W Bułgarii silne zawsze były nastroje prorosyjskie. To właśnie dzięki Rosjanom w 1878 roku Bułgarzy odzyskali niepodległość po 480 latach tureckiej niewoli. Także w czasach komunistycznych Sofia była najwierniejszym sojusznikiem Moskwy. Todor Żiwkow w połowie lat 60. Zeszłego stulecia miał złożyć nawet Nikicie Chruszczowowi propozycję wcielenia Bułgarii jako republiki związkowej do ZSRS. Prorosyjskie nastroje przetrwały nawet upadek komunizmu i transformację ustrojową.
Coś się jednak w ostatnim czasie zmieniło, zwłaszcza po październikowych wyborach parlamentarnych, po których władzę w Bułgarii objęła prawica. Nowy rząd zdecydowanie opowiedział się po stronie Ukrainy w jej konflikcie z Rosją oraz postawił pod znakiem zapytania ekonomiczną oraz geopolityczną celowość budowy gazociągu South Stream – sztandarowej inwestycji Gazpromu.
Kiedy 1 grudnia Rosjanie ogłosili, że rezygnują z budowy South Stream, natychmiast znaleźli winnego. Okazała się nim właśnie Bułgaria. Prezydent Władimir Putin podczas konferencji prasowej w Ankarze powiedział:
Nie możemy rozpoczynać budowy w morzu, dopóki nie dostaniemy zezwolenia od Bułgarii. Natomiast zacząć budowę w morzu, podejść do bułgarskiego brzegu i zatrzymać się, to absurdalne. Myślę, że jest to zrozumiałe dla wszystkich.
Rząd w Sofii tłumaczył, że musiał wstrzymać prace nad budową South Stream, ponieważ projekt nie spełnia obowiązujących norm Unii Europejskiej, mówiących, że producent i sprzedawca gazu nie może jednocześnie kontrolować linii przesyłowych tego surowca. Putin zarzucił wówczas rządowi w Sofii brak samodzielnej polityki:
Jeśli już Bułgaria pozbawiona została możliwości, by zachowywać się jak suwerenne państwo, to niech przynajmniej zażąda od Komisji Europejskiej pieniędzy za utracone dochody, dlatego że same tylko zyski za tranzyt gazu przyniosłyby bułgarskiemu budżetowi nie mniej niż 400 mln euro rocznie.
Z kolei prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew całą odpowiedzialność za wstrzymanie projektu złożył na barki Rosji. Stwierdził, że Moskwa nie chciała dostosować się do tzw. trzeciego pakietu energetycznego, obowiązującego od marca 2011 r. Prezydent Plewnelijew zauważył też:
Dochód Bułgarii z South Stream nie jest wcale zagwarantowany, ponieważ nie było podpisanego porozumienia w sprawie zysków, a określone zostały tylko wydatki związane z projektem. Chcielibyśmy zawrzeć kontrakt, w którym będzie jasno ustalony procent zysków. My nie wiemy, czy Bułgaria skorzysta na South Stream. Jeśli ktoś to wie, niech pokaże liczby.
W odpowiedzi głos zabrał szef Gazpromu Aleksiej Miller. Pełną odpowiedzialnością za wstrzymanie South Stream obarczył Bułgarię. Powiedział, że zaniechanie tej inwestycji nie było związane z żadnymi wymogami unijnymi, lecz jedynie z nieprzejednanym stanowiskiem rządu w Sofii, który nie wydał zgody na budowę gazociągu. Miller dodał, że przez swoją upartą politykę Bułgarzy stracą 3 mld euro inwestycji oraz 6 tys. nowych miejsc pracy.
Zdaniem Martina Dimitrowa, wiceprzewodniczącego parlamentarnej komisji ds. energetyki w Sofii, obwinianie Bułgarii przez Rosję za fiasko South Stream to taktyczna gra Kremla. Chodzi o wywołanie niezadowolenia społecznego z powodu utraconych zysków i inwestycji. Według niego jednak bułgarskie władze nie powinny ustępować przed tego rodzaju presją.
Publicyści w Sofii piszą też, że zrzucenie winy na rząd Bułgarii jest próbą odwrócenia przez Rosję uwagi od rzeczywistych przyczyn zaniechania budowy South Stream. Pierwsza to kryzys finansowy Rosji wywołany sankcjami ekonomicznymi. Druga to niskie ceny surowców energetycznych na światowych rynkach, które czynią inwestycję Gazpromu nieopłacalną.
Niezależnie od tego, jakie rzeczywiste przyczyny stały za decyzją Kremla, Bułgaria stała się w ostatnim tygodniu negatywnym bohaterem rosyjskich mediów. Jako wzór stawiana jest natomiast Turcja, która – jak ogłosił Putin w Ankarze – zamierza zawrzeć z Rosją kontrakt na budowę wspólnego gazociągu. Dla wielu rosyjskich obywateli to prawdziwy szok: Bułgaria wrogiem, Turcja przyjacielem, świat stanął na głowie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/224952-tego-jeszcze-nie-bylo-bulgaria-nowym-wrogiem-rosji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.