Wstrząsająca relacja blogera-podróżnika z granicy austriacko-włoskiej: „Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy i chcieli odjechać jej autem"

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów… Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać? Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę… Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie…

— napisał n swoim koncie na Facebooku Bulonis Kamil, bloger podróżnik. Jego wstrząsająca relacja pokazuje prawdziwe oblicze kryzysu imigracyjnego w Europie.

Oto pełny wpis (zachowana oryginalna pisownia):

Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów… Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co widziałem budzi grozę… Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz… Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki „Chcemy do Niemiec” - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać? Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę… Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie… Naprawdę tym ludziom współczuję, ale gdyby dotarli do Polski - nie sądzę by otrzymali u nas jakiekolwiek zrozumienie… Staliśmy trzy godziny na granicy przez którą ostatecznie nie przejechaliśmy. Cała grupa w kordonie policji została przetransportowana z powrotem do Włoch. Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. I to ma być pomysł na demografię? Te wielkie potężne zastępy dzikusów? Wśród nich właściwie nie było kobiet, nie było dzieci - w przeważającej większości byli to młodzi agresywni mężczyźni… Jeszcze wczoraj czytając newsy na wszystkich stronach internetowych podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem a dzisiaj po tym co zobaczyłem zwyczajnie się boję a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi - ani kulturowo, ani finansowo. Nie wiem czy ktokolwiek jest gotowy. Do UE kroczy patologia jakiej dotychczas nie mieliśmy okazji nigdy oglądać, I wybaczcie jeśli kogokolwiek obraziłem swoim wpisem… Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim jedzeniem i wodą a oni te auta zwyczajnie przewracali… Z megafonów Austryjacy nadawali komunikat, że jest zgoda by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem… Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku… Liczyło się prawo pięści… Walczyli o zgodę na przejście dalej i tą zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko co znajdowało się w środku w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi… Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać podobnych scen i mam poczucie, że to dopiero początek. Na koniec dodam, że warto pomagać, ale nie za wszelką cenę

— napisał bloger.

CZYTAJ TAKŻE: Mieszkańcy greckich wysp błagają o pomoc: „Imigranci wchodzą do naszych domów. Musicie nas chronić. Nie mamy wojny, a to my jesteśmy ofiarami” [WIDEO]

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.