Jeszcze we wrześniu 2014 roku, dopiero po pierwszym porozumieniu w Mińsku, pisałem, że tam zostały pogrzebane nie tylko plany Ukrainy na szybką ucieczkę z imperialnych objęć Rosji, ale także nadzieja na bezpieczną i wolną Europę.
Ustalenia porozumienia w Mińsku z 11-12 lutego 2015 roku grożą Europie długofalowymi skutkami i zniszczeniem samej idei Unii Europejskiej. Nadchodzi moralna i konceptualna dyskredytacja idei zjednoczonej i demokratycznej Europy.
Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów rozmów w Mińsku, ale wiemy, że przywódcy europejscy poszli na ustępstwa Putinowi wywierając presję na Ukrainę. Niechęć Europy do ponoszenia kosztów własnej polityki appeasementu wobec dyktatora Putina, doprowadziła do zamrożenia „czarnej dziury” w Donbasie. Taka sytuacja „ani wojny, ani pokoju” będzie systematycznie niszczyć nie tylko Ukrainę, ale także całą Europę Wschodnią.
Oczywiście, ratowanie setek, jeśli nie tysięcy ludzkich żyć - to ważne zadanie. Ale nie fakt, że w najbliższej przyszłości nie będziemy płacić za to tysiącami i dziesiątkami tysięcy. Putin rozpoczął już „Świętą wojnę” z Zachodem i nie może jej powstrzymać. Putinowi nie jest potrzebny Donbas, ani nawet Ukraina. Putinowi potrzebne jest odbudowanie wielkiego imperium, ponieważ na ten moment jest to jedyne co może zapewnić mu utrzymanie się przy władzy na długie lata.
Złą wiadomością dla Europy jest to, że Rosją nie jest w stanie wojny z Ukrainą, lecz z „Zachodem”. Większość mieszkańców Rosji jest przekonanych, że walcząc na terytorium Ukrainy z „juntą”, Rosja broni się przed Zachodem, który ma chcieć zrujnować i okupować Federację Rosyjską. Mityczny „Zachód” to nie tylko demoniczne Stany Zjednoczone, ale także „fałszywa i obłudna” Europa. Nadzieja, że ustępstwa na rzecz Putina w kwestii Ukrainy ograniczą jego apetyt i ustabilizują sytuację na wschodniej granicy Europy są naiwne i niebezpieczne. Polityka ustępstw, w rzeczywistości była polityka zachęcania agresora.
Na dzień dzisiejszy, głównym warunkiem silnej Rosji jest słaba Europa. W związku z tym wszystko, co osłabia Unię Europejską, służy wzmocnieniu wpływów Rosji.
Przepis jest prosty i dawny - divide et impera - dziel i rządź. Pomimo prób wywierania presji na Rosję i minimalizacji jej zaangażowania w sprawy europejskie, będzie ona nadal przeciwdziałać rozwojowi projektu politycznego jednolitej Europy, którą będą niszczyć nie czołgi rosyjskie, ale przyjęcie rosyjskich praktyk politycznych. To jest jak wirus, który niszczy organizm od wewnątrz, jeżeli ciało nie jest gotowe do walki.
Wydarzenia na Ukrainie to fiasko polityki europejskiej ostatniego dziesięciolecia. Ale jest to również całkowita kompromitacja idei zjednoczonej Europy na poziomie wartości i samej idei. I to w dłuższej perspektywie jest znacznie bardziej niebezpieczne dla krajów europejskich.
Oznacza to, że Europa nie jest już na poziomie ideowym zdolna do generowania nowych sensów ani nawet projektów własnej przyszłości. Europa ciągle wytwarza nowe technologie i ma najnowsze osiągnięcia w różnych dziedzinach, ale jest beznadziejnie stara w swoim dążeniu do komfortu i bezpieczeństwa. Te dwa słowa zastąpiły wszystkie nadzieje i poszukiwania. Próby wymiany podstaw i wartości, które stanowiły fundament UE, na dobrobyt i komfort może doprowadzić do całkowitego upadku Unii Europejskiej w przyszłości.
Rosja niszczy UE od wewnątrz z pomocą swoich „nowych przyjaciół” w samej Europie, przy użyciu wszelkich dostępnych środków gospodarczego nacisku, szantażu i korupcji. Antyamerykanizm stał się atrakcyjnym sloganem dla wielu grup - zarówno prawicowych jak i lewicowych - w samej Europie. A zwyciężający populizm, na tle rozwijającego się kryzysu i pogorszenia sytuacji materialnej, daje podstawy dla rozwoju ruchów eurosceptycznych w całej Europie.
Wielkim błędem wielu europejskich polityków jest nadzieja, że sytuację można znormalizować. Wrócić do jakiegoś stanu status quo, który istniał wcześniej. To złudzenie. Powrotu do poprzedniego stanu rzeczy nie będzie i nie może być.
„Normalizacja” jest możliwa, jeżeli oceniać działania Rosji w ciągu ostatniego roku - jako „błąd” w systemie. Ale to nie jest tymczasowy lub okazjonalny „błąd” - to jest absolutnie logiczny rozwój skorumpowanego, kleptokratycznego reżimu w Rosji. Natomiast lata po upadku Związku Radzieckiego i niektóra demokratyzacja, europeizacja - były odstępstwem. Teraz Rosja wraca do „normalnego” stanu zamkniętego i autorytarnego społeczeństwa pod kontrolą byłego pułkownika KGB. Nikt, także w Europie, nie będzie żyć jak „wczoraj”. Rosja rozpoczęła wojnę z całym „światem zła” – i wpłynie to na każdego. Na Zachodzie jako pierwsi zrozumiali to krewni pasażerów Boeinga M17 zestrzelonego nad Donbasem w lipcu zeszłego roku.
Bieżące wydarzenia na Ukrainie zmuszą Europę do rewizji zasad polityki zagranicznej ostatnich lat. „Rozsądny pragmatyzm” jest dobrym podejściem w czasach pokoju i stabilności. Ale w momencie zniszczenia obecnego porządku świata jedyną rzeczą, która może uratować Europę przed osunięciem się w „krwawą czasy” jest ponowne przeanalizowane podstawowych wartości i powrót do nich. Niezdolność do zaakceptowania rzeczywistości i brak odpowiedniego działania doprowadzą do tego, że cena, którą sama Europa będzie płacić za ograniczanie „nowego” dyktatora, będzie z każdym kolejnym etapem rosnąć.
Oleksii Polegkyi
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/235173-requiem-po-europie-nadzieja-ze-ustepstwa-na-rzecz-putina-ustabilizuja-sytuacje-sa-naiwne-i-niebezpieczne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.