Prezydent Barack Obama rozkazał bombardowanie terenów zajmowanych przez Państwo Islamskie, które powołało samozwańczy kalifat na ziemiach Syrii i Iraku. Celem amerykańskich bomb są m.in. liczni obywatele Unii Europejskiej, którzy oficjalnie przybyli w tamten rejon jako turyści. Według danych wywiadowczych w szeregach Państwa Islamskiego walczyć może nawet kilka tysięcy obywateli UE (Wielkiej Brytanii – ok. 1500, Francji – ok. 800, Niemiec – ok. 400, Austrii – ok. 130, Finlandii – ok. 30 itd.).
Co robią obywatele Unii Europejskiej w tamtym rejonie? Okazuje się, że zajmują się ludobójstwem chrześcijan, sprzedażą kobiet w niewolę czy przymusowym obrzezywaniem dziewcząt. Porzucili spokojną egzystencję w sytej i dostatniej Europie, by wziąć udział w wielkiej przygodzie swego życia. To obywatel Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii poderżnął przed kamerami gardło amerykańskiemu dziennikarzowi Jamesowi Foleyowi, zaś obywatele Republiki Federalnej Niemiec przeprowadzili w Kirkuku samobójczy zamach, zabijając 23 osoby.
Przed wiekami ze Starego Kontynentu płynął na Bliski Wschód strumień wojowników, by brać udział w świętej wojnie. Byli oni nazywani krzyżowcami, a ich wyprawy krucjatami. Dziś z Europy w tym samym kierunku znów płynie strumień wojowników, by walczyć w świętej wojnie. Tym razem nie reprezentują oni jednak chrześcijaństwa, lecz najbardziej fanatyczną odmianę religii muzułmańskiej.
Europa stała się więc rozsadnikiem wojującego islamu. W Niemczech, największym kraju Unii Europejskiej, co tydzień więcej muzułmanów uczęszcza do meczetów niż katolików do kościołów. Stary Kontynent pozostaje zarazem obojętnym na los prześladowanych chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Masowe mordy na wyznawcach Chrystusa w Syrii czy Iraku “wywołują poważne zaniepokojenie” Brukseli, która “rozważa podjęcie adekwatnych kroków w tej sprawie”.
A jak rozumieć politykę Baracka Obamy w tamtym rejonie? Kiedy 22 listopada 2012 roku amerykański dziennikarz James Foley został porwany w Syrii, administracja waszyngtońska przedstawiała konflikt w tym kraju jako kolejną odsłonę “arabskiej wiosny” – rebelię demokratycznych mas przeciw tyranowi Asadowi. W szeregach powstańców walczyli jednak dżihadyści, którzy uprowadzili Foleya. Dziś, gdy urośli oni w siłę i proklamowali stworzenie własnego państwa, okazują się głównym wrogiem USA. Obama, który jeszcze rok temu dążył do obalenia Asada, teraz stara się robi ocalić jego rząd.
W Polsce prezydent USA często krytykowany za to, że zbyt słabo przeciwstawia się agresywnym działaniom Rosjan. Okazuje się jednak, że nie wszędzie. Celem amerykańskich bombardowań są bowiem również obywatele Federacji Rosyjskiej. Służby prasowe Państwa Islamskiego podały, że w ich szeregach walczy obecnie pod sztandarami Proroka ok. 800 obywateli rosyjskich, głównie mieszkańców Kaukazu Północnego. Czy nowo powstały kalifat jest więc swoistym laboratorium, w którym dokonuje się synteza Nowej Europy i Nowej Rosji?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/212546-grzegorz-gorny-czy-nowo-powstaly-kalifat-jest-swoistym-laboratorium-w-ktorym-dokonuje-sie-synteza-nowej-europy-i-nowej-rosji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.