Wygrana Syrizy i sukces Le Pen to fatalne wieści dla Europy. I znakomite dla Putina... Co z Hiszpanią?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAPEPA
PAPEPA

Jeśli zadać sobie trudu i posiedzieć w internecie nad życiorysami ludzi, którzy objęli władzę w dzisiejszej Grecji, to jest jasne, że albo oni sami od dawna są rosyjską agenturą, albo cała ta grupa jest zinfiltrowana przez rosyjski wywiad.

— mówi w wywiadzie dla TVN24 przenikliwy jak zwykle publicysta „wSieci” Jan Rokita.

Były polityk dodaje, że od teraz na zebraniach m.in. Rady Europejskiej, będziemy mieli do czynienia z prawem głosu de facto rosyjskich lobbystów, jeśli nie agentów. Niestety, problem, o którym mówi Rokita jest jeszcze poważniejszy. Grecja może już jest kolejnym etapem wewnętrznego podboju Unii Europejskiej przez Kreml. Reżim Putina ma coraz więcej zwolenników zarówno po lewej jak i prawej stronie sceny politycznej. Nic nowego, ktoś powie. Prawda, ale o ile do niedawna fascynaci Putina byli na marginesie sceny politycznej, to teraz na fali kryzysu finansowego podnoszą znacząco głowy.

Zwycięstwo skrajnie populistycznej lewicowej Syrizy, która weszła w koalicje z nie mniej populistyczną prawicową partią Niepodległych Greków to zwiastun czegoś, co może nas czekać w najbliższej przyszłości w szerszym zakresie. Pogłębiający się kryzys w krajach przyzwyczajonych do socjalnych „darmowych lunchów” z powiedzenia Miltona Friedmana, uskrzydla najniebezpieczniejsze siły polityczne. W sobotę w Madrycie dziesiątki tysięcy ludzi wzięły dziś udział w manifestacji poparcia dla lewicowej partii Podemos. Partia ta nazywana jest hiszpańską Syrizą i jest sprzeciwem zarówno wobec w miarę rozsądnej prawicowej Partii Ludowej, jak i lewicowych szarlatanów z Socjalistycznej Partii Robotniczej. Choć Hiszpania powoli wygrzebuje się z kryzysu Podemos domaga się jeszcze więcej socjalnych przywilejów, które w dużej mierze pchnęły takie kraje jak Hiszpania, Włochy czy Grecja na skraj przepaści. Liderzy hiszpańskich populistów wykrzykują hasła podobne do Aleksisa Ciprasa o końcu „upokorzeń i cierpienia” ze strony Brukseli, obiecując koniec oszczędności.

Oczywiście lewicowi populiści w końcu zderzą się z rzeczywistością, co jednak doprowadzi do jeszcze większych problemów. Napompowany balon oczekiwań wobec gniewnego ludu pęknie i zapewne skończy się dodrukiem pieniędzy i katastrofalną inflacją. Kto wówczas przyjdzie na ratunek?

„Podczas kryzysów - powtarzam – strzeżcie się agentur”- mawiał Józef Piłsudski. Jego słowa doskonale pasują do dzisiejszej sytuacji w Europie. Nie chodzi mi już nawet o polską agenturze wpływu, która tym razem jest umiejscowiona głównie po prawej stronie. Na szczęście merdające ogonkami przez „obrońcą konserwatyzmu” z Kremla pieski są na tyle słabe i wewnętrznie skłócone, że władzy na Wisłą nie przejmą. Na pewno nie przez nich może spełnić się spełni się więc sen „wybitnego konserwatysty” Aleksandra Dugina głoszącego, że Polska musi zniknąć z mapy dzielącej dwie cywilizacje. Twórca Eurazjatyckiego Związku Młodzieży (EZM) nie przez przypadek pisał w “Katechizmie Członka EZM”, że Rosjanie są „Panami świata” a ich dłoń sięgała połowy świata. Na celowniku Putina są natomiast ugrupowania, które mają realną szansę na pomoc w odbudowaniu jego imperium.

Najgroźniej w tej sytuacji wygląda zdobywająca szturmem wszystkie sondaże Maria Le Pen, która może zostać przyszłym prezydentem kraju i tak, pisząc kolokwialnie, łagodnego zawsze wobec Rosji. Francuskie media podały pod koniec zeszłego roku, że jej „Front Narodowy” otrzymał 9 mln euro pożyczki od banku First Czech-Russian Bank, którego właścicielem jest powiązany z Kremlem iligarcha Roman Popow. Całość pożyczki ma opiewać na sumę 40 mln Euro. W tym samy czasie „The Times” pisał o finansowaniu przez Moskwę pawicy w Austrii, we Włoszech i na Węgrzech. Chyba nikt rozsądny nie wątpi, że podobną pomoc dostają, albo już niebawem zaczną dostawać partie lewicowe. Zwróćmy uwagę, że już niebawem skrajnie prorosyjski będzie nie tylko przywódca Francji, zaś również głos oburzonej „ulicy”.

**Władimir Putin postępuje oczywiście zupełnie racjonalnie wspierając siły mogące nie tylko rozbijać gospodarkę unijną,  ale przede wszystkim mogące pomóc mu w „łyknięciu” Ukrainy a potem może i reszty krajów dzielących Rosję od Niemiec.

Szukająca na nowo tożsamości Rosja nie ma więc oporów by nawiązywać sojusze z najróżniejszymi ideologicznymi sprzymierzeńcami. Władimir Putin z jednej strony łechcze pragnienie europejskiej prawicy pokonania „zgnilizny moralnej” zachodniej Europy, z drugiej przypomina o potędze komunistycznej ZSRR, która budziła postrach znienawidzonych w Europie Amerykanów. Taka mieszanka musi być ostatecznie wybuchowa. Choć niektórzy komentatorzy przywołują dziś sytuacje z lat 30-tych XX wieku, to w moim przekonaniu może ona być jeszcze potworniejsza. Populiści z lewa i prawa szli za nienawidzącymi się dyktatorami jak Stalin i Hitler, którzy w końcu wystąpili przeciwko sobie. Natomiast dziś główny idol dla wszelakich antysystemowych sił politycznych w Europie jest jeden. Zwie się Władimir Putin. Zgroza.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych