Przepraszam, czy tu biją? Zachodnim politykom słowo "wojna" nie przechodzi przez gardło

Fot. bundeskanzlerin.de
Fot. bundeskanzlerin.de

Amerykański senator Hieram Johnson powiedział w 1918 r., że „pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda”. Orwellowska gra pozorów wokół zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainie dowodzi o słuszności jego słów. I nie chodzi tu bynajmniej o kłamliwą propagandę Kremla.

Tylko o semantyczną gimnastykę uprawianą przez zachodnich polityków wobec rosyjskiej agresji. Dla Krajów Bałtyckich i Polski, Rosja i Ukraina od dawna znajdują się w stanie wojny. Minister Spraw Zagranicznych Łotwy Edgars Rinkevics otwarcie napisał na Twitterze, że działania Rosji na terytorium naszych wschodnich sąsiadów są równoznaczne ze „zbrojną agresją”.

Bardziej na Zachód politykom słowo „wojna” nie może jednak przejść przez gardło. Prawda rozpływa się w morzu eufemizmów. „Wojnę” zastępują takie pojęcia jak „konflikt” czy „kryzys”. Generałowie NATO mówią nie o inwazji, ale o „wtargnięciu” rosyjskich wojsk na Ukrainę. Francja i Niemcy grozą Putinowi kolejnymi sankcjami, unikając jednocześnie określenia za co chcą go ukarać.

„To nie może dłużej trwać” - powtarzają. To? Czyli co? Pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert stwierdził dziś niejasno, że „wszystko wskazuje na to, iż możemy mieć do czynienia ze zbrojną interwencją” Rosji, jakby istniały co do tego jeszcze jakiekolwiek wątpliwości.

Prezydent Francji François Hollande ogłosił wczoraj, że „byłoby nie do przyjęcia gdyby rosyjskie wojska znalazły się na terytorium Ukrainy”. Choć dobrze wie, że już dawno tam są. W Waszyngtonie Obama niepokoił się „tym, co dzieje się na Ukrainie od miesięcy”. Co tam się dzieje, tego się Amerykanie już nie dowiedzieli.

Ta skomplikowana i męcząca gra słów służy prostemu celowi: uniknięciu podjęcia jakichkolwiek działań. „Nazwanie spraw po imieniu zmusiłoby Unię Europejską i USA do udzielenia wsparcia Ukrainie, choćby dostarczając jej broń. Sankcje nie powstrzymały Putina, ta opcja jest więc wyczerpana. Jeśli nie ma jednak wojny, jeśli nie ma inwazji, to nie trzeba robić nic”- uważa dyrektor think tanku Eurasia Group, Ian Bremmer.

I rzeczywiście, trudno sobie wyobrazić, by obłożenie sankcjami rosyjskiego kawioru, co proponuje Berlin, zmusiło Putina na kolana. Rosyjski prezydent stawia Zachód przed faktami dokonanymi, a ten coraz bardziej nieudolnie udaje zaskoczenie. Tylko po co się tak męczyć? Niech Paryż, Waszyngton i Berlin przyznają wprost, że nie zamierzają kiwnąć palcem, by pomóc Ukraińcom. Proponuje, by NATO zrealizowało pomysł polityka Duńskiej Partii Postępu Morgensa Gilstrupa.

Zaproponował on w latach 70-tych XX wieku likwidację duńskich sił zbrojnych i zastąpienie ich automatyczną sekretarką. Militarny agresor dzwoniąc do kwatery głównej NATO usłyszałby: „Dzień dobry. Właśnie skapitulowaliśmy. Życzymy miłego dnia”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.