To, co wydarzyło się w Paryżu, może się powtórzyć w każdym miejscu Europy!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Niech ci mędrcy odejdą na chwilę od swych wielkich idoli, poczynając od Marksa i Lenina, i przeczytają choćby list czeskiej lekarki zamieszczony, bodajże w Onecie.

Niech się dowiedzą, co w Monachium wyczyniają ostatni przybysze tak serdecznie zaproszeni przez niemiecką kanclerz. I niech pomyślą, dlaczego urągano wcześniej Orbanowi, choć teraz dość mają już nawet Norwegowie i Szwedzi, nie mówiąc o narodach zamieszkałych bliżej Morza Śródziemnego. Prawie wszędzie mówi się dziś o strzeżeniu granic, łącznie z budową płotów i murów. Czyli o tym, co Orban rozsądnie uczynił natychmiast.

Francuskie służby powiadomiły nas ponoć o braku dowodów na to, by Polsce jakieś zamachy w najbliższym czasie zagrażały. Nie ulegałbym tej przepowiedni z nadmierną wiarą. Złowrogie wyczyny islamistów są bardzo trudne do wcześniejszej identyfikacji. Najczęściej nie są planowane centralnie, a indywidualni, bądź działający w małych grupach terroryści zawsze gotowi są na śmierć. I prawie nigdy żadnych planów nie zdradzają, bo wysadzają się wraz ofiarami w powietrze.

Żadna to satysfakcja, ale już przed rokiem pisałem tu o bliskim powrocie do kontroli granicznych. Świat bez granic, to jednak – znając jego doczesne problemy – odważna iluzja. Angela Merkel będzie główną postacią politycznego bytu Europy w nowej wersji. Właśnie z przywróconymi granicami.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych