Szanowny Panie Comey,
jako pisarz, były polityczny uciekinier z Polski, były korespondent Radia Wolna Europa w Nowym Jorku, a następnie w Waszyngtonie oraz były instruktor w Defense Language Institute w Monterrey w Kalifornii, gdzie niektórzy z moich uczniów byli pracownikami FBI, radzę Panu, by poszerzył Pan swoją wiedzę o historii.
Pana słowa, opublikowane w „Washington Post”, głęboko zaniepokoiły mnie jako obywatela USA oraz obraziły wielu Polaków żyjących w Stanach Zjednoczonych, takich jak John Lenczowski czy Marek Jan Chodakiewicz z Institute of World Politics, jak pisarka Aleksandra Ziółkowska-Boehm – tak, to jeden z jej krewnych jest autorem pomnika Crazy Horse w Południowej Dakocie. Oraz takich jak były doradca ds. bezpieczeństwa Zbigniew Brzeziński - wszyscy oni zapewne nie mieli pojęcia, ze szef tak zacnej instytucji nie ma pojęcia o historii kraju, z którego pochodzą.
Oczernił Pan także pamięć o moich rodzicach, uczestnikach Powstania Warszawskiego w 1944 r., którzy walczyli z Niemcami, u boku swoich żydowskich przyjaciół z Armii Krajowej, wspomnę przy tej okazji tylko o przyszłym pułkowniku izraelskiej armii Stanisławie Aronsonie, pseudonim „Rysiek”. Tak samo można by – proszę wybaczyć porównanie – oskarżyć Irlandczyków o to, że wielki głód w XIX-wiecznej Irlandii doprowadził do spowolnienia gospodarki Wielkiej Brytanii.
Po przejęzyczeniu prezydenta USA Baracka Obamy, który mówił o polskich obozach koncentracyjnych – przeprosił za to – Pana brak wiedzy o historii każe przypuszczać, że opiera się Pan bardziej na hollywoodzkich produkcjach filmowych, niż na faktach. Jako osoba piastująca tak wysokie stanowisko, nie może Pan jednak ignorować prawdy, ponieważ jak w przypadku naszych podatków, niewiedza nie może być żadną wymówką. Jak mówią Hiszpanie, „saber no occupa lugar”.
W USA naukowcy tacy jak Wiesław Binienda, członek Rady Doradców ds. Nauki i Technologii prezydenta, czy Kazimierz Nowaczyk, udowodnili, ponad jakiekolwiek wątpliwości, że samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 innymi osobami na pokładzie nie rozbił się w 2010 r. nie w skutek wypadku tylko eksplozji na pokładzie, do której doszło, podczas gdy samolot wciąż znajdował się w powietrzu.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ także w tym przypadku Pana wiedza może być również oparta na jakimś filmie, niż choćby na autorytecie byłego oficera CIA, prezesa amerykańskiego Stowarzyszenia Byłych Oficerów Wywiadu Eugene’a Poteata, nie wspominając o niezależnej polskiej komisji ekspertów, kierowanej przez Antoniego Macierewicza.
Powinien Pan jako wysoki rangą urzędnik Stanów Zjednoczonych także wiedzieć, że czarne skrzynki oraz wrak samolotu nie zostały nam do dziś zwrócone przez Rosję. Gdyby potrzebował Pan wsparcia w tej kwestii, chętnie Panu pomogę i skieruję Pana do ekspertów, którzy posiadają odpowiednią wiedzę na temat tego najbardziej dramatycznego wydarzenia w powojennej historii Polski.
Ten list, jeszcze zanim do Pana dotrze, zostanie opublikowany w Polsce. Jeśli uzna Pan, że zasługuje on na odpowiedź, zostanie ona również opublikowana na wpływowym portalu wpolityce.pl.
Kopia tego listu trafi także do ambasadora USA w Polsce, Stevena Mulla, który, o ile wiem, już rozpoczął akcję naprawiania szkód, które Pan spowodował swoimi wypowiedziami.
Z poważaniem
Henryk Skwarczyński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/241525-list-do-dyrektora-fbi-obrazil-pan-polakow-i-oczernil-pamiec-o-moich-rodzicach-uczestnikach-powstania