Wiktor Suworow: „Przy sankcjach i spadku cen ropy, za rok Putina już nie będzie. Rosja to chybotliwa, dyktatorska łódź”

Fot. Wikimedia Commons/Sławek
Fot. Wikimedia Commons/Sławek

Jestem pół-Rosjaninem i pół-Ukraińcem. Można dziś być dumnym z bycia Ukraińcem. I aż wstyd być Rosjaninem. Gdy dzieci i wnuki pytają mnie o to, teraz mówię, że jestem Ukraińcem - mówi Wiktor Suworow, rosyjski historyk i pisarz oraz były oficer sowieckiego wywiadu wojskowego GRU (zbiegł na Zachód w 1982 r.) w rozmowie  z „Super Expressem”.

Według niego prezydent Rosji Władimir Putin był raczej przeciętnym agentem KGB.

Wybitnych wysyłano do USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, RFN. A któż by chciał trafić do Niemiec Wschodnich?! NRD? To było jak zesłanie. To widać do dziś. Dobre relacje osobiste to podstawa pracy w wywiadzie. Jakie relacje buduje sobie Putin, spóźniając się kilka godzin na spotkanie z Angelą Merkel lub papieżem?!

—zastanawia się. Oraz podkreśla, że rozbudowaniu władzy Putina sprzyjały okoliczności i wzrost cen ropy.

Ale to nie wszystko. Także niemal zwierzęcy instynkt Rosjan podlewany niebywałą propagandą, która nigdy nie miała równie dobrych narzędzi jak w XXI wieku. Putin kontroluje wszystkie stacje telewizyjne. Obawiam się tego, co dzieje się z Rosjanami. Przez pewien czas można było to tłumaczyć postkomunizmem czy strachem przed dawnymi KGB-istami. Ale mamy XXI wiek! Internet i dostęp do informacji! Rozumiem, że ludzie w telewizji po prostu dostają za to pieniądze, ale reszta? Jest mi szalenie wstyd za moich rodaków. Wielu, których znałem jako normalnych, bystrych ludzi, zachowuje się jak szaleńcy

—przekonuje Suworow. Jak zaznacza jeszcze sześć miesięcy temu polemizował by z tezą, że ZSRR był tylko czerwonym caratem, czyli po prostu inną wersją rosyjskiego imperializmu.

Dziś, po tym, co się stało, musiałbym niestety przyznać, że to może być prawda

—przyznaje. Oraz wyjaśnia, że sam jest pół-Rosjaninem, pół-Ukraińcem. Tak jak i jego żona.

Dziś, nawet gdybym był stuprocentowym Rosjaninem, czułbym się Ukraińcem. Dla kogoś, kto zna sytuację państw postsowieckich, Ukraińcy zrobili coś niebywałego. Stanęli do rewolucji nie tylko przeciwko dyktaturze, ale wszechobecnej korupcji. Można dziś być dumnym z bycia Ukraińcem. I aż wstyd być Rosjaninem. Gdy dzieci i wnuki pytają mnie o to, teraz mówię, że jestem Ukraińcem

—mówi historyk. Jego zdaniem w oczu większości Rosjan jest zapewne „faszystą”.

Choć sami mają od 15 lat u władzy tego samego dyktatora i rozhulany nacjonalizm jako twarz polityki! Warto zerknąć w lustro. Putin już zapowiedział, że będzie kandydował na „drugą” kadencję i rządził do 2024 roku. „Drugą”?! Co za bezczelność. Facet będzie u władzy 25 lat, jak drugi Breżniew. Chyba że obali go gospodarka

—podkreśla Suworow. Według niego każde, nawet słabsze sankcje, uderzają w Putina.

I każda wiadomość z Rosji potwierdza słuszność tych kroków. I cieszy mnie, choć wiem, że zwykłym ludziom jest ciężko. Bez Putina będzie im jednak lepiej. Wszyscy zwracają uwagę na spadające ceny ropy i spadek wartości rubla. Słusznie, to jest dla Putina dramat. Oni chyba naprawdę uwierzyli, że ceny ropy będą zawsze wysokie! To, jak bardzo zepsuli państwo, pokazuje porównanie sytuacji z Rosją Jelcyna

—tłumaczy. Jak zaznacza, cena poniżej 100 dolarów za baryłkę oznacza dla ekipy Putina katastrofę.

Ileż oni muszą kraść?! Do tego niezwykłe marnotrawstwo, jak ten pomysł z olimpiadą zimową w Soczi, w subtropikalnym klimacie. Co za idiotyzm! Ale ropa i rubel to nie wszystko

—dodaje. Jego zdaniem przy sankcjach, spadku cen ropy i problemach rubla, za rok Putina już nie będzie u władzy. I to mimo iż popiera go 80 proc. Rosjan.

Rosja to nie jest demokracja, ale chybotliwa, dyktatorska łódź. Czym jest w takiej sytuacji poparcie? Jakże popularny był Robespierre, zanim go ścięli! 80 proc. ten Francuz uznałby za dołek. Mer Moskwy Łużkow miał 76 proc. poparcia u władzy. Dwa dni później, po stracie stanowiska, miał 2 proc. W tych okolicznościach gospodarczych daję Putinowi rok. Zobaczycie, że miałem rację

—mówi. I wyjaśnia, że Putin jest otoczony swoim dworem, w którym są Abramowicz, Deripaska, Timczenko, Kowalczuk i inni.

Dla nich jest świetnym władcą! Pozwala na wszystko. Tyle że to nie jest większość. I już się biorą za łby. Już słychać, że np. Sieczin i Szojgu walczą ze sobą. To będzie postępowało. Rosja Putina przypomina dyktaturę w Argentynie. Junta też nie radziła sobie z problemami wewnętrznymi. I w ostatnich drgawkach co wymyśliła? Wojnę z Thatcher o Falklandy. Odwrócili uwagę wojną, która ich pogrążyła. W Rosji będzie tak samo. Za każdym razem jak pojawiały się problemy, Putin też wyruszał na wojenkę: Czeczenia, Gruzja, Ukraina. Dodawał antyzachodnią histerię spiskową. I to go pogrąży. To jak dawkowanie narkotyków, które się w końcu przedawkuje

—uważa Suworow.

Ryb, se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych