Czy islamscy terroryści mają w ogóle cokolwiek wspólnego z islamem?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Niezborny człeczyna, którego Francuzi wybrali sobie na prezydenta oświadczył właśnie, że islamscy fanatycy, którzy w jego kraju dokonali krwawej jatki „nie mieli nic wspólnego z islamem”. Nic to, że jemeńska Al-Kaida przyznała się do ataku w imię „obrony honoru proroka Mahometa”. Dla Hollande`a to żaden dowód, że terroryści mają coś wspólnego z islamem.

Można oczywiście machnąć ręką na lewackiego błazna, tyle że ta bzdura staje się obowiązującą narracją całego postępowego towarzystwa wzajemnej adoracji, także w Polsce. Już salonowy portal rozżala się egzaltowanym pytaniem, czy wina za akty terroru we Francji znowu spadnie na islam?

Państwo Islamskie wydaje oświadczenie:

Wysadźcie Francję w powietrze! Rozwalcie głowy tych niewiernych!

Jak na to reaguje nasz sąsiad lewak? Ano, z niezmąconą pogodą ducha odpowiada, że „islam w tym przypadku jest jedynie instrumentem”. Ładnie, prawda? To bardzo pocieszające, zwłaszcza dla rodzin ofiar. A także dla przyszłych ofiar, bo to się na Charlie Hebdo i koszernym sklepie nie skończy – w ostatnim przebłysku świadomości pocieszą się, że islam to tylko instrument.

Kolejny apel Państwa Islamskiego głosi:

Atakujcie Francuzów kamieniami, nożami i powierzcie się Allahowi.

Ale teraz już nauczeni doświadczeniem od razu myślimy sobie, że przecież to niemożliwe, żeby Państwo Islamskie miało coś wspólnego z islamem.

Przypominamy sobie także sceny z pierwszych dni po zamachu na WTC w Nowym Yorku. Wtedy światowe media pokazały niezliczone rzesze wyznawców proroka, które w radosnym szale poparcia dla krwawej hekatomby wyległy na ulice chyba wszystkich stolic państw muzułmańskich. Teraz już wiemy, że entuzjazm tamtego tłumu był instrumentalny. Zbiorowy aplauz wyznawców islamu dla ludobójstwa nie miał kompletnie nic wspólnego z islamem.

Wiemy, że przyszli terroryści-samobójcy są indoktrynowani, przyuczani i szkoleni od młodości przez swoje islamskie środowisko, także przez muzułmańskich duchownych. W różnych medresach, szkółkach przy meczetach sieje się wiatr, który potem przynosi krwawe żniwo. Ale nasz błazen lewak poucza nas, że islam „jest jedynie jednym z elementów warunkujących zachowania radykalne”. Czyż to nie urocze? A jakie humanitarne. Przyszłe ofiary już mogą się cieszyć, że ich oprawcy tylko grzeszą islamskim radykalizmem, a poza tym to nie maja nic wspólnego z islamem, ich tylko do rany przyłóż.

Islam to instrument, ale nie źródło terroryzmu – twierdzi nasz braciszek lewak. Więcej nawet mówi: „islam w formie radykalnej, która objawia się zamachami takimi jak wczorajsze w Paryżu, wynika z tego, że temu islamowi nie dano funkcjonować przez dłuższy czas w sferze publicznej”.

My, naiwne sieroty, dziwimy się oczywiście niezmiernie. No, bo jakże to? Tyle się nasłuchaliśmy w Polsce, jakie to dobrodziejstwo to całe multikulti, jakie to szczęście mają Francuzi i Niemcy, którzy w promowaniu wielokulturowości przodują w Europie, a tymczasem okazuje się, że islamowi nie dano tam funkcjonować w sferze publicznej.

To na czym polegało w takim razie owo multikulti? To bardzo ważne pytanie - na czym to wszystko polegało, skoro nie dano funkcjonować w sferze publicznej islamskiej kulturze i religii? Czy na tym, że jedni Francuzi funkcjonowali gdzie chcieli, a inni Francuzi islamiści w gettach, przy łopacie, miotle i zmywaku? To taką świetlaną przyszłość obmyślili bracia lewacy dla braci muzułmanów? Mam nadzieję, że znajdzie jakiś brat lewak, który zechce to tajemnicze zjawisko wyjaśnić.

Ale cóż, jakby nie było, to wydaje się być dobry przyczynek do rozważania, jaki los zamierzają bracia lewacy zgotować także braciom chrześcijanom.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych