Władimir Bukowski: Unia Europejska jest gorsza niż Związek Radziecki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot..golos-ameriki.ru
fot..golos-ameriki.ru

Biurokraci Brukseli są tak samo przez nikogo niekontrolowani jak Biuro Polityczne. Oni sami siebie wybierają, sami decydują, jak mamy żyć

— mówi Władymir Bukowski w rozmowie z Gazetą Obywatelską „Prawda jest ciekawa”.

Władymir Bukowski: Zaczynając naszą kolejną rozmowę, muszę wyrazić moją radość z powodu powrotu do zdrowia Kornela. Wiem, że to twardy gracz i chorobie go złamać nie tak łatwo…. Bardzo się cieszę, że niedługo znów będzie wśród nas i zajmie swe miejsce na czele SW i na pewno jeszcze powie swe ważkie słowo w polskiej polityce…  Proszę pozdrowić wszystkich byłych i dzisiejszych członków SW w związku z powrotem ich lidera… Jest to wspaniały człowiek, podziwiam go od prawie 30 lat. Jest moim przyjacielem i życzę mu wiele zdrowia i nowych sukcesów we wszystkim… No, a teraz dawaj swoje pytania…

Mikołaj Iwanow:  Dziś całą Polskę, nawet część opozycji ogarnęła euforia. Nasz premier na czele Unii Europejskiej. Niektórzy porównują to osiągnięcie do  wyboru kardynała Wojtyły na Papieża. Rzeczywiście Polaka w strukturach europejskich tak wysoko nigdy nie było. Ale, na ile wiem, ty zawsze byłeś dość sceptycznie nastawiony do Unii i jej sukcesów. Czy podzielasz naszą polską radość pod tym względem?

Dla waszego premiera to rzeczywiście sukces życiowy. Również dla Polski na arenie międzynarodowej to jest poważne osiągnięcie. Świadczy to o tym, że świat postkomunistyczny (środkowa i wschodnia Europa) powoli zajmuje należne mu miejsce w strukturach cywilizacji zachodniej.

Natomiast sama Unia dziś przeżywa wyraźny kryzys, który nie tak łatwo będzie przezwyciężyć. Trzeba zmieniać podstawy tego wspólnego europejskiego domu. Na początku istnienia UE chodziło przede wszystkim o stworzenie wspólnego rynku ekonomicznego i zwiększenie kontaktów kulturalnych. Rosnąca biurokracja brukselska z czasem poszła za daleko i wysunęła idee budowy wspólnego państwa europejskiego. To tak, jakbyście przez lata mieszkali bardzo przyjaźnie z sąsiadami i przyjaźniliście się z rodzinami, a niespodziewanie ktoś zmusza was do zamieszkania w jednym, bardziej komfortowym, ale wspólnym domu. Do tego zmuszają was do respektowania wspólnych regulaminów, które wam nie do końca odpowiadają.

Ale ten kolektywizm UE pozwala na osiągnięcie również niektórych sukcesów: likwidację (zmniejszenie) obszaru biedy w byłych krajach komunistycznych, wprowadzenie o wielu bardziej doskonałych przepisów prawnych, wzrost bezpieczeństwa itd. No i ta wspólna waluta wcale nie jest porażką…

To są argumenty biurokracji brukselskiej. Ona jak ten zły lekarz w celu zamaskowania swej nieudolności próbuje sporządzić jakieś dane „średnie statystyczne” dla całego szpitala. Wśród chorych niektórzy już są martwi (a więc zimni), inni fatalnie gorączkują, ale średnia temperatura chorych wychodzi w sprawozdaniu 36,6. Co do Europy: jedne kraje potrzebują oszczędzania, inne muszą postawić na dalsze powiększenie masy pieniężnej. I co w tym wypadku ma robić Bank Centralny UE?

Musi zadowolić wszystkich.

Właśnie. I wychodzi, że zadowoleni nie są ani pierwsi, ani drudzy. W jednym ze swych wywiadów porównałem UE ze Związkiem Sowieckim. Muszę powiedzieć, że pod niektórymi względami ZSRS był doskonalszy od Unii. Tam w konstytucji była jasno sprecyzowana procedura wyjścia z tego Związku. To w końcu doprowadziło do upadku komunizmu. U nas natomiast procedura wyjścia z UE to jedna wielka niewiadoma. Ostatnio coś tam drgnęło i biurokraci w Brukseli wypracowali procedurę wyjścia, ale nie do wiary: spisali to prawie żywcem z konstytucji sowieckiej. Jeśli ktoś chce opuścić Unię, to wszystkich 28 członków musi się zgodzić. Jak za Lenina… Obóz?

No, tu lekko przesadziłeś… Unii do Związku Sowieckiego daleko… W końcu mamy demokrację…

Nie. Ja dobrze znam mroczną historię bolszewizmu… Biurokraci Brukseli są tak samo przez nikogo niekontrolowani jak Biuro Polityczne. Oni sami siebie wybierają, sami decydują, jak mamy żyć. Aparat biurokratyczny jest tak samo ogromny jak w Związku Sowieckim. Jest na swój sposób równie skorumpowany tymi ogromnymi pensjami, które oni sami sobie wyznaczają… Oni nam mówią, jak długie ogórki można hodować, jak mają banany wyglądać, ile dziurek ma mieć ser… Już tego doświadczyłem w ZSRS. A na dodatek pozwalają na te gigantyczne strumienie imigracji z krajów trzeciego świata… Jest to bardzo niebezpieczne. 

rozmawiał Mikołaj Iwanow

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych