Zabił bin Ladena. Teraz ujawnia swoją tożsamość. Jak dużo ryzykuje?

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Amerykański komandos, który w 2011 r. zastrzelił najbardziej poszukiwanego terrorystę świata Osamę bin Ladena, ujawnił swoją tożsamość. Rob O’Neil zdecydował się na taki krok po odejściu z jednostki NAVY Seals, w której służył przez 16 lat.

38-letni O’Neil pochodzi ze stanu Montana.

Ludzie pytają, czy boimy się, czy Państwo Islamskie nas dorwie, bo Rob ujawnił swoją tożsamość. Odpowiadam, że namalujemy na drzwiach wejściowych tarczę strzelniczą i powiemy „chodźcie po nas”

— powiedział portalowi MailOnline ojciec byłego komandosa.

Istnieją dwie wersje mówiące o tym, jak Rob O’Neil znalazł się w NAVY Seals. Według jednej z nich w wieku 19 lat postanowił odreagować nieszczęśliwą miłość. Z kolei jego ojciec twierdzi, że do założenia munduru elitarnej jednostki przekonał chłopaka inny komandos, z którym wybrali się na polowanie.

Skoro on może być w „Sealsach” to ja też

— miał stwierdzić Rob widząc całkiem normalnego człowieka, a nie - jak to sobie wcześniej wyobrażał - potężnie zbudowanego chłopa o sile Herkulesa.

O’Neil ma na swoim koncie blisko 400 akcji bojowych, za które otrzymał 52 odznaczenia. Dwukrotnie był nagradzany Srebrną Gwiazdą - trzecim najważniejszym odznaczeniem wojskowym w USA, a czterokrotnie Brązową Gwiazdą.

Fot Twitter/Rob O’Neil dzisiaj
Fot Twitter/Rob O’Neil dzisiaj

Akcje z jego udziałem zainspirowały twórców takich kinowych hitów jak „Wróg numer jeden” czy „Kapitan Phillips”.

Rosnącą popularnością byłego komandosa nie są zachwyceni inni „specjalsi”. Mają mu za złe, że zdradza tajniki ich pracy. Jeszcze w tym miesiącu telewizja Fox News ma wyemitować obszerny wywiad, w którym O’Neil opowie o szczegółach akcji zabicia bin Ladena.

Ujawnione przez niego informacje mogą być niebezpieczne dla innych komandosów i ich rodzin oraz mogą przyczynić się do niepowodzeń kolejnych misji

— twierdzą przedstawiciele jednostki specjalnej.

Niewykluczone, że O’Neil z tego powodu będzie miał problemy z prawem.

Rok temu o akcji zabicia przywódcy Al-Kaidy opowiedział magazynowi „Esquire”. Wówczas jednak zachował anonimowość, a redakcja przedstawiła go jako „Strzelca”. W wywiadzie żalił się, że jest zawiedziony podejściem armii do weteranów, a jako przykład podał obniżenie jego ubezpieczenia zdrowotnego po odejściu ze służby.

Jeszcze do niedawna Rob O’Neil występował jako żołnierz pod własnym nazwiskiem, ale milczał na temat akcji ze swoim udziałem. Obecnie pracuje jako mówca motywacyjny.

bzm/tvp.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych