Od czasu wejścia Estonii do NATO w kraju tym wybuchają co jakiś czas głośne skandale szpiegowskie. Zdaniem komentatorów w Tallinie wynika to z faktu, że Estonia jest państwem frontowym, znajdującym się na pierwszej linii konfrontacji między Rosją a Zachodem.
To właśnie w Estonii zdemaskowany został najwyżej usadowiony w strukturach NATO szpieg rosyjski po zakończeniu „zimnej wojny”. Okazał się nim dyrektor departamentu bezpieczeństwa ministerstwa obrony w Tallinie – Herman Simm.
To właśnie w Estonii dokonano też najbardziej zuchwałej prowokacji wobec funkcjonariusza państwa NATO, porywając z terytorium tego kraju we wrześniu br. oficera tamtejszej Policji Bezpieczeństwa KaPo (Kaitsepolitsei) Estona Kohvera i wywożąc go do Moskwy.
Obecnie w Estonii huczy z powodu kolejnego skandalu szpiegowskiego. W ostatnią niedzielę rosyjska telewizja NTW wyemitowała bowiem film dokumentalny pt. „Nasz człowiek w Tallinie”. Tytułowy bohater to Uno Puusepp – wysoki funkcjonariusz estońskiej KaPo, który okazał się szpiegiem rosyjskiej FSB.
Autorzy materiału utrzymują, że działalność owego agenta, zatrudnionego w pionie technicznym centrali służb specjalnych, zneutralizowała 80 proc. aktywności estońskiej pracy wywiadowczej na kierunku rosyjskim.
Sam Puusepp chwalił się w filmie, że dzięki niemu fiasko poniosła operacja w Aegviidu, gdy estońskie i amerykańskie służby specjalne próbowały uzyskać dostęp do tajnego kanału łączności między rosyjską ambasadą w Tallinie a centralą w Moskwie. Odnosząc się do tych rewelacji szef estońskiej KaPo Arnold Sinisalu przyznał, że Puusepp mógł rzeczywiście przyczynić się do niepowodzenia operacji w Aegviidu.
Okazuje się, że Uno Puusepp pracował dla FSB od 15 lat. Przez ten czas przekazał Moskwie wiele cennych informacji. Po aresztowaniu innych szpiegów rosyjskich usadowionych w strukturach KaPo – Aleksieja Dressena w 2012 oraz Władimira Wejtmana w 2013 roku – Puusepp czuł się, że pętla wokół niego zaciska się. Dlatego po odejściu z pracy, na początku 2014 roku przeprowadził się do Rosji. Estońskie służby nie zdołały jednak zorientować się, jaką rolę pełnił w rzeczywistości. O jego szpiegowskiej misji po raz pierwszy dowiedziały się z materiału wyemitowanego przez NTW.
W filmie Puusepp stwierdził, że Władimir Wejtman, skazany ostatnio w Tallinie za szpiegostwo na 15 lat więzienia, jest niewinny i został aresztowany pomyłkowo zamiast niego. Część mediów domaga się sprawdzenia, czy to prawda i czy Wejtmana rzeczywiście skazano przez pomyłkę. Według Andresa Kahara, jednego z naczelników KaPo, jest to celowa dezinformacja, mająca wprowadzić w błąd opinię publiczną, a dowody winy Wejtmana były bezsporne.
Publicyści zastanawiają się, dlaczego Rosjanie zdecydowali się na tak bezprecedensowy krok, jakim jest ujawnienie tożsamości swojego szpiega oraz kulisów niektórych operacji. Występujący w filmie NTW w roli eksperta redaktor naczelny rosyjskiego pisma „Nacjonalnaja oborona” Igor Korotczenko uważa, że FSB chciała w ten sposób pochwalić się swoim sukcesem i pokazać, że wszystkie materiały, które lądowały na biurku szefa KaPo w Tallinie, trafiały w tym samym czasie na biurko szefa FSB na Łubiance w Moskwie.
Nie zgadza się z tą opinią były wiceprzewodniczący estońskiego KGB z czasów sowieckich Władimir Pool. Jego zdaniem, gdyby centrala FSB znała rzeczywiście wszystkie ruchy KaPo, to niemożliwe byłoby zdemaskowanie oraz aresztowanie rosyjskich szpiegów: Simma, Dressena i Wejtmana.
Z kolei minister spraw wewnętrznych Estonii Hanno Pevkur uważa, że film wyemitowany przez NTW miał na celu podważenie zaufania zachodnich partnerów do Estonii jako kraju niewiarygodnego, gdyż zinfiltrowanego przez rosyjskie służby specjalne.
W Tallinie nikt nie ma wątpliwości: to nie koniec afer szpiegowskich. Wkrótce nastąpi ciąg dalszy…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/226526-nasz-czlowiek-w-tallinie-czyli-rosjanie-triumfuja-w-estonii-nikt-nie-ma-watpliwosci-to-nie-koniec-afer-szpiegowskich