Boże Narodzenie Made in China. Jedno chińskie miasteczko wytwarza ponad 60 proc. świątecznych dekoracji świata ZOBACZ ZDJĘCIA

Fot. Twitter/@ChrisBuckley
Fot. Twitter/@ChrisBuckley

Li Huangpeng nie raz zastanawiał się nad tym, kim jest jegomość w czerwonej czapce na głowie, z twarzą okoloną białą brodą. Ma z nim codziennie do czynienia i można powiedzieć, że stali się dobrymi znajomymi. Setki razy dziennie pan Li dokleja mu biały pompon do czubka czapki. Chiński robotnik uważa, że Święty Mikołaj jest sympatyczny, bo gwarantuje mu dobrze płatną i stałą pracę. Pan Li pracuje w jednej z 600 fabryk produkujących bożenarodzeniowe dekoracje w miasteczku Yiwu, 300 km na południe od Szanghaju – pisze brytyjski dziennik „The Guardian”.

W Chinach Yiwu jest powszechnie nazywane „bożenarodzeniową wioską”. Tutejsze fabryki produkują ponad 60 proc. bożenarodzeniowych dekoracji świata. Elfy, aniołki, czapki Mikołaja, łańcuchy świetlne, bałwany i gwiazdy Betlejemskie. Wytwarzają je robotnicy migrujący - pochodzący z najgłębszej chińskiej prowincji - pracując 12h dziennie za maksymalnie 1000 zł miesięcznie. Większość z nich nie ma pojęcia co to jest Boże Narodzenie.

Może to taki chiński Nowy Rok dla cudzoziemców

—zastanawia się 19-letni Wei, który wraz z ojcem w jednej z fabryk w Yiwu wytwarza gwiazdy z Polistyrenu. W kolorze czerwonym. 5000 sztuk każdego dnia. Kiedy wieczorem wychodzi z fabryki jest cały pokryty czerwoną farbą. Jego ojciec zakłada do pracy czapkę Świętego Mikołaja. By jego włosy nie przeszły czerwoną farbą. Oraz maskę, by nie wdychać trującego pyłu. To wyczerpująca praca. Wei i jego ojciec zamierzają się zwolnić po zakończeniu sezonu na bożenarodzeniowe dekoracje i wrócić do domu, do prowincji Kuejczou.

Fot. Twitter/@ChrisBuckley
Fot. Twitter/@ChrisBuckley

W Yiwu nie wytwarza się jednak tylko dekoracji bożenarodzeniowych na eksport, ale także na rynek chiński. Boże Narodzenie staje się w Chinach bowiem coraz bardziej popularne. A Święty Mikołaj jest dziś w Chinach już bardziej znany od Jezusa.

Na głównym rynku w Yiwu producenci codziennie wystawiają swoje wyroby: sztuczne kwiaty, plastikowe choinki w jaskrawych kolorach, dmuchane Mikołaje, owce w czapkach Mikołaja, styropianowe renifery, ale także parasolki, wiadra i zegarki. W powietrzu unosi się zapach taniego plastiku. ONZ określiła targ w Yiwu mianem „największego rynku małych towarów”. Jest tu ponad 62 tys. stoisk, zachwalających nieco ponad 400 tys. różnych dekoracji. Tanich i kiczowatych.

W Internecie, na takich serwisach jak Ali Baba i Made in China wybór jest jeszcze większy: 1,4 mln. dekoracji świątecznych w zasięgu ręki. Wiele z nich jest dostosowane do chińskiego gustu. Jest n. p. Św. Mikołaj grający na saksofonie. Nikt tak naprawdę nie wie dlaczego.

A Boże Narodzenie trwa w Chinach cały okrągły rok. I jest świętem przede wszystkim komercji, bo większość Chińczyków nie z bardzo wie, o co w nim chodzi. Chrześcijańska tradycja jest im obca. Czerwone czapki z białym brzegiem, gwiazdki i choinki, prezenty i zakupy, im się jednak podobają.

Na tyle, że w 2016 r. w Czengdu swoje drzwi otworzy pierwszy na świecie „bożenarodzeniowy” park atrakcji. Wraz ze Św. Mikołajem, elfami i reniferami. Już pod koniec listopada na ulicach pojawiają się choinki, postaci rubasznych Mikołajów i reniferów, a także liczne światełka i ozdoby. Bożonarodzeniowe dekoracje stają się na ponad miesiąc nieodłącznym elementem wystroju wielu restauracji, sklepów i centrów handlowych.

Fot. Twitter/@chinaexpose
Fot. Twitter/@chinaexpose

Boże Narodzenie jest super. To fantastyczne uczucie, gdy się siedzi tak cały dzień na rynku w Yiwu i patrzy na te piękne choinki i gwiazdy

—przekonuje Cheng Japing, współzałożyciel miejscowej fabryki dekoracji Boyang.

Ryb, Guardian.co.uk, Businessinsider.com

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych