojskowymi, aby unikać incydentów, gdy Rosja włączyła się w konflikt. Ale nic więcej. Żadnego proklamowania koalicji nie było. Rosjanie podjęli akcję na własną rękę ku niezadowoleniu Stanów Zjednoczonych. Wielka Brytania też bardzo krytycznie się wypowiada w tym temacie.
Sankcje zostaną chyba przedłużone. Więc ja raczej nie widzę tego typu tendencji, poza zachowaniem prezydenta Francji. Ale ja już nie wiem, czy on w ogóle prowadzi politykę, czy tylko wykonuje puste gesty.
Ciąg dalszy czytaj na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/273054-co-dalej-po-zestrzeleniu-rosyjskiego-samolotu-przez-turcje-prof-marciniak-nie-wykluczam-ze-beda-do-siebie-strzelac-i-jednoczesnie-budowac-gazociag-nasz-wywiad