Trzymajmy kciuki za Madryt. Po zwycięstwie niepodległościowców w Katalonii

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA/ALBERTO ESTEVEZ
Fot. PAP/EPA/ALBERTO ESTEVEZ

To niby daleko. Ale zwycięstwo niepodległościowców w wyborach do parlamentu autonomii katalońskiej to niedobry sygnał dla naszego kraju. A ewentualne proklamowanie niepodległości tej hiszpańskiej prowincji byłoby dla Polski jeszcze gorsze.

CZYTAJWNIEŻ: Separatyści wygrywają wybory w Katalonii

Mimo że, pozornie, mogłoby się wydawać inaczej. Były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił wręcz kiedyś prywatnie, że cieszyłby się z takiego obrotu sytuacji, bo po odejściu Katalonii zarówno pod względem liczby ludności, jak i kilku innych wskaźników Hiszpania spadłaby na poziom Polski lub poniżej, a wtedy rola naszego kraju w Unii Europejskiej automatycznie by wzrosła. To w jakimś sensie prawda, ale przeważałyby negatywy.

Po pierwsze – osłabienie Hiszpanii oznaczałoby zmniejszenie potencjału tej części Europy, która jest skłonna (lub przynajmniej może być skłonna) do sprzeciwu wobec niemieckiego dyktatu. Interesy państw południa kontynentu są bowiem w wielu sprawach sprzeczne z interesami Berlina. Z jednej strony owocuje to, bywa, ich prorosyjskością (bo w optyce oddalonych przecież od linii Bugu krajów śródziemnomorskich Angela Merkel to liderka bezsensownej krucjaty antykremlowskiej, a Ukraina to takie dziwne, położone na krańcu świata coś, w obronie czego nie należy poświęcać ani jednego euro…). Jednak wszelkiej maści zachodnioeuropejscy separatyści są pod tym względem z reguły jeszcze gorsi - bardzo często są wręcz przeciwnikami NATO.

Ale co znacznie ważniejsze - ekspansjonizm Putina to tylko część rzeczywistości. I dyktat Berlina nie realizuje się ani tylko, ani przede wszystkim w sferze polityki wschodniej. Naprawdę więc warto, aby zachowywały choć względną siłę państwa, które z różnych pobudek i w różnych sprawach (gospodarka), realizując swoje interesy gotowe są sprzeciwiać się narzucaniu wizji „Świętej Unii Europejskiej Narodu Niemieckiego”.

Po drugie – trumfy wszelkiej maści separatystów oznaczają realnie zwiększenie roli instytucji europejskich. Krok w stronę próby budowy europejskiego państwa federalnego. Bo zachodnioeuropejscy separatyści, w konflikcie ze swymi stolicami, od wielu dziesięcioleci stawiają na „projekt europejski” – z rozmachem z reguły większym, niż establishmenty starych państw narodowych. Jeśli nie chcemy próby budowy federacji – a ja nie chcę – to nie życzmy im powodzenia.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych