Europa na zakręcie. Rok 2015 to czas wyborów w wielu krajach Unii...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. bundeskanzlerin.de
fot. bundeskanzlerin.de

Co działo się w Europie w 2014 r. - wiadomo, co gazeta, to podsumowanie. O wiele ciekawsze jest jednak pytanie, co będzie się działo w 2015 r. w Unii Europejskiej i w jakim kierunku będzie postępował jej rozwój: „Stanów Zjednoczonych Europy”, czy raczej luźniejszej federacji państw narodowych?

Czy po raz pierwszy w dziejach wspólnoty któreś z państw członkowskich włączy całą wstecz, czy wręcz przeciwnie? Czy będzie to związek o charakterze gospodarczym, czy też,  po rosyjskiej lekcji, dla większego znaczenia w świecie polityki globalnej kraje Europy bardziej zsynchronizują swą politykę wewnętrzną i zagraniczną?

Wszystko to zależy przede wszystkim od tego, jak potoczą się sprawy w poszczególnych państwach członkowskich UE, a więc jednak od obywateli.Ma rację Jan Rokita, który prognozuje, że 2015 r. dominować będą w Europie trzy sprawy: własnej waluty (notabene słabnącej mimo wychodzenia z kryzysu finansowego), polityki wobec Rosji i Ukrainy, oraz rozwoju sytuacji w Wielkiej Brytanii, gdzie coraz więcej obywateli odczuwa przesyt unijnej ingerencji w życie na wyspach. Wszystkie te kwestie, włącznie ze skądinąd uzasadnionym podziałem na gospodarną „Północ” i niefrasobliwie rozrzutne „Południe” Europy, są jednak wtórne. Rok 2015  to przede wszystkim czas wyborów w wielu krajach UE, które mogą spowodować nowy podział sił we wspólnocie i w efekcie końcowym przesądzić o jej przyszłym kształcie.

A zatem, jak przedstawia się kalendarium 2015 r., co będzie się działo w Europie, wokół naszych granic, w tym w krajach nie będących członkami UE, oraz w innych państwach wspólnoty?

Przede wszystkim Polska. W naszym kraju odbędą się wybory, które zadecydują o ewentualnych zmianach na najwyższych piętrach polityki: najpierw prezydenckie, następnie parlamentarne. Wprawdzie Bronisław Komorowski nie zgłosił jeszcze chęci ubiegania się o reelekcję, jednak cieszy się dużą popularnością i miałby spore szanse na reelekcję. Najbardziej liczącym się kontrkandydatem opozycji będzie Andrzej Duda (PiS), były członek Trybunału Stanu, poseł na Sejm i eurodeputowany, na którego mogą głosować zwłaszcza młodzi ludzie. Wbrew pozorom, wynik pojedynku Komorowski kontra Duda nie jest wcale przesądzony. Marnie wyglądają natomiast szanse dla premier Ewy Kopacz i PO pod jej przywództwem. Czy dojdzie do zmiany u steru władzy i reorientacji w polskiej polityce? PiS pod wodzą ekspremiera Jarosława Kaczyńskiego stoi przed trudnym wyzwaniem zdobycia absolutnej większości w Sejmie lub znalezienia koalicyjnego partnera. Teoretycznie istnieje też opcja powstania rządu PiS-PO (jak wskazali polscy wyborcy w 2007 r.), na wzór parokrotnego tworzenia w RFN koalicji chadeków z socjaldemokratami, u nas jednak musiałby wydarzyć się cud…

Tak czy owak, oczy unijnych polityków będą zwrócone na Polskę, która w przypadku dryfowania Wielkiej Brytanii, oraz politycznych rozdźwięków między Francją i Niemcami może stać się języczkiem u wagi w wewnątrzunijnej konstelacji.

W maju Europa będzie obchodziła 70. rocznicę zakończenia rozpętanej przez Adolfa Hitlera II wojny światowej, która pochłonęła około 60 milionów ofiar. Już 27 stycznia br., w rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau przybędzie do Oświęcimia i wygłosi okolicznościowe przemówienie prezydent RFN Joachim Gauck. Będzie to z pewnością okazją do podkreślenia historycznego dorobku Unii Europejskiej, która z dawnych wrogów uczyniła przyjaciół i w powojennej historii przyczyniła się do pokojowej koegzystencji państw Starego Kontynentu, nie zmienia to jednak faktu, że wspólnota znajduje się dziś na zakręcie i musi odpowiedzieć sobie na kilka egzystencjalnych pytań dotyczących jej przyszłości.

U naszych zachodnich sąsiadów odbędą się w tym roku wybory lokalne w kilku landach. W Hamburgu o utrzymanie absolutnej większości będzie walczył socjaldemokrata Olaf Scholz, któremu przed trzema laty udało się rozgromić rządzącą w tym mieście przez dekadę partię kanclerz Angeli Merkel (CDU). Po raz pierwszy w wyborach w tym mieście będą mogli głosować szesnastolatkowie.

W Bremie, gdzie chadecy od dziesięcioleci grzeją ławy opozycji, o ster władzy powalczy Elisabeth Motschmann, jednak jej szansę na zwycięstwo nad urzędującym burmistrzem Jensem Böhrnsenem (SPD) są minimalne. Wedle sondaży, największe szanse na kontynuację rządów w tym mieście na prawach kraju związkowego ma koalicja SPD-Zielonych.

Na jesieni, a dokładnie 3 października 2015 r. Niemcy będą świętowali 25. rocznicę zjednoczenia RFN z NRD. Główne uroczystości z udziałem najwyższych władz zaplanowano we Frankfurcie nad Menem. Ponadto, w RFN 14-15 kwietnia odbędzie się w Lubece szczyt szefów dyplomacji G-7 (najbardziej rozwiniętych państw świata: USA, Kanady, Japonii, Niemiec, Francji, Wlk. Brytanii i Włoch). Tematami rozmów będą kryzys na Ukrainie, sytuacja w Syrii i Iraku, oraz polityka bezpieczeństwa na świecie. Mają one poprzedzić spotkanie na najwyższym szczeblu – przywódców krajów G-7, zaplanowane na 7-8 czerwca w Górnej Bawarii, w trudno dostępnym dla demonstrantów zamku Elmau. Prezydent Władimir Putin został z powodu zajęcia Krymu przez Rosję uznany za osobę niepożądaną w tym gronie.

Już 5 stycznia odbędą się w Dreźnie kolejne protesty tzw. obywatelskiego ruchu Pegida (skrót nazwy inicjatywy „Patriotycznych Europejczyków przeciw Islamizacji Zachodu”). W saksońskiej manifestacji tuż przed Bożym Narodzeniem wzięło udział około 18 tys. demonstrantów. Utworzona w tym landzie Pegida zatacza coraz szersze kręgi, obecnie ma swych przedstawicieli także w zachodnich Niemczech, m.in. w Nadrenii Północnej-Westfalii, Hesji i w Bawarii. Uczestnicy tego ruchu mają dość wyznawców Allaha z niemieckimi paszportami, żądają od polityków zaostrzenia kryteriów przyznawania azylu i ograniczenia napływu islamskich imigrantów zarobkowych. Podobne protesty wybuchają w innych krajach Europy.

Za naszą wschodnią granicą, odbędą się 20 listopada wybory prezydenckie na Białorusi. Rzecz jasna, głównym faworytem jest „kołchozowy duce” Alaksandr Łukaszenka, pełniący tę funkcje od dwudziestu lat. Kontrkandydatów nie ma. Jeśli się pojawiają, zazwyczaj kończą polityczną karierę w więzieniach. Białoruś popada w tarapaty finansowe, spowodowane rykoszetem przez rosyjski kryzys. W ubiegłym roku Białoruski rubel stracił ponad połowę na wartości. Łukaszenka zareagował rekonstrukcją rządu: byłego premiera Michaiła Miasnikowicza zastąpił Andriej Kobiakow, pracę stracił też zarząd białoruskiego Banku Centralnego. W grudniu znowelizowano ustawę o mediach. W ocenie Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ)…

Białoruś jest jednym z najbardziej represywnych krajów świata, a nowe poprawki do ustawy o mediach jeszcze bardziej ograniczają wolność prasy i wolność słowa.

Co ciekawe, w sondażu na Ukrainie Łukaszenka został uznany za „najpopularniejszego polityka z zagranicy” i wyprzedził m.in. prezydenta Baracka Obamę, czy kanclerz Angelę Merkel, że o prezydencie Komorowskim nie wspomnę.

Na Ukrainie rok 2015 będzie kolejnym testem społecznej siły i woli europeizacji kraju. Urzędujący od ubiegłego roku premier Arsenij Jaceniuk jest zdeterminowany, ale dalsze pogłębianie się trudności gospodarczych Ukrainy jest pewne jak amen w pacierzu. Jej rezerwy walutowe stopniały do zaledwie paru miliardów dolarów, zaś wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest dalece niewystarczające. Co gorsza, ani UE, ani USA nie palą się do wysupłania kolejnych, niezbędnych kilkunastu miliardów, by Ukraina mogła poradzić sobie z bieżącymi problemami finansowo-gospodarczymi. Już za kilka tygodni rząd w Kijowie nie będzie miał co dzielić i za co spłacać należności. Dodatkowym obciążeniem psychologicznym dla Ukraińców może być fakt, że w UE, poza ogólnikowymi sformułowaniami kwestia jej pełnoprawnego członkostwa pozostaje w gwiazdach.

Przed poważnym sprawdzianem, już maju br. stanie brytyjski premier z Partii Konserwatywnej David Cameron. Jego rywal, Nigel Farage zaciera ręce - popularność eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa rośnie. Pod jej presją Cameron mnoży postulaty, które ścinają krew w żyłach nie tylko brukselskim urzędnikom. Trzecim kandydatem do objęcia funkcji szefa rządu jest socjaldemokrata Ed Miliband (Partia Pracy), który kusi wyborców obietnicami udogodnień podatkowych dla klasy średniej i zwiększeniem finansowego wsparcia z państwowej kasy dla kulejącego systemu opieki zdrowotnej. Co prawda brytyjscy wyspiarze mają głosować o pozostaniu lub nie w Unii Europejskiej dopiero za dwa lata, jednak już dziś temat ten stał się polityczną kartą przetargową, co może mieć dla przyszłości i podziału sił we wspólnocie poważne skutki.

Zwrot na prawo da się zaobserwować także w Finlandii, gdzie wybory zaplanowane są na 19 kwietnia. Szef Partii Koalicji Narodowej, premier Cai-Göran Alexander Stubb nie ma łatwego zadania: jego partii depcze po piętach lider Partii Prawdziwych Finów Timo Soini, który chce „uwolnić Europę od Brukseli”. Jego ugrupowanie jest obecnie trzecią siłą w fińskim parlamencie. Podczas, gdy Stubb widzi swój kraj w ścisłym powiązaniu z UE, chce przystąpienia Finlandii do NATO i stawia na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu ukraińskiego, Soini wzywa do dialogu z Rosją, sprzeciwia się „dyktatowi Brukseli”, nie chce ratować eurobankrutów, żąda ograniczenia imigracji, opowiada się też przeciw seksowi przedmałżeńskiemu i przerywaniu ciąży. Co prawda w wyborach do europarlamentu Prawdziwi Finowie zdobyli niespełna 13 proc. poparcie społeczeństwa, jednak m.in. rosnące zadłużenie Finlandii, polityka oszczędnościowa premiera Stubba i kłopoty gospodarcze kraju wywołane przez kryzys rosyjsko-ukraiński mogą przydać Soini’emu nowy zwolenników.

W Danii termin wyborów parlamentarnych nie został jeszcze ustalony, jednak muszą one odbyć się najpóźniej do 15 września. Urzędująca, lewicowa premier Helle Thorning-Schmidt (Socjaldemokraci) stanie w szrankach obok ekspremiera Lökke’a Rasmussena, lidera konserwatywno-liberalnej partii Venstre, oraz kandydata prawicowej Duńskiej Partii Ludowej, która uzyskała najlepszy wynik w niedawnych wyborach do europarlamentu. Thorning-Schmidt zarzuca się brak reform, do utraty jej popularności przyczyniło się też ograniczenie zasiłków dla bezrobotnych. Z kolei na głowę Rasmussena posypały się zarzuty, że z funduszy partii pokrywał prywatne wydatki, jak np. na urlop na Majorce i na zakup odzieży. Również w Danii jednym z tematów wyborczych jest - zdaniem „ludowców” - nadmierny i niedostatecznie kontrolowany napływ azylantów. Wyniki duńskich wyborów są dziś trudne do przewidzenia.

W planowanych na wrzesień wyborach w Portugalii, sytuacja jest wręcz odwrotna: socjaldemokratyczny premier Pedro Passos Coelho może stracić posadę z powodu nadmiernej - zdaniem wielu wyborców - uległości wobec UE; stojąca na progu bankructwa Portugalia otrzymała w ramach „pakietu ratunkowego” z UE prawie 80 mld euro. Warunkiem wsparcia było przeprowadzenie zmian strukturalnych, m.in. drastycznego obniżenia wydatków budżetowych i wynagrodzeń, podwyżki podatków itp. W listopadzie 2014 r. aresztowano na lotnisku w Lizbonie byłego premiera José Sócratesa z Partii Socjalistycznej (PS) oraz dwóch znanych biznesmenów i prawnika, podejrzanych o oszustwa podatkowe, korupcję i pranie brudnych pieniędzy. Czy energiczny Coehlo utrzyma się na stanowisku? Jego rywalem ze sporymi szansami na sukces jest popularny burmistrz Lizbony, szef socjalistów António Costa.

Z kryzysem gospodarczym i finansowym zmaga się od trzech lat szef hiszpańskiego rządu Mariano Rajoy z konserwatywnej Partii Ludowej (PP). Sąsiedzi Portugalczyków pójdą do wyborów najpóźniej do 20 grudnia br. Podobnie jak Coelho, premier Rajoy musiał poddać kraj ostrej kuracji oszczędnościowej, cięcia wydatków objęły także szkolnictwo i służbę zdrowia. Równolegle udzielono wsparcia hiszpańskim bankom, które od plajty uratował gigantyczny zastrzyk finansowy 42 mld euro. Hiszpania powoli staje na nogi, nie przekłada się to jednak jeszcze na sytuacje przeciętnych obywateli. Zwłaszcza młodzi ludzie muszą szukać pracy poza granicami. Według najnowszych sondaży, na partie Rajoya chce głosować tylko co piąty wyborca. Niewiele lepsze notowania mają uwikłani w skandale finansowe socjaliści z PSOE. Pół roku temu sekretarzem generalnym tej partii został Pedro Sánchez, który chętnie zająłby gabinet premiera. Coraz większą sympatią obywateli cieszy się zarejestrowana niespełna rok temu partia Podemos („Możemy”). To wywodzące się z ruchu „Oburzonych” ugrupowanie, którego liderem jest madrycki politolog Pablo Iglesias opowiada się za większym interwencjonizmem państwa, redukcją długów, większym opodatkowaniem bogatych i rozszerzeniem opieki socjalnej. Wśród Hiszpanów zmęczonych trudami walki z kryzysem takie hasła trafiają na podatny grunt. W najnowszych badaniach opinii publicznej na Podemos wskazuje już 25 proc. wyborców.

Do urn wyborczych pójdą też m.in. Chorwaci, którzy już 11 stycznia wybiorą nowego prezydenta (w drugiej rundzie). Urzędujący Ivo Josipović zyskał uznanie w społeczeństwie za skuteczna walkę z korupcją i ma spore szanse na reelekcję. Jego rywalką jest była minister spraw zagranicznych, konserwatystka Kolinda Grabar-Kitarović. Największym problemem Chorwacji jest dziś wysokie, 20 proc. bezrobocie (wśród młodych ludzi sięgające nawet 50 proc.).

Podobnie w Grecji, gdzie przedterminowe wybory parlamentarne odbędą się już 25 stycznia. Powodem przyspieszonego głosowania Greków jest trzykrotna porażka byłego szefa MSZ i ekskomisarza UE Stavrosa Dimasa z partii Nowa Demokracja, który w grudniu ub.r. nie uzyskał poparcia parlamentu do objęcia urzędu prezydenta. W Grecji ścierają się dwie siły: konserwatystów urzędującego premiera Andonisa Samarasa i populisty z Radykalnej Lewicy Aleksisa Tsiprasa, który zapowiada odrzucenie polityki oszczędnościowej, narzuconej jego bankrutującemu krajowi przez UE. Po wyborach wspólnota podejmie decyzję o przekazaniu Grecji 7 mld euro - kolejnej transzy pomocy finansowej. Z powodu problemów gospodarczo-finansowych, bezrobocie sięga w tym kraju 25 proc.

Czy dzięki wyborczym sukcesom lewicy Europa bardziej sczerwienieje, czy wręcz przeciwnie, na sile głosu zyskają narodowcy i prawicowi populiści? Jak nowe rozdanie w państwach wspólnoty odbije się kondycji eurowaluty? Jaka będzie postawa unii wobec objętej sankcjami, putinowskiej Rosji? Czy Ukraina doczeka się jasnej deklaracji o perspektywie pełnoprawnego członkostwa w UE? Definitywne odpowiedzi na te i inne pytania będziemy znali dopiero z końcem 2015 roku…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych