Martin Schulz to nie cały europarlament, nie całe Niemcy, ani cesarz Europy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Na początek, gratulacje! Z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością przeczytałem komentarz mojego redakcyjnego kolegi Piotra Skwiecińskiego, pt. „Schulz, czyli nowa edycja niemieckiego szaleństwa”, i to z kilku powodów: bo napisany sprawna ręką i z głową, bo z racji wieloletniej akredytacji w Niemczech przyciąga moją uwagę wszystko, co ich dotyczy, wreszcie, bo sam temat intrygujący, żeby nie powiedzieć bombastyczny:

„Po pierwsze – ze względu na butę i arogancję, które znów, po kilkudziesięcioletniej przerwie, objawiają się Europie jako cechy par excellence niemieckie

Po drugie – ze względu na wściekłość, jaką w Niemcach budzi opór, sprzeciw wobec tego, co narzucają otoczeniu, a co sami uważają za dobre i naturalne.

Po trzecie, paradoksalnie, słowa Schulza są bardzo niemieckie, bo spowodowane również niemieckim kompleksem. Kompleksem niemieckiej winy – za niegdysiejszy nacjonalizm, za nazizm, za ludobójstwo. Teraz, destruując kulturową tożsamość Europy, Niemcy chcą ostatecznie zmyć znamię tej hańby”.

— napisał Piotr Skwieciński. Właściwie mógłbym polać wodę na jego młyn i dorzucić kilka cytatów, np. „Śmierć jest mistrzem z Niemiec” („Der Tod ist ein Meister aus Deutschland”), z fugi Cleana), „W niemieckim się kłamie, gdy jest się uprzejmym” („Im Deutschen lügt man, wenn man höflich ist”), z „Fausta” Goethego), czy wiecznie żywy, rodzimy stereotyp: „Póki świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. Mógłbym, tyle, że niezbyt pokrywa się to z moim postrzeganiem Niemców.

A propos tego ostatniego porzekadła, mało kto wie, na jakim gruncie wyrosło: konfliktów polskiej szlachty z niemieckimi, a dokładniej saskimi imigrantami w naszym kraju, w kwestiach - uogólniając - majątkowych. Nie da się ukryć, że na nas, Polakach, do dziś ciąży wychowanie w propagandowym duchu PRL, gdy podział był jasny: braćmi byli Rosjanie, wrogami Niemcy (może z wyjątkiem tych z… „bratniej NRD”). O Unii Lubelskiej, zawartej przez Koronę Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego wie prawie każdy, o trzech uniach personalnych Rzeczpospolitej Obojga Narodów z Saksonią, że o księciu warszawskim Fryderyku Auguście I, który walczył z Prusami i starał się o odzyskanie niepodległości Królestwa Polski nie wspomnę. Nie jest moim celem przypominanie historii, chcę tylko zwrócić uwagę, że nie jest ona tak czarnobiała, jak ta widziana przez pryzmat lufy „Rudego”, w którym dobry Niemiec, to martwy Niemiec.

Prawdą jest także to, że Niemcy byli u nas „herzlich willkommen” z dawien dawna, ściągał ich już pierwszy król Polski Bolesław Chrobry. To od nich uczyliśmy się uprawy ziemniaków, przejmowaliśmy zwyczaje, jak np. uważany dziś za bardzo polski śmigus-dyngus, to poprzez Niemcy dotarł do nas obrządek dekorowania choinek na Boże Narodzenie, wzorowaliśmy się na prawie saskim, tworzyliśmy miasta na prawie magdeburskim itd. Szesnastowieczny historyk Bielski herbu Prawdzic tak pisał o niemieckim osadnictwie:

A dlatego je Bolesław tam osadzał, aby bronili granic od Węgier i Rusi; ale że był lud gruby, niewaleczny, obrócono je do roli i do krów, bo sery dobrze czynią, zwłaszcza w Spiszu i na Pogórzu, drudzy też kądziel dobrze przędą i przetoż płócien z Pogórza u nas bywa najwięcej.

Krótko mówiąc, sąsiedztwa Polski i Niemiec nie da się zdefiniować jako wielowiekowy koszmar, ani też jako cud, miód i ultramarynę. Ma rację Piotr Skwieciński, gdy napiętnuje Niemca, Martina Schulza za jego arogancką wypowiedź dla telewizji ZDF, w której „mówił o możliwości użycia bliżej niesprecyzowanej siły wobec równie niesprecyzowanej >>Europy ultranacjonalistów<<, gdyby mogła ona wygrać i nie dopuścić do przyjęcia niemieckiego dyktatu ws. imigrantów”.

I tu mógłbym tylko dopisać: a nie mówiłem? Gdy kilka lat temu Schulz obejmował funkcję szefa PE, w komentarzu pt. „Pit bull z europarlamentu” przepowiadałem:

Znany z niewybrednych ataków na przeciwników politycznych, socjaldemokrata Martin Schulz zapowiada, że w roli szefa Parlamentu Europejskiego nie będzie tak delikatny jak Jerzy Buzek i skończy z marginalizacją unijnych instytucji.

W inauguracyjnym przemówieniu Schulz uprzedzał:

Nie będę wygodnym przewodniczącym. Kto wierzy, że uzyska więcej Europy przez ograniczanie parlamentaryzmu, temu tu i teraz wypowiadam wojnę,

co z parlamentarną ogładą miało niewiele wspólnego. Pod tym względem Schulz dał się poznać jeszcze jako wiceprzewodniczący socjalistów w PE, gdy na powitanie Silvia Berlusconiego, który miał przemawiać na okoliczność objęcia przez jego kraj unijnej prezydencji, Schulz wypalił, iż nie chce, aby włoski premier i magnat medialny „zaraził europejską demokrację wirusem konfliktu interesów”. Była to insynuacja, jakoby premier zamierzał zaszczepić we wspólnocie mafijne struktury, na którą Berlusconi zareagował: „We Włoszech jest kręcony akurat film o nazistowskim obozie koncentracyjnym, zgłoszę pana do roli kapo”… (de facto, w tym teleserialu pt. „Klatka pełna bohaterów” jeden ze strażników nosił nazwisko Schulz). Drugi raz niemiecki eurodeputowany naraził się Włochom z powodu zmuszenia do rezygnacji kandydata na komisarza UE, byłego ministra do spraw europejskich Rocco Buttiglione, za jego konserwatywne poglądy dotyczące rodziny, kobiet i homoseksualizmu.

Mało tego, w 2009r. Schulz pofatygował się aż do Pragi i pouczał prezydenta Vaclava Klausa, czym jest demokracja, co powinien, a czego nie powinien mówić i robić podczas przewodzenia Czech we wspólnocie. Po objęciu władzy przez premiera Węgier Viktora Orbána, Schulz głośno pomstował, że jego kraj „nie jest godny pełnienia przewodnictwa w UE”, i domagał się nałożenia na Węgrów sankcji ekonomicznych, jako „bardziej skutecznych od innych form wywierania nacisku”. Kolejnym chłopcem do bicia stał się dla Schulza premier David Cameron: gdy wyspiarze zgłosili chęć odstąpienia od paktu stabilizacyjnego dla ratowania euro, groził, że „Wielka Brytania w przyszłości nie pozostanie w UE”. Połajanki Schulza w europarlamencie przerwał okrzyk posła Godfrey`a Blooma, który huknął po niemiecku pod jego adresem: „Ein Volk, ein Reich, ein Führer…!”, a następnie dorzucił, że Niemiec „chce stworzyć jakieś europejskie superpaństwo” i jest „faszystą”.

Schulz miał też swój polski epizod: gdy urzędy premiera i prezydenta zdobyło Prawo i Sprawiedliwość, odgrażał się, że

„bracia Kaczyńscy nigdy nie będą naszym partnerami”, ponieważ… „reprezentują wszystko to, co my zwalczamy”.

Najbardziej zabolała go ich obietnica, że będą bronili polskich interesów. „Mam nadzieję, że naród polski jest na tyle mądry, iż odeśle go (premiera Jarosława Kaczyńskiego) szybko do lamusa”, głosił na forum PE.

Europoseł-przewodniczący Schulz zwykł rozdawać razy na lewo i prawo, a ściślej bardziej na prawo, niż na lewo. Tak, jakby kierował się maksymą: każdy może mieć własne poglądy, byle były takie jak jego. Ale, po pierwsze, Martin Schulz to nie cały europarlament, a po drugie, nie całe Niemcy.

Rozumiem wzburzenie Piotra Skwiecińskiego, co najlepiej tłumaczy on sam w zdaniu, że słowa i pogróżki Schulza pod adresem „ultranacjonalistów”, w tym w domyśle… Polski, która też ma obiekcje co do planu kwotowego przydzielania imigrantów:

Są znamienne, bo takich słów nie użyłby mający – ogólnie – podobne do Schulza poglądy socjalista francuski, brytyjski czy belgijski. To mówi Niemiec, i to co mówi, jest bardzo niemieckie. I to niemieckie w potrójnym sensie”.

Rozumiem także emocjonalne potraktowanie tej postaci, co mój redakcyjny kolega sam dostrzegł w postawionym sobie pytaniu i odpowiedzi: „Przesadzam? Pewnie tak”. Muszę jednak dołączyć ten suplement: Schulz, na szczęście, nie jest i, mimo wybujałego ego, nigdy nie będzie cesarzem Europy. Kim jest? Z pewnością niedoukiem, z nieco pogmatwaną przeszłością, bez matury (skończył kurs uprawniający do prowadzenia księgarni), politykiem, który nie szuka kompromisu, nie znosi sprzeciwu, jest impulsywny, wybuchowy, kłótliwy, agresywny, głośny, jadowity, prowokatorski itp. Tym ostatnim określeniem posłużył się notabene niemiecki dziennik „Die Welt”. Krótko mówiąc, to – jak ująłem - istny Pit Bull w europarlamencie.

To jednak nie wszystko. Jest też idealistą. Swego czasu Schulz określił Europę mianem „chlewu”. Jak zapowiedział przy obejmowaniu funkcji przewodniczącego europarlamentu, będzie się starał wzmocnić jego rolę, przeciwdziałać rozdrobnieniu wspólnoty, co sam kojarzył z Kongresem Wiedeński, jak również samowładzy francusko-niemieckiego dyrektoriatu w UE. Schulz ma swą idee fixe, którą jest silna Europa, zdolna do dialogu jak równy z równym z USA, czy Chinami, prowadząca i realizująca własną politykę. Czy to akurat jest celem państw członkowskich wspólnoty? - temat na kolejną dyskusję. W każdym razie, kandydaturę Schulza na przewodniczącego PE poparło w pierwszym głosowaniu w Strasburgu tylko 387 z 699 głosów. Takie są efekty demokratycznych wyborów, niezbyt doskonałe i nie wszystkich satysfakcjonujące, ale nic lepszego na świecie jeszcze nie wymyślono.

Schulz jest, Schulza wkrótce nie będzie. Czy jednak warto palić dom dla usmażenia jajecznicy? Mając na uwadze nasze uprzedzenia w stosunku do Niemiec z nie tak odległej przeszłości, byłbym ostrożny w stawianiu znaku równości między w rzeczy samej niestosowną wypowiedzią Schulza, a Niemcami w ogóle. Polityka nie znosi uproszczeń i nie kończy się na tym zdarzeniu, które należy potraktować w szerszym, także perspektywicznym kontekście.

Poza tym, my, Polacy, musimy odpowiedzieć sobie na dwa istotne pytania, kogo właściwie chcemy mieć za sąsiada: Niemcy czysto niemieckie, czy raczej „multi-kulti”? Niemcy kosmopolitów i pacyfistów, czy uzbrojone, aktywne i mające istotny wpływ w polityce międzynarodowej…? I kwestia ostatnia, najważniejsza: czy my sami zdolni jesteśmy do prowadzenia merytorycznego, konsekwentnego, nie zawsze wygodnego, prawdziwie partnerskiego dialogu, czy zawsze już będziemy popadać w skrajności, od germanofobii, po germanofilię, od służalstwa i klientyzmu, po odrdzewianie „Rudego”, ekshumację czterech pancernych i ich psa…?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych