Niedawno mieliśmy zamieszanie wokół „rasistowskiej” uwagi nominowanego do Oscara za „Grę tajemnic” Benedicta Cumberbatcha. W amerykańskim chat show określił aktorów czarnych oraz Azjatów jako „kolorowych”, i od razu tego pożałował.
Natychmiast zwrócono mu uwagę na niestosowność określenia, aktor długo się kajał, z własnej woli nazwał siebie głupkiem i idiotą, ponieważ „użył słowa anachronicznego, stosowanego w latach 50., a dziś uważanego za obraźliwe”.
Jestem wstrząśnięty tym, ze mimo woli obraziłem kolegów za co szczerze przepraszam. Wiem co zrobiłem i nie ma żadnego wytłumaczenia mojej głupoty.
I dodał już nie proszony:
Mam tylko nadzieję, że ten incydent przyczyni się do właściwego używania słów, które są akuratne i nieofensywne.
Przeprosinom nie było końca. Oczywiście, taka wpadka to dla kandydata do Oscara pocałunek śmierci, i po długości przeprosin widać, że aktor bardzo się przestraszył.
Inna sprawa, skąd Benedict Cumberbatch spadł, z księżyca? Każdy dzień na Wyspach przynosi kolejne dowody na czujność political correctness lobby, także w brytyjskiej kinematografii.
Już od dawna „heritage cinema” jak „Pokój z widokiem” czy „Duma i uprzedzenie” kręci się głównie dla zagranicy, a największą troską producentów - jest to BFI, BBC Films i Channel 4 Films – są małe, zwykle niedopracowane i po amatorsku wyreżyserowane dramaty społeczne o „nieuprzywilejowanych”. Choć jest ich na szczęście mniej niż kilka lat temu, bo rynek wymusił na producentach pluralizm gatunkowy. Ale brytyjski establishment filmowy serce ma wciąż po lewej stronie, wystarczy posłuchać, co mówi o partii konserwatywnej, kościołach chrześcijańskich i kolejnych papieżach, i jaka jest jego recepta na przyszłość kraju. Z drugiej strony – jak Alan Parker, Emma Thompson, Stephen Frears czy Mike Leigh - wystawiają pierś do medali, i życzyliby sobie, aby był to OBE / Order Brytyjskiego Imperium/. Jak oni to godzą? Lewacki wirus hipokryzji? A jakie filmy środowisko nagradza BAFTą, brytyjskim Oscarem – agresywne, roszczeniowe dramaty społeczne, atakujące państwo, kościół, rodzinę, komercję dla nastolatków typu „głupi i głupszy”, rzadko klasykę na eksport. I Benedict Cumberbatch, od niemal 20 lat w biznesie, powinien o tym wiedzieć. Za to teraz szybko nadrabia straty, i na przyszłość nie popełni tak poważnej „gafy”.
27 stycznia liberalne media radośnie podały news, że oto kościół anglikański ma pierwszą kobietę – biskupa! Libby Lane, wikary w Manchesterze, matka dwojga dzieci, mąż – także anglikański duchowny, otrzymała sakrę biskupią podczas uroczystości w katedrze w Yorku. Niemal dokładnie w 21 lat po wyświęceniu pierwszej kobiety na księdza. Pomimo opozycji w szeregach decydenckich, m.in. pastor Paula Williamsa, który podczas uroczystości zaprotestował, przypominając, że „ Biblia nic nie wspomina o kobietach - biskupach”. Ale lobby poprawności politycznej już ruszyło sprawie w sukurs, i w niedzielnym porannym programie religijnym BBC Sussex prowadząca Emily Jeffrey powitała gościa - katechetkę Cecily Bromber takimi oto słowy:
Znasz już tę wspaniałą wiadomość?!
O, tak. Kiedy powiedziałam o tym moim uczniom, czułam aurę przychylności, dostałam nawet spontaniczny aplauz. Kościół przesłał nam, kobietom jasny przekaz: możesz nie tylko być członkiem wspólnoty, lecz i przewodzić tej wspólnocie”. Prawda, jaki to nowoczesny message? I jak pięknie można godzić chrześcijaństwo z feminizmem?
Oto konserwatywny minister wspólnot i samorządów lokalnych Eric Pickles został publicznie nazwany rasistą, ponieważ załatwił odmownie podanie tzw. travellers /wyznawcy New Age’u, „druidzi” czy też Cyganie z Rumunii/. Aplikowali o możliwość rozłożenia się swoimi obozem, samochodami z przyczepami, w tzw. Green Belt, Zielonym Pasie Ochronnym w hrabstwie Essex, gdzie nie pozwala się budować domów i niszczyć przyrody. Decyzja odmowna Erica Picklesa w dwóch podobnych przypadkach została oddalona przez sędziego Justice’a Gilbarta z Sądu Najwyższego. Sędzia wspomniał, że minister złamał prawo, bo zamiast zostawić sprawę władzom lokalnym, sam wkroczył do akcji. Zaś prawda wyglądała tak, że Romowie złożyli podanie do magistratu o osiedlenie się, dostali odpowiedź odmowną i dopiero wtedy zwrócili się do ministra.
Ten potwierdził odmowę władz lokalnych, czym naraził się na publiczne epitety. Komisja ds. Równości i Praw Człowieka poparła Cyganów oraz sędziego, wiceprzewodniczący konserwatystów Bob Neill nazwał Komisję „lewacką organizacją, która daje sygnał, że travellersi mogą lekceważyć decyzje władz lokalnych”. Bo prawo powinno być jedno dla wszystkich: Zielony Pas to miejsce dla zwierząt i ptaków, ale nie dla osiedli ludzkich, nawet jeśli są to „druidzi”. I tym razem lobby PP w Sądzie Najwyższym wymierzyło policzek i prawu, i zdrowemu rozsądkowi.
Wczoraj partia Zielonych zażądała m.in. dekryminalizacji przynależności do terrorystycznych grup jak Al Kaida. Pośród innych radykalnych propozycji – za trzy miesiące wybory parlamentarne, w których Zieloni maja marne szanse! - nowa szefowa Natalie Bennett przedstawiła żądanie: nie można być karanym za poglądy. Żeby nie było wątpliwości, chodzi o islamski terroryzm! A obok - równie odważne propozycje: obniżyć status armii do „ligi obrony kraju”, powolna likwidacja wszelkiej kontroli napływu imigrantów i obligatoryjnie ok. 300 funtów miesięcznie dla każdego, niezależnie od statusu finansowego.
Z jednej strony rząd konserwatystów próbuje, niechętnie i z mizernym skutkiem walczyć z islamskim terroryzmem, a przynajmniej nawoływaniem do dżihadu i planowaniem ataków oraz monitorowania „rycerzy Allaha” powracających z pól bitewnych Państwa Islamskiego, a tu – proszę, jakie gościnne powitanie! Założę się, że pani Bennett znajdzie swoich wyborców we wspólnotach islamskich Londynu i Midlandów. Polityczna poprawność wspierająca terrorystów? To już zarzut z długą brodą, poparty wieloma dowodami. Więc jeszcze jeden przykład do kolekcji.
Pewien młodzieniec, Kamran Khan, pobiera 72 funty tygodniowo zasiłku dla bezrobotnych. Nie może pracować, bo 4 godziny dziennie musi spędzać w siłowni, doskonaląc swoją sprawność. Motywacja, jaką podał w urzędzie zatrudnienia była następująca:
Przestałem szukać pracy na pełny etat, bo ten nudny styl życia kolidowałby z moim ostrym reżimem ćwiczeń.
Dodał jeszcze, ze ćwiczący w siłowni powinni dostawać dodatkowy zasiłek, aby mogli ćwiczyć i pozostawać zdrowi, odciążając w ten sposób służbę zdrowia. I zakończył wyjaśnienia:
Propozycje pracy, jakie dostawałem, były zbyt nudne, żeby mógł je podjąć.
Choć sam ze swoją małą maturą, nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Departament Pracy i Emerytur skomentował to krotko:
Od bezrobotnych oczekuje się, że zrobią co mogą, aby znaleźć jakąś pracę. Ale założę się, że młody, zdrowy i bardzo sprawny 27-latek będzie nadal otrzymywał 300 funtów miesięcznie / plus kilka innych benefitów/, i nikt z Departamentu nie ruszy palcem, aby zrewidować jego prawa do zasiłku dla bezrobotnych.
I jeszcze jeden przypadek, choć listę można ciągnąć w nieskończoność. Robert Brown, emeryt, mieszkający na osiedlu komunalnym był nękany przez bandę wyrostków, którzy wspinali się na mur otaczający posesję i rzucali kamieniami w okna domu.
Złożył raport na policji i pomalował szczyt muru „farbą na wandali”, czyli bardzo trwałą. Policjanci wprawdzie przyszli, ale tylko po to, by poinformować, że został oskarżony przez matkę chuliganów, Judith Ripley-Atchison, że:
Jej dzieci wróciły do domu, powalane farbą i rozniosły ją po całym domu.
I że domaga się odszkodowania za zniszczony dywan, firanki i ubrania dzieciaków. Matka sześciorga dzieci od kilku tatusiów, która z pewnością nigdy nie splamiła się pracą, nawet jeśli było to wychowywanie dzieci. I tak spokojny obywatel Robert Brown już trzy razy znalazł się w sądzie, i pewnie będzie musiał zapłacić kilka tysięcy funtów za nowy dywan, firanki i odzież pociech Judith Ripley-Atchison.
Plus koszta sprawy sądowej, choć to nie on jest tu strona agresywną. Znowu - rozwiązanie w oczywistym rozwodzie ze zdrowym rozsądkiem. Oto pan Brown, porządny obywatel, płacący podatki i pani Ripley-Atchinson, od zawsze na zasiłku, nigdy nie płacąca podatków, czyli „nieuprzywilejowana”. No i kto tu ma rację? Oczywiście „nieuprzywilejowana”! I pospiesznie kończę ten political correctness horror, bo nie będziecie Drodzy Państwo mogli zasnąć, albo będą Was nawiedzać nocne koszmary.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/232368-szalenstwa-politycznej-poprawnosci-brytyjski-establishment-filmowy-serce-ma-wciaz-po-lewej-stronie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.