Jeszcze nie ostygło 16 ofiar z terrorystycznego ataku w Paryżu, a szmatławiec Charlie Hebdo ogłosił reaktywację. W „starym, dobrym” stylu.
CZYTAJ TAKŻE: Charlie Hebdo w 3 milionach egzemplarzy i przetłumaczone na pięć języków, w tym arabski i turecki
Na okładce ujrzymy karykaturę proroka Mahometa. Rysunek dosyć szczególny, bowiem wielu dopatrzyło się, że jego twarz odwrócona „do góry nogami” przypomina męskie genitalia. Zdaniem redakcji okładka ma pokazać, że Charlie Hebdo nie „kłania się” ekstermistom. Pismo ukaże się jutro, aż w 3 milionach egzemplarzy (ostatnio sprzedawali 30-60 tys.). W dodatku okładkowy Mahomet twierdzi, że „wszystko zostało wybaczone” (komu? Zamachowcom? Redaktorom i rysownikom?) i że sam jest Charlie.
Nie wiem czy Bóg wybaczył terrorystom, a tym bardziej redaktorom. To tajemnica, która pozostanie przed nami zakryta. Jedno jest tylko wiadome, że w idąc tą drogą Charlie Hebdo, a wraz z nim miliony, które się z redakcją utożsamiają daleko nie zajdą. Rozumiem element przekory jaki tkwi w kolegach zamordowanych pracowników czasopisma, ale żeby na złość ekstremistom „odmrażać sobie uszy”? Do dziś Francję, a wraz z nią Europę Zachodnią nie stać na wyciągnięcie realistycznych wniosków z ataku. Antyreligijna lewica dalej tkwi w pysze, trawestując znane u nas powiedzenie „Polacy nic się nie stało”. To, że Europa zatraciła swoją chrześcijańską tożsamość w zamian za świeckość państw będzie nas wszystkich bardzo drogo kosztować. Nie można bowiem powstrzymać radykalnego islamskiego terroru, karykaturami Mahometa, nie mając kompletnie nic innego w zanadrzu. Pokażą to najbliższe miesiące, kiedy zamachowcy-samobójcy masowo zaczną napływać na nasz kontynent z państwa ISIS. Oby moje słowa nie były prorocze. A na razie „dobrej zabawy” z najnowszym numerem satyrycznego pisma Charlie Hebdo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/229552-francuzi-nic-sie-nie-stalo-czyli-nowy-numer-charlie-hebdo