Sądzę, że nie należy na to aż tak dramatycznie patrzeć. Powiedziałbym tak: Niemcom nie wystarczy potencjału, aby zdominować tak duży obszar…
Czyli jak zawsze w historii; są za duże, aby nie próbować tego robić, ale za małe, aby im się to udało…
Tak. Są najsilniejsi w Europie, ale nie wystarczająco silni, aby ją zdominować. To oczywiście jest zabawa w prognozowanie, ale zwróciłbym uwagę na relacje wewnętrzne Niemiec. Oni zbudowali sobie bezalternatywną demokrację. Wszystkie rozsądne partie, nazwijmy je systemowymi – CDU/ CSU, SPD są w koalicji. Podejrzewam, że mechanizm jest taki. Otóż niemieccy wyborcy muszą dawać na tę politykę swoją zgodę. Kanclerz Merkel nie może sobie pozwolić na porażkę wewnątrz niemiecką w sprawie południowych krajów strefy euro, bo jej wyborcy zapytaliby, po co w takim razie dawali tyle pieniędzy na ten cel. Bo przecież pamiętajmy to zawsze, te pieniądze na pomoc strefie euro w ostatecznym rachunku i tak trafiają do banków niemieckich, czy francuskich, a nie w ręce Greków.
Więc w interesie Niemiec jest utrzymanie siły nabywczej południa Europy, nie tylko Grecji, bo zdolność nabywcza tych krajów decyduje o wydolności eksportowej rdzenia Unii, czyli głównie Niemiec. Niemieccy podatnicy narzekający na to, że dotują „leniwych” południowców, nie są niemieckimi bezrobotnymi. Jednak moim zdaniem zdolność wyjaśniania społeczeństwu niemieckiemu, że pomoc południu Europy opłaca im się, wyczerpuje się. Z uwagi na „bezalternatywność” systemu zbudowanego w Niemczech (przez Angelę Merkel – przyp. red.) wymaga odsunięcia od władzy wszystkich partii systemowych. Uważam więc, że mamy jeszcze sześć lat stabilności w Niemczech, bo pewnie w wyborach za dwa lata jeszcze się nic nie stanie i system obecny zostanie jeszcze utrzymany. Ale za sześć lat może być różnie. Pamiętajmy, że u progu są partie poza systemowe, partie protestu, które rosną w siłę i one mogą doprowadzić do destabilizacji systemu politycznego Niemiec, właśnie na tle konfliktu o zdolność finansowania strefy euro. Oczywiście można założyć, że ten optymistyczny kalendarz może zostać skrócony jakimi dramatycznymi wydarzeniami.
Czyli jednak może zaistnieć dramatyczna sytuacja? W pewnym momencie powiedział pan, aby „nie dramatyzować”.
Tak, może, ale nie znaczy, że musi. To za długa perspektywa czasowa, by to rozważać. W międzyczasie może pęknąć dzisiejsza koalicja i wówczas niezadowoleni wyborcy jednej partii zagłosują na drugą partię. System ustabilizuje się więc na dłuższy czas. Są w Niemczech ośrodki, które powinny nas niepokoić. To komunizująca Die Linke składająca się głównie z postkomunistów z NRD oraz Alternative Für Deutschland, która uważa, że porządek polityczny w Europie powinien wyglądać jak za czasów kanclerza Bismarcka i ministra carskiego Gorczakowa.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sądzę, że nie należy na to aż tak dramatycznie patrzeć. Powiedziałbym tak: Niemcom nie wystarczy potencjału, aby zdominować tak duży obszar…
Czyli jak zawsze w historii; są za duże, aby nie próbować tego robić, ale za małe, aby im się to udało…
Tak. Są najsilniejsi w Europie, ale nie wystarczająco silni, aby ją zdominować. To oczywiście jest zabawa w prognozowanie, ale zwróciłbym uwagę na relacje wewnętrzne Niemiec. Oni zbudowali sobie bezalternatywną demokrację. Wszystkie rozsądne partie, nazwijmy je systemowymi – CDU/ CSU, SPD są w koalicji. Podejrzewam, że mechanizm jest taki. Otóż niemieccy wyborcy muszą dawać na tę politykę swoją zgodę. Kanclerz Merkel nie może sobie pozwolić na porażkę wewnątrz niemiecką w sprawie południowych krajów strefy euro, bo jej wyborcy zapytaliby, po co w takim razie dawali tyle pieniędzy na ten cel. Bo przecież pamiętajmy to zawsze, te pieniądze na pomoc strefie euro w ostatecznym rachunku i tak trafiają do banków niemieckich, czy francuskich, a nie w ręce Greków.
Więc w interesie Niemiec jest utrzymanie siły nabywczej południa Europy, nie tylko Grecji, bo zdolność nabywcza tych krajów decyduje o wydolności eksportowej rdzenia Unii, czyli głównie Niemiec. Niemieccy podatnicy narzekający na to, że dotują „leniwych” południowców, nie są niemieckimi bezrobotnymi. Jednak moim zdaniem zdolność wyjaśniania społeczeństwu niemieckiemu, że pomoc południu Europy opłaca im się, wyczerpuje się. Z uwagi na „bezalternatywność” systemu zbudowanego w Niemczech (przez Angelę Merkel – przyp. red.) wymaga odsunięcia od władzy wszystkich partii systemowych. Uważam więc, że mamy jeszcze sześć lat stabilności w Niemczech, bo pewnie w wyborach za dwa lata jeszcze się nic nie stanie i system obecny zostanie jeszcze utrzymany. Ale za sześć lat może być różnie. Pamiętajmy, że u progu są partie poza systemowe, partie protestu, które rosną w siłę i one mogą doprowadzić do destabilizacji systemu politycznego Niemiec, właśnie na tle konfliktu o zdolność finansowania strefy euro. Oczywiście można założyć, że ten optymistyczny kalendarz może zostać skrócony jakimi dramatycznymi wydarzeniami.
Czyli jednak może zaistnieć dramatyczna sytuacja? W pewnym momencie powiedział pan, aby „nie dramatyzować”.
Tak, może, ale nie znaczy, że musi. To za długa perspektywa czasowa, by to rozważać. W międzyczasie może pęknąć dzisiejsza koalicja i wówczas niezadowoleni wyborcy jednej partii zagłosują na drugą partię. System ustabilizuje się więc na dłuższy czas. Są w Niemczech ośrodki, które powinny nas niepokoić. To komunizująca Die Linke składająca się głównie z postkomunistów z NRD oraz Alternative Für Deutschland, która uważa, że porządek polityczny w Europie powinien wyglądać jak za czasów kanclerza Bismarcka i ministra carskiego Gorczakowa.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/259441-zurawski-vel-grajewski-niemcy-przyjely-zasade-im-mniej-demokracji-tym-lepiej-dla-rynkow-finansowych-to-droga-do-destrukcji-ue-nasz-wywiad?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.