Turyści nie mogą być kontyngentem rzucanym w rejon konfliktu. Atak terrorystyczny w Tunezji był do przewidzenia. Czy reklama urlopu w tym kraju zniknie z ulic polskich miast?
To kolejna odsłona wojny cywilizacji. Tego samego dnia tzw. Państwo Islamskie uderzyło najpierw w sercu Europy, dokonując zamachu w zakładach gazowych pod Lyonem. Parę godzin później zaatakowało kurort Sousse w Tunezji. Obcięta głowa, wbita na ogrodzenie francuskiej fabryki, i ciała turystów na plaży w ulubionym przez zachodnich turystów kurorcie to symboliczny przekaz, którego nie można zignorować.
Nie będziemy czuć się bezpiecznie, ani u siebie, w Europie, ani tym bardziej w miejscach, które niedawno wydawały się turystycznym rajem. To bardzo przygnębiająca diagnoza, ale od pewnego czasy wydawała się oczywista. Dżihad mutuje, przybiera coraz bardziej śmiercionośną formę, kiedyś Al — Kaida wydawała się najgorszym złem, jakie można sobie wyobrazić, ale tzw. Państwo Islamskie pokazało jeszcze bardziej złowrogie oblicze islamskiego fundamentalizmu.
Wojnę cywilizacji w naszym imieniu toczą państwa, ale to my musimy myśleć o swoim indywidualnym bezpieczeństwie i starać się zminimalizować ryzyko. Wakacje w Tunezji są jak rosyjska ruletka. Już dawno wypadły z kategorii „miłe. rodzinne wakacje ” zbliżając się do kategorii turystyka ekstremalna. W tej kwestii nie było już wątpliwości po marcowym zamachu w Tunisie, w którym zginęli także polscy turyści.
Eksperci przepowiadali to już wcześniej, a te ponure prognozy dotyczyły też Egiptu. #Tunezja. Jadę tam — ta reklama z Robertem Makłowiczem, widoczna na ulicach Warszawy i zapewne też innych miast, wydawała mi się zawsze wyjątkowo niewłaściwa. Sugerowanie, że Tunezja to idealny cel turystycznych wojaży jest oględnie mówiąc dziwne.
Czasem pojawia się przy tym argumentacja obrony tzw. demokratycznych wartości — należy wspierać nastawioną pro zachodnio Tunezję, nie można ulegać terrorystom, którzy chcą odciąć ją od źródła dochodów, jakie stanowi dla niej turystyka. Bo inaczej będzie tam gorzej, mniej demokratycznie i bardziej radykalnie.
Brzmi to tak, jakby w rejon konfliktu należało wysłać kontygent turystów. Satysfakcjonując właścicieli hoteli i wszystkim Tunezyjczyków, którzy żyją z turystyki. A przy okazji islamistów, by mogli przeprowadzać ćwiczenia praktyczne z terroryzmu.
Na tym portalu już półtora roku temu pisałam, że wakacje all inclusive w tym rejonie zawierają w pakiecie groźbę zamachu. Nie można czuć się bezpiecznie siedząc nad morzem, sącząc drinki, myśleć, że jeśli nie będzie się ruszać z luksusowych hoteli i mających ochronę plaż, to nic się nie stanie. Bo prędzej czy później w tej idyllicznej scenerii dojdzie do tragedii, a jej sprawca może być nawet kelner czy pracownik hotelu.
Masakra w Sousse , gdzie młody człowiek wyjął broń z plażowego parasola, przypomina właśnie taki koszmarny scenariusz. I nie jest to na pewno koniec. Nie pytajmy, czy coś się jeszcze wydarzy, ale kiedy to się stanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/257403-wakacje-w-tunezji-sa-jak-rosyjska-ruletka-juz-dawno-wypadly-z-kategorii-mile-rodzinne-wakacje-zblizajac-sie-do-kategorii-turystyka-ekstremalna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.