We wtorek powołano w Wiedniu do życia Agencję Modernizacji Ukrainy i ogłoszono „plan Marshalla” dla kraju, któremu coraz bliżej do bankructwa. Założycielami agencji są, co najmniej oficjalnie, brytyjski konserwatysta Lord Risby oraz niemiecki deputowany z ramienia CDU Karl-Georg Wellmann. Lista członków nowo powołanej agencji czyta się jak almanach europejskiej polityki. Byli niemieccy i francuscy ministrowie, komisarze unijni, znani lobbyści i były austriacki wicekanclerz Michael Spindelegger.
Wśród „doradców” są jednak oprócz sympatyków Kijowa, jak były szef MSZ Francji Bernard Kouchner, czy filozof Bernard-Henri Lévy, który w swej sztuce teatralnej „Hotel Europa” nazwał walkę o Ukrainę „walką o duszę Europy”, także ludzie, którzy jak dotąd optowali otwarcie za dialogiem z Rosją, na czele z byłym ministrem finansów Niemiec Peerem Steinbrückiem. Polityk SPD jeszcze pod koniec stycznia proponował, by między Kijowem a Moskwą pośredniczył były kanclerz Niemiec i jego partyjny kolega Gerhard Schröder, będący od kilku lat na liście płac Gazpromu.
Kolejny reformator zaś, były komisarz unijny ds. rozszerzenia Günter Verheugen, na łamach tygodnika „Der Spiegel” ganił europejskich przywódców za to, że postanowili o europejskiej integracji Ukrainy „nie pytając Rosji o zdanie”. Gdyby tego było mało, nowa agencja będzie finansowana z kieszeni trzech ukraińskich oligarchów z tak zwanego „klanu donieckiego”, niegdyś blisko związanych z obalonym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem i jego Partią Regionów – Dmytro Firtasza, Rinata Achmetowa i Wiktora Pinczuka.
Wszyscy trzej wraz ze zmianą reżimu w Kijowie stracili wyraźnie na wpływach. Na Firtaszu, który trudził się handlem gazem z Rosją, ciąży oskarżenie o korupcję. Obecnie przebywa w Wiedniu, gdzie czeka na ekstradycję do USA. Z aresztu wykupił go jeden z jego „rosyjskich przyjaciół”. Także Achmetow, który m.in. dzięki bliskim związkom z Janukowyczem należał do najbardziej wpływowych osób w państwie, nagle znalazł się w drugim szeregu i wypadł z gry. Trudno się więc oprzeć wrażeniu, że agencja, która ma opracować gospodarcze reformy i sposoby walki z korupcją, jest tylko zasłoną dymną, a trójce oligarchów tak naprawdę chodzi o odzyskanie wpływów i zagwarantowanie sobie już teraz pokaźnego kawałka z tortu, który będzie do podziału, gdy Ukraina stanie z powrotem na nogach.
Nagła pro-europejska wolta Firtasza ma mu także przysporzyć popularności i – koniec końców- zapobiec ekstradycji do USA. Po zwycięstwie rewolucji na Majdanie w układzie sił pomiędzy głównymi ukraińskimi oligarchami doszło do znaczących zmian, które jednak nie podważyły samego systemu. I oligarchowie, wbrew deklaracjom, nie chcą, by cokolwiek się zmieniło. Jeśli więc agencja rzeczywiście będzie działała - Firtasz zapowiedział finansowanie na wysokości 300 mld. dolarów - to raczej w kierunku blokowania reform, które mogłyby zagrozić dotychczasowemu układowi. A takie reformy są niezbędne, jeśli Ukraina ma kiedykolwiek wyjść z zapaści.
Tym trudniej zrozumieć dlaczego poważni zachodni politycy zgodzili się wejść w układ z Firtaszem, Achmetowem i Pinczukiem. Do agencji dołączył zresztą także polski polityk – senator Włodzimierz Cimoszewicz. Ma on opracować plan walki z korupcją. Pieniądze jak wiadomo nie śmierdzą, ale dziwie się Cimoszewiczowi, że nie widzi sprzeczności w zwalczaniu korupcji na zlecenie biznesmena oskarżonego właśnie o korupcję i kradzież pieniędzy z umów gazowych. Na dodatek agencja może posłużyć, ze względu na bliskie powiązania Firtasza z Kremlem, do tego by włączyć Rosję do dyskusji na temat ukraińskich reform, przy pomocy grona „pożytecznych idiotów” w UE. Bo trudno w tym przypadku inaczej nazwać Cimoszewicza, Kouchnera i Steinbrücka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/236292-cimoszewicz-w-doborowym-gronie-politykow-na-pasku-prorosyjskich-oligarchow-czyli-o-tym-kto-bedzie-modernizowal-ukraine