Wybory w Grecji: Syriza wygrywa po raz kolejny. Ale potrzebuje koalicjanta

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Według sondażu exit poll przeprowadzonego przez pięć greckich stacji telewizyjnych, lewicowa Syriza nieznacznie wygrała niedzielne wybory parlamentarne w Grecji, ale nie zdobyła większości umożliwiającej samodzielne rządzenie.

Sondaż ten daje Syrizie 30-34 proc. głosów, a konserwatywnej Nowej Demokracji 28,5-32,5 proc. Nie można więc też na razie całkowicie wykluczyć zwycięstwa konserwatystów. Bez względu na to kto wygra, do utworzenia rządu konieczna będzie koalicja.

Głosujący w niedzielę przyznają się do zmęczenia i poczucia beznadziejności. Mówią, że byli zmuszeni podjąć trudną decyzję.

Głosuję z ciężkim sercem i tak naprawdę wbrew temu w co wierzę

— powiedziała PAP 68-letnia Penelopa, emerytowana architektka.

Wybór między Syrizą i Nową Demokracją to wybór między mniejszym i większym złem. Nic więcej. Oddam głos na Syrizę bo wolę ich od Nowej Demokracji ale nie dlatego, że im ufam albo myślę, że coś w tym kraju poprawią. W Grecji panuje chaos. Ludzie są zmęczeni, wyczerpani przez ustawiczną walkę o byt. Ostania rzecz jakiej teraz potrzebowaliśmy to jeszcze jedne wybory

— dodaje.

Penelopa przeszła na emeryturę trzy lata temu. Mówi, że udaje jej się wiązać koniec z końcem, chociaż czasem bywa trudno. Martwi się za to swojego 41-letniego syna, też architekta, który nigdy nie miał możności pracowania w swoim zawodzie.

W tej chwili, jest na Krecie, stara się rozkręcić mały biznes eksportujący lokalne produkty na szwajcarski rynek, ale ciężko mu idzie, a kilka ostatnich miesięcy niepewności i wprowadzenie kontroli przepływu kapitału też nie pomogły

— wzdycha emerytka, która głosuje w Kolonaki, jednej z najbardziej prestiżowych centralnych dzielnic Aten.

Stojące obok dwie młode kobiety, także głosowały na Syrizę. Jedna z nich, Melina, jest studentką ateńskiej szkoły teatralnej. Przyznaje, że jest rozczarowana przywódcą Syrizy, byłym premierem Aleksisem Ciprasem i decyzjami jaki podjął w ciągu ostatnich miesięcy i początkowo chciała głosować na jakąś inną mniejszą partię lewicową, aby wyrazić swoje oburzenie.

Po referendum byłam naprawdę wkurzona na Ciprasa, ale jak sondaże zaczęły pokazywać, że do władzy może wrócić Nowa Demokracja, zmieniłam zdanie. Syriza to mimo wszystko mniejsze zło

— mówi PAP Melina.

Jej koleżanka Nefeli studiuje biologię w Wielkiej Brytanii i dlatego zwykle nie bierze udziału w greckich wyborach. Nie stać jej było na bilet, aby przyjechać do domu, ani w styczniu, kiedy wygrała Syriza, ani w lipcu, kiedy odbyło się rozpisane przez Ciprasa referendum w sprawie pakietu pomocowego eurolandu. Jest zadowolona, że teraz ma okazję wyrazić swoją opinię.

Myślę, że mam trochę inną perspektywę jeśli chodzi o to co się dzieje w Grecji, bo większość czasu jestem zagranicą i śledzę tutejsze wydarzenia z tamtejszej perspektywy. Dużo też na ten temat czytam. Według mnie Syriza i Grecja zostały w Europie bardzo źle potraktowane. Cipras zrobił co mógł. Głosowałam na niego, bo uważam, że musimy mu dać więcej czasu. To co się stało, to nie jest tylko jego wina. Europa też popełniła wiele pomyłek, jeśli chodzi o mój kraj

— powiedziała Nefeli.

Wśród głosujących jest jednak wielu takich, którzy mówią, że nie wybaczą partii, która w styczniu zdobyła władzę obiecując, że nigdy nie zgodzi się na narzucone przez instytucje unijne drastyczne oszczędności i reformy w zamian za kolejne pożyczki.

Na pewno nie głosowałem na Syrizę

— mówi PAP 63-letni George.

To była moja styczniowa pomyłka. Zaufałem partii, która udaje tylko, że jest lewicowa a jest tak samo prawicowa jak wszystkie inne. Teraz zagłosowałem na Ludową Jedność, nowo powstałą partię, do której przeszli rozłamowcy z Syrizy, którzy nie zgodzili się z decyzją Ciprasa o podpisaniu nowego porozumienia z wierzycielami.

George, z zawodu technik radiowy, nie pracuje od sześciu lat. Od państwa dostaje 70 euro miesięcznie zapomogi na jedzenie. Mieszka u przyjaciół, którzy dzielą się z nim czym mogą.

Sytuacja jest trudna i dla mnie i dla nich, ale co mamy zrobić. Na całe szczęście jestem zdrowy i takim mam zamiar pozostać. Choroba w takiej sytuacji jak moja to najgorsza katastrofa

— mówi George. Dodaje, że według niego kryzys w Grecji to sytuacja permanentna, „tak teraz już będzie, przez następne 100 lat”.

Rita, 45-letnia malarka w białym słomkowym kapeluszu, też nie głosowała na Syrizę, tylko na Nową Demokrację, bo chciała dać Syrizie do zrozumienia, że „nie są bezkarni i nie mogą w tym kraju robić, co im się żywnie podoba”.

Rita przyznaje, że na ND głosowała jednak tylko z powodów strategicznych.

Szczerze mówiąc wolałabym głosować tak jak w ostatnich wyborach na To Potami (Rzeka), bo ta partia mi się najbardziej podoba. Oni naprawdę mają jakiś program odbudowy naszego kraju. Ale zdecydowałam się głosować na ND, bo tylko oni mogą powstrzymać Syrizę. Politycy Syrizy strasznie dużo mówią, ale nic nie robią. To się musi skończyć

— mówi Rita.

Słysząc te słowa obok Rity staje małżeństwo w średnim wieku. Maria jest właścicielką butiku, a jej mąż 50-letni Petros - prawnikiem.

Oboje z mężem głosujemy na Nową Demokrację. To absolutnie oczywiste. Syriza jest nieobliczalna, nie daje żadnej gwarancji stabilności. Od stycznia Grecja jest jak okręt bez sternika. Politycy Syrizy nie mają pojęcia, co robią. Jeśli pozostaną u władzy, rozbijemy się

— mówi PAP Maria.

Obok na murku siedzi Nikos, 40-letni redaktor serwisu wideo, w tej chwili bezrobotny.

Nie będę dziś głosować bo pochodzę z Zakynthos i nie mam w tej chwili pieniędzy na to, żeby tam pojechać

— mówi.

Ale gdybym miał głosować, pewnie głosowałbym na jedną z mniejszych partii lewicowych. Syriza jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Byli u władzy przez pół roku i nie zrobili kompletnie nic, a przecież obiecali, że zmuszą (prawosławny) Kościół grecki do płacenia podatków, zalegalizują małżeństwa osób tej samej płci, pomogą migrantom

— dodaje.

Nikos przez prawie 20 lat mieszkał w Londynie. Do Grecji wrócił pół roku temu, ponieważ stracił tam pracę. Na razie mieszka u siostry, która dorabia sobie wynajmując pokoje.

Siostra całe lato była nieobecna, więc to ja zajmowałem się tym biznesem. Mieszkamy w centrum Aten, za pokój i w sezonie mieliśmy dużo chętnych. Póki co, na życie wystarczyło

— mówi Nikos

mly/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych