Ukraiński Kościół Prawosławny: władze w Kijowie nie kochają Ukraińców

fot. Wikimedia Commons/Labberté K.J./licencja GFDL/CC BY-SA 3.0
fot. Wikimedia Commons/Labberté K.J./licencja GFDL/CC BY-SA 3.0

Szef służby prasowej Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, Wasilij Anisimow oskarżył władze Ukrainy o to, że eliminują własny naród.

Jego zdaniem władze „nie kochają Ukraińców”, bo gdyby było inaczej, to „nie wysyłałyby ich, by umierali na Majdanie”, „nie prowadziłyby ich na bratobójczą wojnę w Donbasie”, przeprowadzając trzecią mobilizację w ciągu roku, ani też nie skazywałyby ich „na głód, zimno i biedę, jakim - według ekonomistów - będą musieli stawić czoło tej zimy”.

Wyznał, że gdy słucha przemówienia premiera Arsenija Jaceniuka zawsze boi się, że usłyszy o kolejnym szaleństwie, jakie wymyślił on dla Ukrainy.

Zdaniem Anisimowa największym problemem jest to, że Majdan ma zbyt wielu przywódców. Jest „zbyt wielu Mojżeszy. I wszyscy są gotowi przez 40 lat prowadzić naród przez pustynię, by przezwyciężyć liczne problemy, które sami stworzyli”. Tylko ci, którzy przetrwają będą żyli w „europejskiej ziemi obiecanej”.

Głoszone przez przywódców hasło: nasze dzieci i wnuki będą żyły w Europie, uznał za kłamstwo.

**Dobrze znamy naszych przywódców. Wszyscy oni mają domy, mieszkania, samochody i jachty, opiekę medyczną i jeżdżą na wakacje zagranicę. Niektórzy nawet mieszkają zagranicą i pracują w swoich okręgach przez Skype’a

— stwierdził szef służby prasowej promoskiewskiego Kościoła.

Dodał, że jeśli Ukraińcy chcą stać się częścią Europy, muszą działać po europejsku.

Szkocja przeprowadza referendum w sprawie niepodległości. Przywódcy wszystkich partii, członkowie rządu wyjeżdżają z Londynu do Szkocji prosić separatystów, by się nie odłączali. Nikt nie mówi, że Szkocja albo będzie angielska, albo się wyludni, nie ma aresztowań, ostrzeliwań, blokady informacyjnej, uchodźców i operacji antyterrorystycznych. Widocznie Anglicy kochają Szkocję skoro nie równają jej z ziemią

— zaznaczył Anisimow.

KAI, kim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych