"I my, i Niemcy z Francuzami uważamy..." Prokremlowska gazeta triumfuje z okazji wymarzonego przez Moskwę powstania "koncertu mocarstw"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/ EPA: Spotkanie w paryżu, o którym napisał "Kommiersant"
PAP/ EPA: Spotkanie w paryżu, o którym napisał "Kommiersant"

I my, i Niemcy z Francuzami uważamy, że o wiele efektywniejsze będzie wzmocnienie oraz rozszerzenie misji monitoringowej OBWE

— zacytował dzisiejszy dziennik „Kommiersant” swoje źródło na Kremlu w kontekście obraku zgody na postulat Ukraińców, aby w ich kraju pojawiły się siły rozjemcze z ONZ.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ukraina czeka na ONZ. Jak twierdzi „Kommiersant” się jednak nie doczeka. „Zachód nie chce sił pokojowych w Donbasie”

To jedno zdanie pokazuje cały dramat w jakim znalazła się Europa – o zasadach stanowienia pokoju decyduje Rosja i wybrani przez nią partnerzy. Oczywiście najwygodniejsi z punktu widzenia Moskwy, a więc Niemcy i Francuzi. Dlaczego Kremlowi zależy na utrzymaniu misji OBWE? Bo obecnie tym międzynarodowym ciałem zarządzają Serbowie, co powoduje, że obserwatorzy mogą łatwiej przymknąć oczy, np.na zawartość ciężarówek słynnych „białych konwojów” z rosyjską „pomocą humanitarną”.

Kijów chciał wzmocnienia międzynarodowej kontroli nad rozejmem, ale Berlin i Paryż zdradziły więc swego partnera.

Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu Donald Tusk z pozycji szefa Rady Europejskiej nieśmiało mówił coś o tym, że Unia Europejska pozytywnie odpowie na prośbę ukraińskich władz, które apelują o przysłanie do ich kraju kontyngentu pokojowego.

Jest to możliwe

— powiedział były premier.

CZYTAJ WIĘCEJ: Międzynarodowy kontyngent pokojowy na Ukrainie? Tusk: „Jest to możliwe”. UE zmienia kurs?

Dziś, po dictum „Wielkiej Trójki”, a więc Rosji, Niemiec i Francji Tusk może zrezygnować ze swoich starań – o ile były szczere, a nie podyktowane mydleniem oczu europejskiej opinii publicznej na czas sprzedawania interesów ukraińskich przez Paryż i Berlin.

To jedno zdanie z „Kommiersanta” pokazuje, że stery polityki zagranicznej Unii Europejskiej, która zawsze była fasadowa, całkowicie przeszły w ręce niemieckie. Nawet nie francuskie, bo każdy widzi, że Hollande to kwiatek do kożucha Angeli Merkel, ktoś w rodzaju alibi Berlina, żeby mógł powiedzieć, iż nie tylko on negocjuje z Moskwą. Francja uczestniczy w negocjacjach, aby się móc szybko zorientować, kiedy mogłaby wreszcie przekazać Rosjanom Mistrale…

Tak czy inaczej wrócił „koncert mocarstw”, który kończył się tragicznie dla ludów Europy już od czasów Kongresu Wiedeńskiego w 1815 r. Na dodatek to „koncert mocarstw”, w którym przy jednym stole siedzą Niemcy i Rosjanie, tak dobrze od wieków się rozumiejący i znający swoje potrzeby. Niemcy pierwszy raz od zakończenia wojny mają politykę wobec Rosji w zasadzie na wyłączność.

Niedawno Niemcy kategorycznie odmówili sprzedaży wozów bojowych Boxer Litwinom zagrożonym przez Rosję. tłumacząc to względami technicznymi i chęcią nasycenia Boxerami Bundeswehry. Berlin jest też całkowicie przeciwko pomocy wojskowej Ukrainie. Angela Merkel przed drugą turą negocjacji w Mińsku pojechała do Waszyngtonu, aby naciskać Amerykanów do wycofania się z zapowiedzi o dozbrojeniu Ukraińców. Poprosił ją o to Putin?

Ktoś mógłby pomyśleć, że brak zgody na pomoc wojskową to zbieżność przypadkowa obu tych spraw, które nie łączą się i nie mają wspólnego mianownika w postaci „niedrażnienia Moskwy”. No to niech dalej tak myśli.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych