Grzegorz Górny: Zmierzch "żelaznej Julii"? Czy była premier Ukrainy wpadnie w polityczny niebyt?

EPA
EPA

Jeszcze rok temu wydawało się, że upadek Wiktora Janukowycza spowoduje wyniesienie do władzy Julii Tymoszenko, która przez ostatnie lata była główną ikoną ukraińskiej opozycji. Wielokrotnie w historii zdarzało się, że politycy w momencie zmiany konfiguracji geopolitycznej trafiali prosto z więzienia na najwyższe stanowiska w państwie, by wspomnieć tylko o Józefie Piłsudskim i jego drodze z Magdeburga do Warszawy czy Vaclavie Havlu, który zamienił więzienną celę na gabinet prezydencki.

Z Julią Tymoszenko stało się jednak inaczej. Majowe wybory prezydenckie przegrała sromotnie, uzyskując zaledwie 12,8 proc. głosów, podczas gdy jej rywal Petro Poroszenko – 54, 70 proc. Ten wynik zdziwił wówczas emigracyjnego politologa ukraińskiego, wykładowcę Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Waszyngtonie, profesora Tarasa Kuzio. Nie mógł on wyjść ze zdumienia, dlaczego Ukraińcy odrzucili Tymoszenko, która od 2000 roku konsekwentnie walczyła z prorosyjskim lobby, lądując dwukrotnie w więzieniu, natomiast wybrali mistrza politycznego lawirowania – Poroszenkę. Kuzio przypomniał, że obecny prezydent był przecież jednym z założycieli Partii Regionów oraz ministrem w rządzie Janukowycza, a jednak to właśnie na nim spoczęła łaska wyborców.

Emigracyjny naukowiec patrzy jednak na Ukrainę z amerykańskiej perspektywy. Optyka nad Dnieprem jest zupełnie inna. Tymoszenko po wyjściu z kolonii karnej rozminęła się po prostu z oczekiwaniami Ukraińców. Podczas wojny naród potrzebuje silnego przywódcy, tymczasem na scenie na Majdanie pojawiła się schorowana kobieta na wózku inwalidzkim. Ludzie nie mieli poczucia, że coś jej zawdzięczają, lecz raczej, że to ona im zawdzięcza swą wolność.

Profesor Kuzio dziwił się, że Ukraińcy, którzy właśnie przeprowadzili antyoligarchiczną rewolucję, nagle wynieśli do władzy oligarchę. Problem polega jednak na tym, że Tymoszenko również wywodzi się ze środowiska oligarchicznego i nieprzypadkowo nazywana była „gazową księżniczką”. To prawda, że Poroszenko jest również oligarchą, ale w porównaniu z większością magnatów jeden argument przemawiał na jego korzyść – on nie dorobił się majątku na procencie od umów, jak wielu pośredników przy intratnych kontraktach surowcowych, ale przeorganizował na nowo całą branżę, czyli przemysł czekoladowy. Zyskał tym samym opinię kompetentnego menadżera, sprawnego w zarządzaniu. Badania opinii publicznej wykazały zaś, że większość Ukraińców chce widzieć na czele państwa przywódcę, który byłby dobrym gospodarzem.

Problem Julii Tymoszenko polega na tym, że przestali w nią wierzyć nie tylko wyborcy, lecz także jej najbliżsi współpracownicy. Z tego powodu w jej partii –Batkiwszczynie – doszło do poważnego rozłamu. Część liderów, takich jak premier Aresnij Jaceniuk i przewodniczący parlamentu Ołeksandr Turczynow, założyła własne ugrupowanie – Front Ludowy. Inni znani politycy, jak były wicepremier Mykoła Tomenko czy były szef MSW Jurij Łucenko, przeszli z kolei do prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki. W efekcie w ostatnich sondażach Batkiwszczyna balansuje na krawędzi 5-procentowego progu i może się okazać, że w październikowych wyborach nie dostanie się do parlamentu.

Sama Julia Tymoszenko jakby straciła wigor i energię, które charakteryzowały ją do tej pory. Na Ukrainie regularnie publikowana jest lista polityków, których nazwiska najczęściej pojawiają się w mediach. W ostatnich spisach Tymoszenko nie pojawia się nawet w pierwszej pięćdziesiątce. Czy to już koniec politycznej kariery „żelaznej damy” z Dniepropietrowska, czy może, jak to kilka razy bywało, znów odbije się od dna i powalczy o najwyższe stawki?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.