Terroryści zneutralizowani. Policja uwolniła zakładnika braci Kouachi. Zamachowcy nie żyją

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Twitter/@BMFTV
Fot. Twitter/@BMFTV

Siły specjalne francuskiej żandarmerii (GIGN) przypuściły szturm na drukarnie w Dammartin-en-Goële, w której zabarykadowali się dziś rano bracia Said i Cherif Kouachi, autorzy środowego zamachu na redakcję pisma satyrycznego „Charlie Hebdo” w Paryżu – donosi francuski dziennik „Le Figaro”.

Według gazety zakładnik, którego przetrzymywali bracia, żyję. Choć pojawiły się informacje, że mężczyzna wcale nie był przetrzymywany przez zamachowców, tylko ukrył się w drukarni, gdy zorientował się, że w pobliżu pojawili się terroryści.

Jak twierdzi dziennikarz „Le Figaro” Edouard de Mareschal bracia Kouachi nie wiedzieli, że jest w budynku. Miał się ukryć w kartonie. Między godz. 9 a 11 rodzina bezskutecznie usiłowała się z nim skontaktować. Po kilku godzinach ojciec Liliana dostał SMS-a od syna, w którym poinformował on, że „ukrył się na pierwszym piętrze”.

Oni chyba wszystkich zabili. Powiedz policji, by interweniowała

—napisał. Po policyjnej interwencji z dachu drukarni unosiły się kłęby dymu. Nad miasteczkiem krążyły wojskowe helikoptery.

Niemal w tym samym czasie policja przypuściła szturm na sklep żydowski w XII dzielnicy Paryża, w którym od godziny 13h, 32- letni Amedy Coulibaly, który wczoraj rano zabił policjantkę w podparyskim Montrouge, przetrzymywał co najmniej pięciu zakładników. Także Coulibaly zginął. Cztery osoby zostały ciężko ranne. Obrażenia odniosło także dwóch policjantów.

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Policjanci weszli do sklepu z dwóch stron, wrzucając do niego granaty hukowe. Czterech zakładników, pracowników sklepu, zginęło. Naoczni świadkowie mówią o „krwawej jatce”. Media francuskie publikują zdjęcia pokazujące ewakuację zakładników ze sklepu; na zdjęciach widać kobiety i mężczyznę niosącego dziecko.

Zakładnicy zginęli prawdopodobnie wcześniej, a nie podczas szturmu. Według klientów sklepu, którym udało się uciec w chwili, gdy napastnik do niego wchodził, strzelał na oślep. Także później ze sklepu dobiegały odgłosy strzałów.

Jak twierdzi „Le Figaro” w chwili szturmu na drukarnię w Dammartin-en-Goële, bracia Kouachi wyszli z budynku krzycząc „Allahu Akbar” i strzelając do policjantów. Wcześniej, podczas negocjacji z GIGN oświadczyli, że zamierzają „zginąć jako męczennicy”. 27-letniemu zakładnikowi, grafikowi, udało się uciec.

Szturm sił bezpieczeństwa na sklep, położony na wschodnich peryferiach Paryża, w pobliżu wyjazdu w kierunku miejscowości Vincennes, nastąpił niemal równocześnie z atakiem na dwóch sprawców środowego zamachu w redakcji „Charlie Hebdo”.

Coulibaly wczoraj - dzień po zamachu w „Charlie Hebdo” - otworzył ogień do policjantów w Montrouge na południowym przedmieściu Paryża; raniona przez niego policjantka zmarła. W związku z tym zdarzeniem policja poszukiwała jego i jego wspólniczkę 26-letnią Hayat Boumeddiene.

Źródła policyjne podawały, że pomiędzy Coulibalym a sprawcami zamachu w „Charlie Hebdo” jest związek - wszyscy oni mieli należeć do tej samej komórki dżihadystycznej, która zajmowała się wysyłaniem do Iraku francuskich ochotników.

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Media podawały też, że Coulibaly groził zabiciem zakładników, jeśli siły bezpieczeństwa przypuszczą szturm na drukarnię, gdzie zabarykadowali się sprawcy zamachu na „Charlie Hebdo”. Według innych mediów żądał, by zamachowcy - bracia Said i Cherif Kouachi - zostali wypuszczeni.

Ryb, Le Figaro, AFP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych