Czy Polacy na Białorusi kolejny raz zostaną poświęceni na ołtarzu „wielkiej polityki”?

facebook.com
facebook.com

29 września na granicy polsko-białoruskiej zatrzymani zostali Andżelika Borys i Mieczysław Jaśkiewicz, liderzy Związku Polaków na Białorusi. Kilka godzin spędzonych w towarzystwie białoruskich celników skutkowało nie tylko upokarzającą rewizją osobistą, ale również (a może przede wszystkim) kserowaniem przez białoruskie służby celne wszystkich dokumentów, jakie mieli ze sobą przedstawiciele ZPB. Łącznie z fakturami i materiałami dotyczącymi działalności polskich szkół sobotnio – niedzielnych.

Ta akcja była związana najprawdopodobniej z naszą inicjatywą zbierania podpisów na Białorusi w obronie polskich szkół

— komentowali potem Borys i Jaśkiewicz.

Bo faktycznie, pod koniec wakacji władze w Mińsku przygotowały ustawę oznaczającą de facto likwidację nauczania języka polskiego w szkołach w Grodnie i Wołkowysku, które powstały i wciąż są dofinansowywane z pieniędzy polskich podatników. Wśród kserowanych materiałów były dokumenty potwierdzające przekazywanie środków na wspieranie nauki języka polskiego.

Zasadne jest pytanie, czy ten incydent na granicy polsko-białoruskiej nie będzie miał swojej karnej kontynuacji. Czy skopiowane przez białoruskich celników dokumenty nie posłużą wkrótce do tego, by postawić przedstawicielom ZPB oraz nauczycielom języka polskiego zarzutów. I tym samym powtórzyć scenariusza zastosowanego w przypadku Alesia Bialackiego (spędził ponad 3 lata w kolonii karnej m.in. za „oszustwa” podatkowe, bo datki zagraniczne na obronę praw człowieka Mińsk zaliczył mu jako osobisty dochód).

A przecież nie tak dawno, polski MSZ ogłosił kolejną (którą to już w ostatnim czasie?) „odwilż” w stosunkach białoruskich. Problem polega na tym, że kiedy Zachód zaczyna traktować reżim Łukaszenki po partnersku, a polska dyplomacja zaklina rzeczywistość przekonując o kolejnej poprawie relacji na linii Mińsk-Warszawa, Białorusini cynicznie dokręcają śrubę polskiej mniejszości. Niestety, zazwyczaj przy biernej postawie polskiego rządu. Ba, zdarzało się tak, że w tej kampanii antypolskiej nasz MSZ szedł na rękę Mińskowi! Tak było w 2010 roku, kiedy wyrzucono z pracy w Konsulacie RP szefa mińskiego oddziału Związku Polaków na Białorusi. Wtedy też, na finiszu rozmów polsko-białoruskich o małym ruchu granicznym, zabrano Dom Polski w Iwieńcu, praktycznie bez żadnej reakcji naszego MSZ. W dniu podpisywania samej umowy przez b. szefa MSZ Radosława Sikorskiego, Mieczysław Jaśkiewicz – jeden z liderów, a dziś Prezes ZPB – został zatrzymany na całodniowe przesłuchanie przez KGB.

Polska w relacjach z Białorusią nie jest rozgrywająca tylko niestety rozgrywana. Politycy oraz urzędnicy MSZ powinni pamiętać, że im bardziej na wschód od Bugu, tym bardziej zyskuje na znaczeniu zasada: jeśli sam siebie nie szanujesz, nie oczekuj szacunku od nas. Warszawa twardo walcząca z Mińskiem w sprawach praw mniejszości polskiej mogłaby ugrać zdecydowanie więcej dla dobra sprawy niż Polska chwiejna i odwracająca wzrok od losów swoich Rodaków oddanych na łaskę i niełaskę reżimu Łukaszenki.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych