Węgrzy likwidują ambasadę w Tallinie. Estończycy zawiedzeni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Khora / Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license
Fot. Khora / Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Estończycy nie kryją swego rozczarowania z powodu decyzji węgierskich władz, które zdecydowały od 15 września zlikwidować swą ambasadę w Tallinie.

Estonia stała się ostatnio miejscem symbolicznej konfrontacji między światem zachodnim a Rosją. 3 września prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama odwiedził estońską stolicę, gdzie zadeklarował, że

USA będzie bronić integralności terytorialnej każdego z naszych sojuszników. Tallin, Ryga i Wilno są dla nas tak samo ważne, jak Paryż czy Berlin.”

Dwa dni później Rosjanie postanowili sprawdzić, ile są warte deklaracje Obamy i porwali z terytorium Estonii oficera tamtejszej Policji Bezpieczeństwa KAPO (Kaitsepolitsei) Estona Kohvera.

Dziesięć dni po tych wydarzeniach zlikwidowana została ambasada Węgier w stolicy Estonii. Oficjalnie stało się to z powodu oszczędności finansowych. 15 września Budapeszt zamknął swe placówki w dwóch europejskich stolicach: Tallinie i Nikozji.

O ile likwidacja ambasady na Cyprze przeszła bez większego echa, o tyle skasowanie placówki dyplomatycznej w Estonii spotkało się z wieloma krytycznymi komentarzami. Po pierwsze: bardzo źle odebrali to sami Estończycy, którzy – w obliczu narastającej konfrontacji z Rosją – potraktowali ten krok jako wyraz braku solidarności ze strony władz w Budapeszcie. Dla Estończyków jest to tym bardziej bolesne, że należą wspólnie z Węgrami do tej samej rodziny ludów ugrofińskich.

Po drugie, decyzję o zamknięciu ambasady w Tallinie skrytykowało wiele środowisk węgierskiej prawicy, w tym również te związane z Fideszem. Na pierwszy plan wybił się zwłaszcza głos Zsolta Nemetha, jeszcze niedawno wiceszefa węgierskiej dyplomacji (2010-2014), a obecnie przewodniczącego parlamentarnej komisji spraw zagranicznych. Uznał on, że pomysł z likwidacją placówki w Estonii nie był, delikatnie mówiąc, najszczęśliwszy.

Nowy szef resortu ¬– Peter Szijjarto, mianowany na to stanowisko zaledwie tydzień temu, odpowiedział Nemethowi, że była to decyzja jego poprzednika, a on musi ją jeszcze raz przemyśleć.

Problem dodatkowo komplikuje fakt, że po ostatnich wyborach parlamentarnych na Węgrzech, które odbyły się w kwietniu br., ministerstwo spraw zagranicznych w swoim dotychczasowym kształcie przestało istnieć. Na jego miejsce powstał nowy resort – handlu zagranicznego i stosunków międzynarodowych. W nowej konfiguracji na pierwszy plan wysunęły się kwestie ekonomiczne, a tradycyjna dyplomacja odsunięta została w cień. Tego rodzaju argumentacja, podkreślająca wyższość interesów gospodarczych nad politycznymi kalkulacjami, pojawia się zresztą ostatnio często w retoryce węgierskich władz, np. w wypowiedziach Viktora Orbana, gdy krytykuje on nakładanie zbyt wysokich sankcji na Rosję. Do Estończyków argumenty te jednak nie przemawiają.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych